[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem.Rozejrzałam się.Nad morzemzaczynało się błyskać.Nie.To nie mogło się dziać naprawdę.Ale jednocześnie mdlące uczucie, które dręczyło mnie, od kiedy zobaczyłam policję wbiurze Nowych Dróg, mówiło mi, że to z całą pewnością dzieje się naprawdę.Nie.Nie od chwili, kiedy zobaczyłam policję w biurze Nowych Dróg.Od chwili,kiedy powróciłam do świata żywych.Ale gdybym miała być ze sobą całkiem szczera, musiałbym przyznać, że to wszystkozaczęło się o wiele wcześniej:- Polubiłaś go? - spytała babcia.- Nie wiem - odpowiedziałam.Babcia się uśmiechnęła.- Polubisz - powiedziała wtedy.I owinęła mi szyję szalikiem.Szalikiem, który sama wydziergała specjalnie dla mnie.Czerwonym.Z chwostami.Zaraz.To nie tak było.O czym ja myślę? Babcia miała rację.Naprawdę miałam zbytbujną wyobraźnię.- To nie jest tylko zwykłe sprawdzanie podejrzanych? - spytała Kayla.- Widziałam tokiedyś na filmie.Może po prostu przesłuchują wszystkich, którzy siedzieli w więzieniu.- Nie - odparł gorzko Alex z taką miną, jakby chciał w coś przywalić.Ale w pobliżunie było nic dość miękkiego, w co można by uderzyć, nie robiąc sobie krzywdy.Może zwyjątkiem uczniów ze skrzydła A, którzy właśnie zwiewali, bo zaraz miało lunąć i rozległ sięostrzegawczy dzwonek przed lekcją.- Mówiłem wam.Ktoś twierdzi, że go widział.Świadek.Fajny mi świadek, skoro zobaczył mojego ojca gdzieś, gdzie go nie było, jeżdżącegosamochodem, do którego nigdy nie wsiadał.- Och, Alex - jęknęła Kayla i położyła mu doń na ramieniu.Nigdy nie widziałam uniej tak łagodnej miny.- Strasznie mi przykro.Moje myśli wróciły do rozmowy z wujkiem Chrisem poprzedniego dnia, kiedyprzykazywał mi, żebym nigdy nie pozwoliła sobie wmówić, że nie dam rady zrobić czegoś,co sobie postanowiłam.Nie sądziłam, żebym jeszcze kiedyś miała z tym problem.- Daj mi twój telefon, Alex - powiedziałam, wyciągając rękę.- Po co? - spytał, natychmiast podejrzliwy mimo swojej rozpaczy.- Po to - odparłam - żebym mogła zadzwonić do ojca.Alex pokręcił zniedowierzaniem głową.- Pierce, twój ojciec nienawidzi mojego.Pamiętasz?- Nieprawda - skłamałam.- Po prostu mi daj.- Pierce - upierał się Alex.- Miło, że to proponujesz.Naprawdę.Ale raczej nie chceszsię w to mieszać.Z tym sobie nie poradzisz.Zdaje się, że słyszał o moim wyniku w teście Wechslera.I w teście TOVA.Mimo tomusiałam się roześmiać.Choć prawda była taka, że nie było mi do śmiechu.- Och, Alex.Uwierz mi.Przy tym, z czym radzę sobie na co dzień, to jest bułka zmasłem.Po tym moim oświadczeniu huknął grzmot tak głośny, że reszta uczniów, stojących znami jeszcze w zadaszonym łączniku, zwiała do bezpiecznych wnętrz różnych skrzydeł, wktórych mieli lekcje.- Posłuchaj.- Alex podniósł głos, żeby przekrzyczeć wiatr.- Bardzo to doceniam,Pierce.Ale myślę, że twój tato wyrządził już tutaj dość szkód.Nie uważasz?Kayla gwałtownie chwyciła oddech.Ja poczułam, że oczy mnie pieką, i zrozumiałam,że to od łez.chociaż przecież słyszałam już wcześniej takie rzeczy, i to od własnej matki.- Jesteśmy spóźnieni na lekcje - powiedział Alex i przepchnął się między namidwiema.- Jak chcesz, żebym cię podwiózł do domu, spotkamy się o drugiej przysamochodzie.Pospiesznie ruszył łącznikiem w stronę skrzydła D, z pochyloną głową,przygarbionymi ramionami.Wydawał się mniejszy niż wcześniej.A przecież urósł przez latocałe pięć centymetrów.Wujek Chris z dumą pokazywał mi znaczki na kuchennej futrynie.- On tak nie myśli - zapewniła Kayla, odwracając się do mnie.- Owszem - odparłam, kręcąc głową.- Myśli.- No dobra - przyznała.- Może i myśli.Ale wiesz.Jest wkurzony.Hej.- Patrzyła nacoś za moim ramieniem.- Twoja babcia to ta pani z Manji Dzierganja?- Tak.A co?- Bo właśnie tu jest.Obróciłam się.Kayla miała rację.Moja babcia szła do nas łącznikiem, ubrana w swojątypową artystyczną kreację składającą się z beżowych, meksykańskich spodni, białej ludowejbluzki i białych tenisówek bez sznurówek.Na szyi miała zamotany jeden z kolorowych szali; nosiła je zawsze i wszystkiewydziergała własnoręcznie.Na każdym końcu szala dyndał zestaw chwościków.Babcia poniekąd słynęła na wyspie ze swoich szali.Niektórzy używali ich jakouchwytów do włączania wiatraków na suficie.- Pierce! - Babcia uniosła rękę, żeby do mnie pomachać.Choć była daleko, całe dwarzędy szafek dalej, słyszałam jej głośny oddech.Babcia nie była zbyt wysportowana.Nielubiła chodzić nigdzie pieszo, wolała jeździć samochodem.- Dzięki Bogu, że cię znalazłam,Słyszałaś o Christopherze? To po prostu straszne.- Pewnie przyszła zwolnić was ze szkoły - szepnęła do mnie Kayla.- Nie wypuszczająnas, chyba że jest jakaś pilna sytuacja rodzinna i ktoś pełnoletni podpisze, że cię zabrał.- Jasne.- Zmrużyłam oczy.- Tylko że Alex powiedział przed chwilą, że zarekwirowalijej samochód.Kayla wzruszyła ramionami.- Widocznie przyjechała autem twojej mamy.- W takim razie dlaczego mama nie powiedziała Alexowi, że babcia po nas jedzie?Kayla spojrzała na mnie.- Laska - powiedziała.- Co ty gadasz? Myślisz, że babcia przyszła cię porwać, czyjak? Popatrz na nią.To mała staruszka.Zaraz się przewróci do góry kołami po tym marszu zeskrzydła A
[ Pobierz całość w formacie PDF ]