[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Angelina poszła za Philem w stronę samochodu i weszłado środka, kiedy ten kurtuazyjnie otworzył przed nią drzwi.Wsunęła się na luksusowe, obite niebieską skórą siedzeniei znalazła się twarzą w twarz z Donem.Na jej oko wyglądał naosiemdziesięciolatka.Jego gładkie białe włosy były doskonaleostrzyżone, wyglądał jakby właśnie wstał z krzesła u fryzjera.Ubrany był w piękny płaszcz z wielbłądziej wełny, w klapęmiał wpiętą białą gardenię.Angelina zauważyła, że jego oczymiały doskonały odcień błękitu bezchmurnego nieba.Kiedy przemówił, jego głos był kojący i budzący zaufanie.- Witaj, Angelino.Jak się miewasz, moja droga?- Wi tam.Jeszcze nie była gotowa, żeby mu przebaczyć zakłócenieobiadu.- Nazywam się Ed Frangipani i jestem zaszczycony, żewreszcie mogę panią poznać.- Dzień dobry, panie Frangipani - powiedziała, delikatnie potrząsając jego dłonią.- Proszę, mów na mnie Don Eddie.Wszyscy tak mówią.- Przepraszam, panie Frangipani.Nie chciałabym panapopędzać, ale mam gości w domu i chciałabym podać wreszcie obiad.Wi ęc.- Ach.Słyszałem, że jesteś dobrą kucharką.- Tak pan słyszał? - splotła dłonie na kolanach.- W rzeczy samej.Docierają do mnie różne rzeczy.W związku z tym zdecydowałem przyjechać i spotkać sięz tobą.- Przyjechać do mnie? A po co? - po raz pierwszy poczuła się zaintrygowana.- To jest związane z twoim mężem, Frankiem.- Jak to z moim mężem? - zapytała podejrzliwie.Starała się sprawić, żeby nie było słychać napięcia w jejgłosie, ale nieskutecznie.Don Eddie lekko uniósł się na swoim siedzeniu, żebymieć ją dokładnie przed sobą.- Trochę go znałem.Bardzo go lubiłem.Bardzo pracowity i dobry związkowiec.Staram się być na bieżąco, rozumiesz?Rozmawiam z ludzmi, kiedy po pracy idą na lunch.Mówiąmi o różnych rzeczach.Przytulne ciepło samochodu, obezwładniający zapachgardenii i melodyjny tembr głosu zaczęły ją zmiękczać.- O czym na przykład? - zapytała łagodnie.- Chciałem podzielić się historią, jaką Frank mi kiedyśo tobie opowiedział.- O mnie?Błękitne oczy jak u Sinatry patrzyły wprost na nią.- Miałaś wypadek samochodowy, który zdarzył się kilkalat temu?Angelina pokręciła lekko głową.- Nie do końca.To był wypadek autobusu.Zabrano mniena izbę przyjęć, ale nie byłam ranna, tylko trochę wystraszona.Nikt nie został poważnie ranny.Dlaczego Frank w ogóleo tym opowiadał?- Lubię słuchać opowieści o rodzinach chłopaków.-Don Eddie uśmiechnął się.- Sam nigdy nie miałem żonyani dzieci.Rozmawialiśmy wtedy o złych dniach, o takichdniach, których nigdy nie da się zapomnieć. Jaki był twójnajgorszy dzień?".Jeden z chłopaków powiedział to, drugicoś innego.A Frankie, nagle stał się markotny, co nie uszłomojej uwadze.Wi ęc zanim sobie poszedłem, wziąłem gona stronę i wtedy mi to opowiedział.Kiedy tego dnia zadzwoniono do niego, że miałaś wypadek i poszedł szukaćcię w szpitalu, zobaczył kobietę, która wyglądała tak jak ty.Miała taki sam płaszcz, krwawiła, a lekarze właśnie udzielalijej pomocy.Była poważnie ranna.Na początku pomyślał, żeto ty, że to ty byłaś tą ranną kobietą.I samo wyobrażenie tego,że cię straci, sprawiło, że był to jego najgorszy dzień w życiu.- Nigdy mi o tym nie mówił - Angelina z trudem wykrztusiła z siebie te słowa.Don również ściszył głos.- Chodzi o to, że on uronił łzę, gdy mi o tym mówił.I kiedy dowiedziałem się, że umarł, pomyślałem, że powinienem tu przyjechać i powiedzieć ci, że miałaś męża, którykochał cię tak bardzo, że płakał w obecności innego mężczyzny, opowiadając mu tę historię.Don Eddie chwycił jej dłoń, kiedy jej oczy wypełniły sięłzami.Podał jej czystą białą chusteczkę, a ona przez chwilę cichutko płakała, opierając głowę na jego nieskazitelnympłaszczu, podczas gdy on poklepywał ją przyjaznie po ramieniu.Pociągnęła nosem, zebrała się w sobie i spojrzała na niegoz wdzięcznością.- Czy chce pan wejść na obiad? Przygotowałam więcej.Don Eddie zachichotał, a Angelina zrozumiała, dlaczegoJerry nazwał go niezwykłym".Wiedział, o czym mówi.- Cieszę się, że zapytałaś.Ja i Phil mieliśmy człowieka, który dla nas dość smacznie gotował.Ale nie będzie gow okolicy przez jakieś trzy do pięciu lat.A ja słyszałem, żejesteś dobrą kucharką, więc pomyśleliśmy, że moglibyśmyspróbować twojej kuchni.Dochodzą do mnie pozytywneopinie.Zatem, zgadzasz się?Angelina zaśmiała się, a Don Eddie zapukał w okno.Phil,który cierpliwie czekał na zewnątrz, żeby nie naruszać ichprywatności, obszedł samochód dookoła i otworzył przedAngeliną drzwi.Zaprowadził ją na górę po schodach, poczym zrobił to samo z Donem.W mgnieniu oka dostawiono krzesła i przyniesiono nakrycia, więc Don Eddie i Phil zdążyli załapać się jeszcze naresztę przekąsek.Zupa była podawana na gorąco.Kiedy jużkażdy z gości rozłożył serwetkę i spróbował zupy, w pokojusłychać było tylko ostrożne przełykanie, żeby nie poparzyćsobie ust oraz ciche uderzenia łyżką o talerz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]