[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To nieporozumienie, chyba sam pan to widzi.SpojrzaÅ‚ na niÄ… badawczo. Kim pani jest?MiaÅ‚a nadziejÄ™, że wyglÄ…da na zmieszanÄ…. Ma pan przecież mój paszport.Nie daÅ‚ siÄ™ nabrać. Kim pani jest? powtórzyÅ‚ powoli i wyraznie, a jego sÅ‚owa odbijaÅ‚y siÄ™echem w jej gÅ‚owie jak kiepski żart.Od razu przeszÅ‚a do puenty: Nie wiem.SpoważniaÅ‚. A byÅ‚a pani kiedyÅ› w hiszpaÅ„skim wiÄ™zieniu? Nie traktujemy lekko napadu napolicjanta.WyczuÅ‚a grozbÄ™. Chce mnie pan zastraszyć? Wie pani co? MyÅ›lÄ™, że wcale nie interesujÄ… paniÄ… stare książki.Chyba żespalone na wiór. PrzeszywaÅ‚ jÄ… ciemnym, pÅ‚onÄ…cym wzrokiem i od razuwiedziaÅ‚a, że Amalio ich sypnÄ…Å‚. A handlarze narkotyków budzÄ… w nasjeszcze mniejszÄ… sympatiÄ™.To jÄ… zaskoczyÅ‚o. Handlarze narkotyków?PrzeanalizowaÅ‚a szybko tÄ™ wersjÄ™.Czy to możliwe, że braÅ‚a udziaÅ‚ w transakcji,która spaliÅ‚a na panewce? Czy ktoÅ› wydaÅ‚ ich policji? Ten, kto zaatakowaÅ‚Jake'a, mówiÅ‚ coÅ› o zemÅ›cie.Czyżby ona zdradziÅ‚a?A może to jÄ… zdradzono? Czyżby przy Calle Gitana doszÅ‚o do strzelaniny, którawymknęła siÄ™ spod kontroli?Może byÅ‚a czÅ‚onkiem zespoÅ‚u speców od narkotyków i do wybuchu doszÅ‚o,kiedy próbowali wyprodukować jakÄ…Å› zabójczÄ… substancjÄ™? Metamfetamina,czysta heroina, kokaina na miejscowy rynek? Maroko jest blisko, a czytaÅ‚agdzieÅ›, że z Maroka trafia do Europy wiÄ™kszość haszyszu.Ale skoro chodzi o narkotyki, gdzie miejsce dla kobiety i dzieci? Czyżby torodzina handlarza? Widziano paniÄ… na Calle Gitana ciÄ…gnÄ…Å‚ Petali. Zwiadek twierdzi, że niebyÅ‚a tam pani dzisiaj po raz pierwszy.ZjawiÅ‚a siÄ™ pani kilka miesiÄ™cy temu. I co z tego? Przed oczami migaÅ‚y jej strzÄ™py obrazów.UsÅ‚yszaÅ‚a krzyki.Jej serce biÅ‚o jak szalone.Zacisnęła rÄ™ce na krawÄ™dzi krzesÅ‚a, jakby siÄ™ baÅ‚a, żenie zdoÅ‚a usiedzieć spokojnie.Boże drogi, co siÄ™ staÅ‚o? I jaka w tym jej rola?RSPetali przechadzaÅ‚ siÄ™ po pokoju, a potem pochyliÅ‚ siÄ™ nad niÄ… i mówiÅ‚ cicho.MiaÅ‚a wrażenie, że nie tylko do niej. Powie mi pani, co tam siÄ™ wydarzyÅ‚o.I to prawdÄ™, a nie to mierda, któresÅ‚yszaÅ‚em, a może uda mi siÄ™ to zgubić. WskazaÅ‚ dokumenty na biurku.OblizaÅ‚a usta.Jak ma mu powiedzieć prawdÄ™, skoro sama jej nie zna? MówiÅ‚ pan coÅ› o narkotykach.Czy wydarzenia na Calle Gitana majÄ… z nimicoÅ› wspólnego? Pani mi powie.O Boże.ChciaÅ‚o jej siÄ™ pÅ‚akać, ale siÄ™ opanowaÅ‚a.Tak samo jak on chce poznaćprawdÄ™.Nie, to kÅ‚amstwo.Nie chce poznać prawdy, chce wrócić od domu i zapomnieć oCalle Gitana i o tym, co siÄ™ tam wydarzyÅ‚o.Zacisnęła pięści, aż paznokcie wbiÅ‚y siÄ™ w skórÄ™.Ma coÅ› w gÅ‚owie, jakieÅ›makabryczne wspomnienie, i nie może o nim zapomnieć.Może jeÅ›li bÄ™dziewspółpracowaÅ‚a z Petalim, jeÅ›li wspólnie.GÅ‚Ä™boko zaczerpnęła tchu.Podjęła decyzjÄ™. Powiem panu wszystko, co wiem.WÄ…tpiÄ™, żeby pan mi uwierzyÅ‚, ale i takpowiem, co wiem.Ale pan musi zwolnić mojego przyjaciela. Najpierw chcÄ™ coÅ› dostać.ZamyÅ›liÅ‚a siÄ™.Za co uwolni Jake'a? Kilka dni temu czterej mężczyzni, z wyglÄ…du mieszkaÅ„cy Bliskiego Wschodu,szukali mnie w Waszyngtonie.Zamiast mnie znalezli Jake'a.Petali podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™. Turcy? ProszÄ™ zwolnić Jake'a, a powiem wiÄ™cej.Szybki ruch gÅ‚owÄ… i polecenie po hiszpaÅ„sku.Petali otworzyÅ‚ szufladÄ™, wyjÄ…Å‚cienkÄ… teczkÄ™, rozpiÄ…Å‚ jej kajdanki i zaprowadziÅ‚ do pokoju przesÅ‚uchaÅ„.Kilkaminut pózniej wszedÅ‚ Jake.ByÅ‚ zmÄ™czony, ale na jego twarzy nie dostrzegÅ‚a nowych siÅ„ców. W porzÄ…dku? zapytaÅ‚a.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. A ty? Też. Dosyć tego! Petali pchnÄ…Å‚ krzesÅ‚o w stronÄ™ Jake'a. Sientense. Drugie podsunÄ…Å‚ Margo. No wiÄ™c? Kim pani jest?Odetchnęła gÅ‚Ä™boko. Nie wiem.I to jest prawda.~ OpowiedziaÅ‚a mu wszystko.Z każdym sÅ‚owemnieruchomiaÅ‚ coraz bardziej.Kiedy skoÅ„czyÅ‚a, w pomieszczeniu zapanowaÅ‚acisza. To. Petali zdawaÅ‚ siÄ™ szukać odpowiednich słów po angielsku asombroso stwierdziÅ‚, jakby tylko w ojczystym jÄ™zyku mógÅ‚ siÄ™ w peÅ‚ni wyrazić. Nie kÅ‚amiÄ™. Jestem Cyganem.Romem.Mamy takie powiedzenie: bywajÄ… kÅ‚amstwabardziej wiarygodne od prawdy. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Ale nie w tym przypadku.RS ProszÄ™ posÅ‚uchać, ja też poczÄ…tkowo jej nie wierzyÅ‚em zaczÄ…Å‚ Jake. Alefaceci z Å‚aÅ„cuchem byli prawdziwi.I ci dwaj, którzy chcieli odstrzelić jej gÅ‚owÄ™. Ci z Å‚aÅ„cuchem, z Bliskiego Wschodu.SÅ‚yszaÅ‚ ich pan? Mówili chyba po arabsku. Nie po turecku?Jake pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….Petali siÄ™ zamyÅ›liÅ‚.A potem, jakby nagle podjÄ…Å‚ decyzjÄ™,otworzyÅ‚ teczkÄ™ z aktami i podaÅ‚ coÅ› Margo,ByÅ‚ to na wpół spalony argentyÅ„ski paszport na nazwisko Ricardo Rossini.OkÅ‚adka spÅ‚onęła, ale ze zdjÄ™cia zostaÅ‚o dość, by zobaczyÅ‚a mężczyznÄ™ okwadratowej szczÄ™ce. Zna go pani? PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. Ciekawe. ZabraÅ‚ paszport, zanim Jake rzuciÅ‚ na niego okiem. To pani rodak. UderzyÅ‚ siÄ™ w czoÅ‚o, jakby o czymÅ› zapomniaÅ‚. No tak, aleArgentyna to wielki kraj, prawda? WydaÅ‚ usta, pochyliÅ‚ siÄ™. Pani rzÄ…d go nie zna.Ale pani, señorita Vargas, czy kimkolwiek pani jest,owszem.Bo idÄ™ o zakÅ‚ad, że on zna paniÄ….Margo uniosÅ‚a brwi, zaskoczona. Niby dlaczego miaÅ‚by mnie znać? WdziaÅ‚a kiedyÅ› pani ofiarÄ™ poparzeÅ„? ZrobiÅ‚o jej siÄ™ zimno. PoparzeÅ„?Petali przejechaÅ‚ palcem po policzku, skupiony, zamyÅ›lony, wyrachowany. Ciekawe, co powie señor Rossini, kiedy mu powiem, że wróciÅ‚a kobieta, którago zostawiÅ‚a w pÅ‚omieniach na Calle Gitana.Serce Margo waliÅ‚o jak oszalaÅ‚e, dÅ‚onie pokryÅ‚y siÄ™ potem. Twierdzi, że go porzuciÅ‚am? No cóż, panno.Vargas, oparzenia trudno siÄ™ gojÄ… i do tej pory niczego niepowiedziaÅ‚, tak przynajmniej twierdzÄ… zakonnice.Ale dawno go nie widziaÅ‚em.Może nastÄ…piÅ‚ przeÅ‚om.Jego sÅ‚owa, ich implikacje że jest tu ktoÅ›, kto jÄ… zna i wie, co zrobiÅ‚a dzwiÄ™czaÅ‚y w jej gÅ‚owie, eksplodowaÅ‚y.ZÅ‚apaÅ‚a Petalego za rÄ™kÄ™. Musi mnie pan do niego zaprowadzić.SpojrzaÅ‚ na jej palce na swoimprzegubie. MuszÄ™? PodniósÅ‚ na niÄ… lodowate spojrzenie. Pod warunkiem że najpierwusÅ‚yszÄ™ prawdÄ™.Nie usatysfakcjonowany tym, co mu powiedziaÅ‚a, Petali odesÅ‚aÅ‚ Margo i Jake'ado cel w różnych częściach posterunku.OdprowadziÅ‚o ich dwóch policjantów.Mieli klucze do cel.Petali skuÅ‚ Margo, ale nogi miaÅ‚a wolne.PosÅ‚usznie weszÅ‚a do celi, ale zanimstrażnik zdążyÅ‚ jÄ… zamknąć, zerwaÅ‚a siÄ™ z miejsca, podciÄ…gnęła na kracie ikopnęła go w pierÅ›.ZaskoczyÅ‚a go.UpadÅ‚ i zemdlaÅ‚.Nie zastanawiaÅ‚a siÄ™, jakim cudem tego dokonaÅ‚a.ZabraÅ‚a mu kluczyki, rozpięłakajdanki i rozglÄ…daÅ‚a siÄ™ czujnie, czy nikt jej nie widzi.RSCisza.ZabraÅ‚a policjantowi broÅ„, wsunęła za pasek dżinsów i wyszÅ‚a.RozejrzaÅ‚a siÄ™posterunku lustra, ale brak kamer.Zabezpieczenia na comi saria nie nadążaÅ‚yza nowymi czasami.Nie miaÅ‚a pojÄ™cia, gdzie jest Jake, ale podejrzewaÅ‚a, że cele przejÅ›ciowe sÄ…blisko siebie.Jednym okiem obserwowaÅ‚a korytarz, drugim zerkaÅ‚a w lustra.PuÅ›ciÅ‚a siÄ™ biegiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]