[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szept był radosny i pewnie o czemśmówił radosnem: noc położyła mi miękko ręce swoje na oczy, więc pewnie dlatego, zwdzięczności za pieszczotę, jakiej nie ma równej, popłynęły z nich łzy.Wtedy to w wyznaniunajcichszem, co wszelki grzech przenikliwym szeptem samym zabija, kajałem się przed kimś,co twarz miał zakrytą, może dlatego, aby mnie nie porazić blaskiem oczu; kajał się Ojciec,który za włosy darł i w oczy pluł własnemu dziecku, a ono bezbronne, cichym skowytemłkania, skarżyło się serdecznie.O serce moje, serce!Jedno mi z owej nocy zostało; uśmiech, ten dobry i szczęśliwy, na który wielkiemtrzeba zapracować cierpieniem; nie wypracowałem go bólem ,i nie wysłużyłem u męki, lecz wczas się opatrzywszy, znalazłem na samem dnie serca, które już we mnie marło, przerażoneowym śmiechem dzikim i strasznym, co miał zagłuszyć rozpacz, wypełnić pustkę, zabić nudę,przerazić świat i ludzi, śmiechem obłędnym, którego.się boi nawet śmierć, przyjaciółka ludzi,co się śmieją pogodnie.Chciałem uśmiechem tym jednym zaczynić chleb, ze słodkich najsłodszy, aby nimkarmić, chciałem wyzłocić nim wodę, aby się w złote zamieniło wino, lecz chleb miał w sobiegorycz, a wino truciznę, nie można bowiem czynić cudów bez wielkiej wiary i miłości, wtedybowiem cudotwórcą byłby każdy, kuglarz, co podrzuca w górę tęczowe kule słów, zaklina woczach ludzkich łzy, pokazując im swoje, nanizane kunsztownie i sposobem tajemnymfakirów przebija sobie serce nowiem, nie cierpiąc.Straszliwy wtedy cierpiałem głód nienasycony, zły i dręczący i zachłanny: chciałoby siępożreć i las i powietrze i wodę i wichr, aby się to wszystko rozszumiało huraganem w przepaściserca, aby biło piorunem w każdą myśl nienawistną i aby na żywym paliło ogniu duszę młodą,szukającą.swego Boga, niepodobnego do żadnego wizerunku, do żadnej legendy, do żadnegohymnu i w nim się potem rozpłynąć w śmiertelnej ciszy, wśród której najbardziej tajemniczedzieją się sprawy.Na dziwną byłem chory chorobę i czyniłem, jak taki chory zawsze czyni: wkażde wierzyłem lekarstwo.Powiedzianem jest: cierpienie oczyszcza duszę , lecz na to trzebawielkiego cierpienia, człowiek zaś do niego nie jest zdolnym.Trzeba być bogiem, żeby umiećcierpieć bardzo; człowiek zaś ucieka przed wielkiem cierpieniem albo pod dach spokojnyszaleństwa, lub pod spokojniejszy jeszcze dach śmierci.Bóg przezornie nie nauczył człowiekaznoszenia niezmiernego cierpienia, albowiem wtedy wyrósłby pod niebo w niezmiernej pyszeanielskiej, świat bowiem wydałby mu się małym, jak ziarnko piasku, które w przepaść leci,spokojnie, jak rachunek.Człowiek nauczył się czcić jako świętych tych, co cierpieli maluczko,więc go mądry rządca świata nauczył małych tylko cierpień i małych radości, sercu zaś kazałludzkiemu, aby pękło, kiedy się nań zbyt wielkie zwali cierpienie, lub kiedy zbyt wielka zwalisię nań radość, sobie warując prawo boskie Ogrójca i Raju.Zmieszne tedy jest cierpienie ludzkie i moje było takiem, kwilenie dziecka, które mawzruszyć słońce.Owe cierpienie z grubej wyciśnięte książki i tego nigdy nie było warte, by sięnad niem zadumać, nie było warte jednej uczciwej łzy matki, tulącej dziecko umarłe; owe tedycierpienie rymowane, owe drogi krzyżowe przez stacje strof poetyckich, owe zgrzyty i jęki, ipłacze, wydają się jak cebula księdza Baki, środek niezawodny do wyciskania łez.A wielkie widmo cierpienia, rozpięte na niezmiernym krzyżu gwiazd, ponad światemgdzieś wisi; czasem oczy otworzy, na udręczoną ludzką patrząc i wtedy się na ziemi zdaje, żedzień jest dziwnie smutny, choć świeci słońce i na jedną chwilę wszystkie serca ludzkieprzestają bić i wielka jakaś trwoga na jedną błyskawiczną część sekundy chwyta za gardłaludzkie i ciśnie.Taka ponad światem przeszła chwila, kiedy Chrystus Pan ostatnie wydałtchnienie.Stąd się rodzi lęk, co się po świecie tuła i we dnie śpi, nocą zaś wypełza z zaułków jak zpieczar i w oczy zagląda.To jest jakoby szept tego czegoś, co się ponad ziemią waży, jakniezmierny ptak i wobec czego wszystko ludzkie jest małe i drobne.I śmierć ludzka jest mała,chytra, podstępna, pełzająca chyłkiem, nie śmiejąca zajrzeć w oczy, trwożąca się jęku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]