[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięłam swój telefon byłam zbyt dużym mięczakiem, żeby dać sięwciągnąć w coś tak niebezpiecznego bez jakiegokolwiek zabezpieczenia anastępnie zapatrzyłam się na siebie w lustrze, zastanawiając się, czy mamna tyle odwagi, żeby zrobić coś, co trzeba było zrobić.Wsunęłam kosmykprostych, brązowych włosów za ucho i rozmyślałam, czy moje tęczówkiwirują.Nie mogłam sama tego zobaczyć, ale gdyby Nash tu był możemógłby zobaczyć cienie błękitu wirującego ze strachu, który pulsował przezmoje żyły zostawiając sople lodu po swoim przebudzeniu, grożącroztrzaskaniem się z kolejnym ruchem.Czy byłam w stanie chodzić poOtchłani, tak jakbym do niej należała? Czy mogłam zażądać wizyty uHelliona i zaoferować mu wymianę?Nawet gdybym mogła, to czy przeżyłabym taką wizytę? A jeśli tak, tona co się otwierałam? Wydawało się to nadzwyczajnie złym pomysłem,żeby zwrócić na siebie uwagę demona.I z pewnością było to opozycją dowyznawanej przez mojego tatę filozofii o nie zwracaniu na siebie uwagijako podstawy przeżycia.Przynajmniej nie byłabym sama.Miałabym Nasha i Toda.Zakładając,że przeżyję wykradanie się z własnego domu.Co powinnam wziąć?Coś, co w ogóle będzie działać w Otchłani.Podróżna latarka wydawałasię mądrym wyjściem, ale czy naprawdę chciałam wkroczyć w innąrzeczywistość nie mając ze sobą niczego poza bezużytecznym telefonem ipodręcznym opatrunkiem? Wsunęłam swoje żałośnie niekompletne kluczepo kieszeni.Kasa nie zrobiłaby żadnego wrażenia w Otchłani Nashpowiedział, że używają innej, niewyobrażalnej waluty ale może sięprzydać, zanim przekroczymy granicę.Małe, kamienne pudełeczko na moim kredensie zawierało w sobiewszystko, co miało namacalną wartość, którą posiadałam: pierścionekzaręczynowy mojej mamy i czterdzieści osiem dolarów pozostałych z mojejostatniej wypłaty.Wepchnęłam banknoty do przedniej kieszeni.Zwykleniewielka kwota pieniędzy podnosiła na duchu; oznaczała awaryjnepieniądze na benzynę, albo opłatę za bilet autobusowy, gdybym jepotrzebowała.Ale tym razem wciąż czułam się żałośnie nieprzygotowana,żeby zmierzyć się ze światem z tak niewieloma rzeczami, które mogłyby mipomóc.TranslateBooks_Team Strona 148Krzyk Dusz -Moja Dusza Do OcaleniaTo, czego naprawdę potrzebowałam, to broń.Niestety, najbardziejniebezpieczną rzeczą w całym domu był nóż rzezniczy mojego taty, a coś mimówiło, że nie przyda się za bardzo, kiedy przyjdzie mi się zmierzyć zczymkolwiek z Otchłani.Związałam włosy w kucyk i zarzuciłam na ramiona kurtkę.Następniezadecydowałam, że jestem gotowa do wyjścia.Przynajmniej, tak bardzogotowa, jak mogłam być.Moje serce biło wściekle, a moje gardło zrobiło się nagle zbyt ciasne,żeby można było przez nie oddychać.Mój tata obudziłby się, gdybympróbowała przesunąć zasuwkę i łańcuszek drzwi wejściowych, ale nikt niepowiedział, co jeszcze obudziłabym, gdybym przeszła do Otchłani.Harmonypowiedziała, że będzie tam jedynie puste pole, ale co, jeśli się myliła? Co,jeśli rzeczy się zmieniły, odkąd ostatnio przechodziła przez granicę?Strząsnęłam z siebie strach, zmuszając swój kręgosłup dowyprostowania się i podniosłam głowę.Najlepszy sposób, żeby wkroczyćdo jaskini lwa, jest stawianie stopniowych kroków.Myśląc o tym, zanurzyłam się w swoim wspomnieniu śmierci.To byłojak skok na główkę do basenu pełnego przerażenia i smutku.Na początkuwydawało mi się, że się w nim zanurzę.Utopię się cierpieniu.Wtedyzmusiłam swoje obolałe serce do pracy, szamocząc się desperacko wposzukiwaniu własnych emocji.Sophie.Emma.I w końcu, moja mama taniewielka część, którą zapamiętałam.Wspomnienia pieśni o ich duszenapełniły mnie bąbelkami powietrza od wewnątrz.Owiła mnie ciemność, az mojego gardła zaczął wyciekać dzwięk.Zcisnęłam usta, żeby powstrzymać się od wybuchu roztrzaskującegociszę krzyku smutku i niedoli.Jeśli mój tata usłyszy, jak zawodzę albośpiewam, z jego perspektywy to będzie po wszystkim.Więc przełknęłamdzwięk, tak, jak nauczyła mnie Harmony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]