[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przynajmniej ja tak to czułam, nie jestem pewna, czy on też.Siedział w milczeniu, patrzył na mnie wrogo.Musiałam być silna.To miało być znacznie trudniejsze, niżsądziłam.Kiedy przyszła kelnerka, Luke zamówił piwo, a ja pokazałam jej, że jestem bardzo zadowolona ze swojejwody, chociaż wcale tak nie było.Następnie odchrząknęłam i przystąpiłam do wyuczonych na pamięć przeprosin. Dziękuję, że przyszedłeś, Luke.To nie potrwa długo mówiłam bardzo szybko. Trochę czasu minę-ło, ale lepiej pózno niż wcale, mam nadzieję, że tak uważasz.Usiłuję ci powiedzieć, że ogromnie cię przepraszam zawszystko, co zrobiłam, kiedy.eee.znaliśmy się, gdy tu mieszkałam.Byłam koszmarną suką i nie wiem, jak zemną wytrzymywałeś, miałeś pełne prawo się na mnie wkurzyć.Tak chętnie bym się napiła! Ponownie głęboko odetchnęłam. Nigdy nie zachowywałabym się w tak koszmarny sposób, gdybym nie była uzależniona od narkotyków.Wiem, że to beznadziejna wymówka i z pewnością nie umniejsza mojej winy, ale chciałam, byś wiedział, dlaczegozachowywałam się tak strasznie.Zerknęłam na niego.Był bierny aż do przesady. Zareaguj, na litość boską" pomyślałam. Byłam nielojalna brnęłam dalej. Nie kierowałam się żadną etyką, oszukiwałam cię i zawodziłam.Pewnie cię nie interesuje, czemu byłam taka niesolidna, ale musisz wiedzieć, że bardzo się zmieniłam i teraz wspie-ram swoich przyjaciół.Oczywiście, mały z tego pożytek dla ciebie dodałam. Przydałoby się to dwa lata temu,kiedy byłam taką okropną suką.Tak gadałam i gadałam, a moje słowa trafiały w pustkę.W pewnym momencie Luke poruszył się i oparł rę-kę na poręczy krzesła.W środku samoponiżania nie mogłam nie zauważyć, że nadal straszny z niego przystojniak.Wracając do przeprosin patrzyłam w dół, kiedy przesuwałam szklanką po wilgotnym blacie jak po plan-szy do wywoływania duchów.RLTW końcu dobrnęłam do końca.Nie miałam już za co przepraszać, a on nadal nic nie powiedział.Przed na-szym spotkaniem obawiałam się jego gniewu.Jednak nawet gniew byłby lepszy niż ta nieprzenikniona bierność.Przynajmniej porozumiewalibyśmy się ze sobą.Nie chcąc siedzieć w milczeniu, przeprosiłam za kilka rzeczy, za które przepraszałam już wcześniej. Jeszcze raz przepraszam za wypicie JD Joeya, przepraszam, że cię zawstydzałam, przepraszam, że psu-łam ci życie domowe swoim uzależnieniem. Zawiesiłam głos, bo nie było sensu robić drugiej rundki.Nie miałam wyjścia, musiałam się zbierać. Idę powiedziałam pokornie. Dziękuję, że przyszedłeś.I znów zaczęłam szukać portmonetki, żeby zapłacić i wyjść.Wtedy Luke kompletnie mnie zaskoczył. Daj spokój, Rachel powiedział. Zejdz z krzyża! Drewno się komuś przyda. Słucham? Siadaj i pogadaj ze mną! wykrzyknął dziwnym tonem, w którym rozpoznałam wymuszoną jowialność. Nie widziałem cię przez prawie półtora roku.Co tam w Irlandii?Może nie była to gałązka oliwna, tylko jedna oliwka, ale mnie wystarczyła.Odsunęłam torebkę i usiadłam.Zrelaksowana, swobodna rozmowa była trudna.Między nami panowało napięcie, a ja nie miałam nie za-mierzałam mieć nic do picia pod ręką.Ale spróbowałam.Ostrożnie omówiliśmy irlandzką gospodarkę.Potem nastąpiła niezręczna pogadanka o Celtyckich Tygry-sach, inwestycjach zagranicznych i dochodzie na głowę.Byliśmy niczym dwaj analitycy polityczni w telewizji.Kie-dy miałam okazję być zabawna, chwytałam się jej rozpaczliwie w nadziei na odkupienie, na zmianę jego wspomnieńo mnie.Ale ciężko się nabijać ze zdrowej gospodarki.Rozmowa kulała, siadała i znów się zaczynała, nie robiliśmyżadnych postępów.Nie chciałam wychodzić, bo siedzenie z nim było milion razy lepsze niż niesiedzenie z nim,strasznie mnie to jednak wyczerpywało.Przyszła kelnerka.Zamówił jeszcze jedno piwo, a ja jeszcze jedną wodę.Jej przyjście przerwało naszą roz-mowę i w ciszy, która zapanowała, Luke zapytał niemal wstydliwie: Tylko to teraz pijasz? Wodę? Tak. Mój Boże, zmieniłaś się. Uśmiechnął się do mnie. Tak odparłam poważnie.I wtedy popatrzyliśmy na siebie, naprawdę na siebie popatrzyliśmy.Zasłonaopadła z jego twarzy i po raz pierwszy go zobaczyłam, dawnego Luke'a, mojego dawnego Luke'a.Przez długi czasnie spuszczaliśmy z siebie wzroku.Byłam zmieszana, bo zapominałam, że teraz jest teraz, a nie wtedy. No cóż! Odchrząknął.Atmosfera natychmiast się zmieniła. Dziękuję za przeprosiny.Uśmiechnęłam się z trudem. Wiesz powiedział, przełamując następne lody. Myślałem, że chcesz się spotkać, aby mnie opie-przyć za to, co powiedziałem w twoim ośrodku. O nie jęknęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]