[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przypuszczam, aby przyjęli ją z powrotem w swe szeregiz szerokootwartymiramionami.- Poza tym ostatnio trochę siękłócimy.Kazikdostał normalniekosmicznego pierdolca napunkcie Szymona.Szymon to nasz syn,ma trzy i półtygodnia -wyjaśniła Snobowi.- Nie pozwala mi używać nosidła, żeby młodemu się nie wygiął odcinek lędzwiowy.Tłumaczyłam chłopu jak krowie namiedzy, że Agatę nosiłam przy sobie od pierwszych dni życia ijakoś jej się nicnie wygięło, jeślikomuś nosidło może uszkodzić odcinek lędzwiowy, to jużraczejmnie.A on na to,że nieprawda, bo Agata ma krzywą łopatkę.Iniemogę mu dać żadnej gwarancji,że to nie dlatego.Facet w sile wieku, a zachowuje sięgorzej niż moja własna babcia!- prychnęła.-Pamiętacie jego podejście do dzieci, chociażby sprzed roku?W życiu niesądziłam, że tak mu odwali.Nazywa mnie nieczułąi niedbałąmatką, bo nie mierzę temperatury wodyw wanience.Termometrem.Albo sypię mieszanki do butli na oko.Zawsze sypałamwszystko na okoi jakoś okoliczna ludność to przeżyła -zakończyła z furią.- Potrafi, po dyskusjize mną, zadzwonić do mamusi.Teżmi autorytet.Ona odchowała jedno dziecko, i jak widać, wyrosłona debila, a ja już mam dwójkę.Mamnadzieję, że jakjuż wyjedziemy,to mu świeże powietrze dobrze na mózg zrobi.Poza tym niebędzie dzwonił do mamy codziennie,bo zbankrutujemy.- Będzie pisał mejle - zachichotał Duduś.- Albo gadał przezskype'a.- Zgiń,przepadnij, a wcześniej wypluj to, co powiedziałeś!-mruknęła Magda iciężko westchnęła.- No i tak.Andrzejowi zaświeciły się błękitne oczka.- To chcesz jechać, czy nie?- zapytał w końcu.-Bo sobiezaprzeczasz.Milczała przez chwilę.- Nie chcę.Ale jak już muszę, to niech z tego przynajmniej wyniknie jakaś korzyść.- Dziecici się angielskiego nauczą - podsunęła zza baru Dominika, praktyczna ja zwykle.-A zapomnąpolskiego - powiedziała ponuro Magda.168-Nie przesadzaj.Możemy się wymieniaćnimi na wakacjach,raz ja zaproszę do siebie Agatę, no iSzymkajakjużpodrośnie, razty wezmiesz do siebiemoje baby.I młodego,jak już podrośnie-powiedziałam ja.- Na wszystko się znajdzie jakieś rozwiązanie.- Snob uśmiechnął się krzepiąco i poklepał Magdę po dłoni.Magda tej dłoni niecofnęła, chociaż na ogół nie lubi takich gestów.Oczywiście Mieciozarejestrował ten fakt i obmachał brwiami jak należy.W końcu stwierdził, że nikt zupełnie z nimsię nie liczy w tymtowarzystwie,zamówiłtaksówkę i odjechał do domu, trzymać swąciężarną żonęza brzuch, żeby się jeszcze nierozleciała. ASnob, ku zdumieniuwszystkich, podziałał na Magdęnaprawdękojąco.Po dwóchgodzinach, gdy opuszczaliśmy nasz ulubionylokal, Madzia była o wiele pogodniejszaiżyczliwiej nastawiona doświata.Z perypetiami miłosnymipersonelu włącznie,na szczęście dlaDominiki.Nazajutrz, pod silnym wpływem Snoba ze Szczecina, Mietekpostanowił wznieść się nawyżyny kultury osobistej, podnosząc zarazem standard lokalu.Do baru dotoczył się akurat pan o przekrwionych oczkach,w wyświechtanejskórzanejkurteczce.- Piwo!- warknął.- Dzień dobry!- przywitał go uprzejmie Mietek.Pan pokiwał sięchwilę na piętach i obdarzył go złym spojrzeniem.- Czy pan jest głuchy?- burknął.-Piwo!- A czy pan jest głuchy?Dzień dobry!Pan wymruczał pod nosem coś, co jak "dzień dobry" zdecydowanie nie brzmiało.Mietek nalał mu piwa i postawiłprzed nim złoskotem.- Proszę bardzo!- powiedział z naciskiem.- Eee.- mruknął klient.-Eee.Dobranoc.Połowiczny efekt wzajemnego wychowywaniasię Mietek uznałza osiągnięty.169. MarzecZ pamiętnika Dominiki N.DrugiAadne kwiatki.Snobze Szczecina zdemaskował nas przed szefową, i to w momencie gdy sami ze sobą nie możemydojść do porozumienia.Inna sprawa, że zrobił to jakoś tak.łagodnie, nie wiemdokładnie jak, ale Magda nie zgłosiła większych zastrzeżeń.Nic nie mówi, za to nas obserwuje.Ja z kolei obserwuję Pawełka, więc możliwe,że facet możesięostatnio czuć pod obstrzałem.Zastanowiło mnie to, co powiedziałRobaczek -że Paweł jest we mnie bardzo zakochany Mimojegogwałtownej reakcji w pamiętny wieczór (poniewczasie dotarło do naswszystkich, że były towalentynki, w natłoku różnych zdarzeń zgodnie nie zwróciliśmy na ten fakt uwagi) nie byłabymtego taka pewna.Chociażby tewalentynki -zapomniał o nich, czyż nie?Gdyby byłtaki zakochany, to by pamiętał.Robert uparcie obstaje przyswoim.Ja próbuję rozeznać sięw uczuciach, przede wszystkimwłasnych.Czy jestemzakochana?Możetroszkę?Dlaczego w takim razie nie dalej niż wczoraj śniłmi się Brian i był to sen z gatunku takich, poktórych człowiekprzez cały dzień chodzi na miękkich nogachi odczuwa ciepło wrejoniepodbrzusza?Wszystko układa się powoli,Magda wie,Robert akceptuje, nawet Marta przestała kręcićnosem, w zasadzie nie ma przeszkód,żebym ujawniła Pawełka na forum rodzinnym, a jednak sięwaham.Uwielbiam gadaćz Robertem.On jest taki miły Mądry, ciepłyi z ogromnym poczuciemhumoru.Ciekawe, dlaczegosię rozwiódłi to pięć lat temu.Zdradził mi ten fakt ostatnio, alenie śmiałam dopytywaćo szczegółyChociaż pewnie mogę,on mnie bezlitośnie przesłuchuje ze wszystkiego.Sam niewie, czy ma być moim kumplem,czy dalej wychowawcą.W każdym razie wyraznie go cieszy ta nasza znajomość, rozkwitająca po latach.Umówiliśmy sięna piąte z rzęduspotkanie.Jak jeszczeon mi się zacznie śnić po nocach, to się zastrzelę.170TrzeciJakby mi byłomało rozmaitychzajęć, zapisałamsięna kurs masażu tybetańskiego, wraz zEdynią.Muszę coś zrobićze swoim życiem.Na razie czytam różne filozofie Wschodu i uzupełniam niedobory minerałów wedle wskazańnaszego instruktora.Opróczmasażu wykłada nam jeszcze elementyfarmakognozji, czyli wiedzy o uzdrawiającej mocyziół.Edytka też mafazę na odmianę, onajeszcze rozpracowujeuzdrawiającą mockolorów.Ostatnio się nosi wyłącznie na zielono.Kudłategopróbuje ubierać w czerwienie, ale on się buntuje.Ostatnio nawet się obraził, ponieważ Edytka zrobiła mu wykład, dlaczego musi sobie dołożyćenergii i w jakiej dziedzinie.Kudłaty trzasnąłdrzwiami, atuż przedtrzaśnięciem wrzasnął, że w tej dziedzinieakurat nigdyiniczego munie brakowało.I poszedł w miasto. Edytka obawia się, że przegięła, i jeszcze się obawia, że Kudłatybędzie teraz musiałudowodnić sobie, że wszelaką energią dysponuje w nadmiarze i niejedną Edytkęmoże nią obdzielić.A ona przecież chciała mu tylko pomóc!Wlałam w Edytkę butelkę czerwonego wina i uspokoiła się.Za dużo zieleni- oto moja diagnoza.Zdecydowanie sama odczasu do czasu musi zażyć coś czerwonego.Machała na mnie obiema rękami, że mieszam pojęciai nic nie rozumiem, ale w końcu siępoddałaizakończyłyśmy wieczór wspólnym pijackimchichotem,w którym odczasu do czasu znalazło sięnawet miejscena łzy.MartaMAGDA ODLATUJEMagdanie była specjalnie zachwycona kiełkującym firmowym romansem, ale Domiśkaumiała ją rozbroić.- Jak już wiesz o nas, to ci coś opowiem - zagaiła któregoś wieczora, korzystając z okazji, żePawła akuratnie byłow pracy.-Zdradzę ci mianowicie, wjaki sposób doszło do tego, że tu,w twoim lokalu, twój barman, a mójkochanek, zdzielił po mordziemojego pana od biologii.171. Magda wytrzeszczyła szeroko oczyska.- No nie, to już przechodziludzkie pojęcie - wyjęczała po wysłuchaniu całej historii,trzymając się za brzuch.Wiedząc z doświadczenia, jak bywamiesiąc poporodzie, zdawałam sobie sprawę, że ma ochotępotrzymaćsięraczej za krocze, ale nie wypada.-I co na to twój wychowawca,tak na dłuższą metę?- Zaprzyjaznili się w pewien sposób- powiedziała z zadowoleniem Dominika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire