[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obiad okazał się dokładnie taką udręką, jak to przeczuwałaThea.W nagłym błysku wspomniała siebie i Gisa, śmiejącychsię i szczęśliwych, siedzących nad wybornymi daniami w Złotym Zlimaku".Hektor z podziwu godnym zapałem silił się nadobre maniery i wyrazy zachwytu.Bez mrugnięcia okiem pochłonął letnie, przypalone steki jagnięce, niedogotowane ziemniaki, rozgotowane gruszki i koszmarny zimny pudding.Jedyną naprawdę dobrą rzeczą na tym obiedzie była butelkaburgunda ze starego, dobrego rocznika 1910, którego Hektorwypił o wiele za dużo, być może dla kurażu, gdyż wkrótce czekały go oficjalne oświadczyny, a co za tym idzie, perspektywaposiadania lady Edith Dunstan jako teściowej.Thei nie pozwolono w ogóle pić, co znów wywołało w niej wspomnienie fantastycznego smaku czerwonego wina z piwnic patrona, które zamówił dla nich Gis.Nic dziwnego, że ta Dunstanówna to skóra i kości, skoro mado wyboru tylko tę karmę dla świń, myślał z obrzydzeniem He-164ktor, głośno komplementując dania.A przecież mówi się, żeu Dunstanów można niezle zjeść.Widać oxfordzkie gusta są inne niż londyńskie.W każdym razie jest pewne, że po ślubienie pozwoli teściowej wtrącać się do kuchni.Za to wina w piwnicy mają całkiem zacne.Zegar tykał z morderczą powolnością.Lady Edith to skryciepiorunowała córkę wzrokiem, to odpowiadała za nią, usiłującpodtrzymać zdawkową konwersację z Hektorem, ale i tak rozmowa mocno utykała.Twarz Dashwooda coraz mocniej nabrzmiewała czerwienią i coraz częściej odpowiadał monosylabami.Lady Edith była w desperacji.- A teraz zapraszam na kawkę do salonu - oznajmiła z ulgą,gdy wniesiono tacę z owocami.- Zostawiam młodych, byw spokoju sobie pogawędzili.Są takie miłe chwile, którychstarsze panie nie powinny im psuć.Młodych! - sarknął demon, z odrazą zerkając na obrzmiałą twarzDashwooda, na której mocno już odcisnęło się hulaszcze życie, zacierając ślady dawnej urody.Co tu miłego można popsuć, na Boga?Thea była pewna, że matka, gdyby tylko mogła, powiedziałaby za nią tak".Jeśli powiem nie", dumała, i zakatuje mnieza to na śmierć, bezpowrotnie straci okazję wydania córki zaczłowieka, który z obrzydzeniem prosi o jej rękę.Podano kawę i drzwi zamknęły się za lady Edith.Serce Theizabiło głucho, z niepokojem.Obserwowała Hektora, który desperacko pożądał cygara, lecz nie miał szans na tę przyjemność,gdyż jego przyszła teściowa nie tolerowała palenia w swoim salonie.Nie może dopuścić, żeby się jej oświadczył, w żadnymrazie.Nie zniesie takiej farsy po raz drugi, nawet pod grozbąśmierci z ręki matki.Nie wyjdzie z tego salonu jako narzeczonaHektora Dashwooda, nie ma mowy!165- Lordzie Dashwood - zaczęła, usiłując nadać swemu głosowi poważny i spokojny ton.- Z tego, co mówi moja matka,mogę wnioskować, że zamierza pan ponownie mi się oświadczyć.Jeśli to prawda, pragnęłabym oszczędzić panu rozczarowania.Już raz odmówiłam panu i od tego czasu nie zdarzyło sięnic, co mogłoby wpłynąć na zmianę mojego zdania w tej kwestii.Chętnie widzę w panu przyjaciela, lecz, proszę wybaczyć,nie mogę zostać pańską żoną.Przykro mi, że mama ściągnęłatu pana, pozwalając panu się łudzić, kiedy już wcześniejwyraznie określiłam swoje stanowisko.Wreszcie to z siebie wyrzuciła i teraz patrzyła z rosnącą obawą, jak w Hektorze narasta wściekłość.Nie pragnął jej, ale niemógł się pogodzić z faktem, iż śmiała mu odmówić, co było dlaniego straszliwą obrazą.- Panno Dunstan - odparł sztywno, jeszcze nad sobą panując.- Muszę z żalem stwierdzić, że chyba nie pojęła pani, jaki zaszczytpanią spotyka.Większość młodych kobiet czułaby się zachwyconai dumna, gdybym dał im szansę zostania moją księżniczką.Wiem,że jesteś z natury nieśmiała, co podkreślała twoja matka, dlategoteż wykazuję daleko idącą cierpliwość i zrozumienie.Błagam zatem usilnie, abyś zgodziła się przyjąć moją małżeńską ofertę, i liczę, że, jak zapewniła mnie lady Edith, z pewnością ją przyjmiesz,pokonawszy dziewicze obawy.Będę szczęśliwy, jeśli usłyszę satysfakcjonującą mnie.i moje serce.odpowiedz.- Z całym szacunkiem, drogi lordzie - ten wspaniały zwrotThea podsłuchała u ojca - muszę zaprotestować, gdyż nie należędo większości młodych kobiet, o jakich wspomniałeś, i nie odczuwam żadnych dziewiczych obaw.Moja odmowa jest jak najbardziej szczera i przemyślana i ani ty, ani moja matka, ani niktinny nie jest w stanie wpłynąć na jej zmianę.166Zmiana jednak nastąpiła, lecz na twarzy Hektora.- A jednak myślę, że zgodzisz się wyjść za mnie.- powiedział, a jego ton stracił wiele z gładkiej uprzejmości.- Bóg miświadkiem, iż chciałem w najuprzejmiejszej formie nakłonić ciędo zostania lady Dashwood, ale są też inne sposoby.Czy on myśli, że matka biciem zmusi mnie do uległości? -pomyślała z rosnącą grozą.Jeśli tak, to się myli.Niestety, jeszcze nie wiedziała, w jak w wielkim błędzie sama się znalazła.Wkrótce miała się o tym przekonać.Piekielny plan lady Edithtym razem nie przewidywał bicia, lecz coś znacznie gorszego.Thea miała nadzieję, że zakończy sprawę, uprzejmie wymawiając się od dalszej rozmowy.- Myślę, że oszczędzimy sobie dalszych kłopotów, jeśli teraz rozstaniemy się w zgodzie.Pozwól zatem, lordzie, że się oddalę - powiedziała z miłym uśmiechem i wstała.Hektor Dashwood zrozumiał, że nie musi już dbać o pozory.- O, nie! - warknął, zrywając się z miejsca i chwytając jąza przegub.- Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł, Thea.Niespodoba się ani twojej matce, ani tym bardziej mnie.Usiłowała wyszarpnąć rękę, ale mężczyzna był nierównie odniej silniejszy.Odezwała się głosem, w którym nie było strachu,choć cała drżała.- Jest mi obojętne, czy moja matka lub ty, lordzie Dashwood, będziecie zadowoleni.Proszę zatem pozwolić mi odejśćw spokoju.Takie zachowanie nie przystoi dżentelmenowi.Hektor zacisnął chwyt jeszcze brutalniej i szyderczo wyszczerzył zęby.- Och, brawo, Thea, z jakiej sztuki wzięłaś tę kwestię?Zaczęła się szarpać, choć wiedziała, że nic nie wskóra.Wówczas uchwycił jej drugi przegub i przyciągnął ją do siebie.167Krzyknęła, ale na szczęście wybawiło ją nagłe wejście ladyEdith.Pózniej Thea doszła do wniosku, że matka musiała podsłuchiwać pod drzwiami.- Czyżbym weszła w nieodpowiednim momencie? - zapytała afektowanym tonem.- Czy składać już wam gratulacje?- Mamo, przecież dobrze wiesz, że nie - wykrztusiła Thea,uwalniając się wreszcie z objęć Hektora, który zwolnił chwytna widok lady Edith.- Właśnie po raz wtóry odmówiłam lordowi Dashwoodowi i miałam go pożegnać, lecz on w niedżen-telmeński sposób usiłował mnie powstrzymać.- Jak to, odmówiłaś? - uniosła się lady Edith.Popatrzyłana oboje z gniewną miną, lecz nagle, ku zaskoczeniu Thei,skierowała surowe spojrzenie na Hektora.- Tak, rozumiem.Bardzo mi przykro, ale cóż, wiadomo, że sprawa jest trudna.Sądzę, że w tej sytuacji lord Dashwood zgodzi się ze mną, iżnie ma sensu ponawiać oświadczyn ani dziś, ani w najbliższych dniach.Będą jeszcze inne okazję.Thea, idz do swojegopokoju i przemyśl spokojnie znakomitą ofertę, jaką tak uparcie obdarza cię los.Jestem pewna, że następnym razem nieodmówisz.Thea nie miała już nic do stracenia, więc spuściła swojegodemona ze smyczy.Odezwała się tak wyważonym i słodkim tonem, że matka z Hektorem z początku nie zorientowali się,o czym mówi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]