[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy połowa spadła do dołu, pod kierunkiem grzyba przykryli otwór czymś w rodzaju szpuntu z tkanki trawersera.Gren podziwiał, jak spełniali każde życzenie smardza.Wyglądało na to, że sam uodpornił się na jego rozkazy.Yattmur siedziała, karmiąc piersią dziecko.Kiedy Gren przysiadł koło niej, wskazała palcem na zacienione zbocze.Z dogodnego punktu obserwacyjnego mogli zauważyć ponure i niewyraźne gromadki futroszorstków, zmykających w bezpieczne miejsce, aby tam zaczekać na rozwój wypadków; tu i ówdzie rozbłyskiwały ich pochodnie przebijające mrok, jak kwiaty w smutnym lesie.- Wycofują się - powiedziała.- A może by tak zejść na ziemię i poszukać tajemnego przejścia do Oceanu Obfitości? Krajobraz się przekrzywił.- Już za późno - stwierdził Gren.- Trzymaj się mocno! Lecimy Larenowi nic nie grozi?Trawersęr uniósł się.Pod nimi mignęło wysokie urwisko opadali, przewaliwszy się gwałtownie przez skałę.Ocean Obfitości wyszedł im na spotkanie i rósł w oczach, gdy trawerser przekoziołkował i zbliżał się do jego lustra.Wśliznęli się w długi cień, następnie w blask - ich własny cień przylepił się w poprzek poznaczonej punkcikami wody - i ponownie w cień, po czym raz jeszcze w światło, kiedy wznieśli się, nabierając stabilności, i skierowali do strojnego w pióropusz słońca.Laren wrzasnął ze strachu, po czym wrócił do piersi i zamknął oczy, jakby za dużo było dlań tego wszystkiego.- Zbierzcie się wokół mnie - zawołał smardz - kiedy będę do was przemawiał przez tę rybią gębę! Musicie wszyscy wysłuchać, co mam do powiedzenia!Uczepili się włóknistych włosów obok Sodala, tylko Gren i Yattmur wykazali przy tym pewną opieszałość.- Jestem teraz dwoma ciałami - oznajmił smardz.Przejąłem władzę na tym trawerserem, rządzę jego systemem nerwowym.Pójdzie tylko tam, gdzie mu każę.Nie obawiajcie się, ponieważ nic wam nie grozi tak szybko.Co jest bardziej przerażające od lotu - to wiedza, jaką wysączyłem z tego rybiego chap - hopaj - chwata Sodala Ye.Musicie się o tym dowiedzieć, bo to zmienia moje plany Te sodale są ludźmi mórz.Podczas gdy wszystkie inne istoty inteligentne zostały odseparowane przez roślinne życie, sodale w wolnych oceanach miały możliwość utrzymywania kontaktów ze swoimi wszystkimi plemionami.One więc wzbogaciły raczej swoją wiedzę, niż ją utraciły.Odkryły, że świat ma się właśnie ku końcowi.Nie w tej chwili, nie przez wiele jeszcze generacji, ale z pewnością się skończy i tamte zielone słupy klęski wyrastające z dżungli do nieba są znakami, że koniec się już rozpoczął.W regionach rzeczywiście gorących, w nie znanych nikomu z was krainach zamieszkiwanych przez żar - krzaki i inne użytkujące ogień rośliny, zielone kolumny istnieją już od pewnego czasu.Znajduję wiedzę o nich w umyśle Sodala Ye.Widzę jakieś buchające na brzegach płomienie, przelotnie dostrzeżone z parującego morza.Smardz popadł w milczenie.Gren wiedział, w jaki sposób będzie teraz dokopywał się dalszych informacji.Pełen podziwu dla jego głodu wiedzy, wzdrygnął się jednak na myśl o naturze grzyba.Pod nimi huśtały się na falach brzegu Krainy Wiecznego Wieczoru, przepływając z wolna.Pojaśniały dostrzegalnie, zanim obrzmiałe wargi poruszyły się i głos Sodala Ye raz jeszcze poniósł myśl smardza.- Te sodale nie zawsze pojmują całą wiedzę, którą zdobyły.Ach, umieć dostrzegać piękno planu.Ludzie, jest taki płonący zapalnik siły zwanej dewolucją.Jak mam wyrazić to, aby było zrozumiałe dla waszych maleńkich móżdżków? Bardzo dawno temu ludzie - wasi odlegli przodkowie - odkryli, że życie wyrosło i rozwinęło się z urodzajnej drobiny, z ameby, która posłużyła za furtkę dla życia, ucho igielne, za którym znajdowały się aminokwasy i nieorganiczny świat przyrody.A ten nieorganiczny świat, jak odkryli, również rozwinął się w całej złożoności z jednej drobiny pierwotnego atomu.Owe rozległe procesy wzrostu ludzie ostatecznie zrozumieli.Sodale zaś odkryły, że wzrost zawiera również to, co ludzie nazwaliby upadkiem, że natura nie tylko musi się rozwinąć, by się "zwinąć", lecz że musi się ona również zwinąć, by się mogła rozwijać.To stworzenie, które zamieszkuję, wie, że świat znajduje się obecnie w fazie zwijania.Mętnie próbowało przekazać to wam, pomniejszym gatunkom.Na początku czasu tego układu słonecznego wszystkie formy życia były niejako zlane razem i ginąc, tworzyły inne formy Przybyły one na Ziemię z przestrzeni jako pyłki, jako iskierki jeszcze w kambryjskich czasach.Następnie formy te rozwinęły się w zwierzęta, rośliny, owady, gady wszystkie odmiany i gatunki, które zalały świat.Wiele z nich już odeszło.A dlaczego? Ponieważ galaktyczne prądy określające życie Słońca niszczą to Słońce.Te same prądy rządzą materią ożywioną i wygaszają ją tak, jak wygaszą egzystencję Ziemi.A więc natura dewoluuje.Formy życia zlewają się ponownie! Zawsze istniały współzależnie - jedna kosztem drugiej - i teraz łączą się ze sobą raz jeszcze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire