[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle przypomniała sobie ostatnie słowa ojca.- Powiedział tak - wykrztusiła.- Powiedział tak - potwierdził Cole.- Ale dużo ważniejsze jest to, co typowiesz.Cole przyklęknął, nadal trzymając jej dłoń.Amelia zaczęła kręcić gło-wą.- Proszę cię, nie rób tego.Zawahał się tylko przez ułamek sekundy.- Zostań moją żoną.Bądz moją partnerką, przyjaciółką i kochanką.Ipozwól mi dowieść, jak bardzo cię uwielbiam.- Uwielbiasz mnie? - spytała zaskoczona tym słowem.- Uwielbiam cię, kocham, pragnę.- Uścisnął jej dłoń i dopiero wtedyzauważyła, że Cole też drży.-Przez dwa lata bezskutecznie próbowałemsam siebie przekonać, że mi na tobie nie zależy.Ale ja cię potrzebuję.Chcęcię przy sobie mieć i chcę, żebyś mnie kochała.Może moja propozycjamałżeństwa jest dość pospieszna, ale już za długo czekaliśmy na siebie.Je-stem pewien swoich uczuć i wiem, że pragnę właśnie ciebie.Do końca ży-cia.- Cole - zaczęła, wiedząc, że musi odmówić.RLT 151Nie chce wychodzić za mąż.Nie chce bać się, że on znów ją zostawi.Nie chce tracić swojej wolności.Ale to miłość Cole'a dała jej wolność, dała jej siłę, żeby być tym, kimchce.A chciała należeć do niego.Bo był tutaj, boją kochał.Bo wolała być przez niego] porzucana tysiącerazy, niż przeżyć jeden dzień bez niego.Bo w jego oczach zobaczyła za-pewnienie, że jej nigdy nie zostawi, że do końca życia będzie przy niej|- Kocham cię, Cole.Przyłożył jej dłoń do swojego policzka.- Wyjdziesz za mnie za mąż? Ufasz mi? Nie musiała się zastanawiaćnad odpowiedzią.- Tak.RLT 152EPILOGCole uśmiechnął się do kobiety leżącej w jego ramionach.Był najszczę-śliwszym człowiekiem na świecie.- O czym myślisz? - spytała Amelia, przesuwając palcami pp jego szyi.Jej dotyk wywołał w nim kolejną falę pożądania.- O tym, że twój mąż to wielki szczęściarz.- Prawda? - Uśmiechnęła się.Wyciągnęła się obok niego.W jej oczachbłyszczało zadowolenie.- Dzisiejszy dzień był cudowny.Uniósł się na łokciu, żeby na nią spojrzeć.Amelia leżała na kremowejpościeli.Wybrali ten hotel w San Diego na swoją noc poślubną.Rano mielipolecieć na dwa tygodnie do Nowej Zelandii - wędrówki z plecakami, pły-wanie kajakiem, blisko natury i blisko siebie.Większość osób nieco inaczejwyobraża sobie miesiąc miodowy, ale gdy zastanawiali się nad podróżą po-ślubną, Nowa Zelandia wygrała bezapelacyjnie.- Noc będzie jeszcze bardziej cudowna - zapewnił ją.- Naprawdę? - Amelia uniosła prowokująco brwi.-Bo jeśli chcesz mnieprzekonać, że noc będzie bardziej udana niż dzień, to musisz się trochę na-pracować.- Nigdy się nie bałem ciężkiej pracy.- Pochylił się i musnął językiemjej ucho.- Podejmuję wyzwanie.Wiedział, że nic mu nie sprawi większej przyjemności.RLT 153- No nie wiem.- Uniosła się lekko, odsłaniając szyję.- Trudno przebićwydarzenie, na którym pojawia się cały klan Stocktonów.To prawda, ale Cole wcale się tym nie zmartwił.Miał dostęp do pouf-nych informacji szpiegowskich, dotyczących najbardziej wrażliwych punk-tów na ciele Amelii.Nie mógł się nią nasycić.Kiedy spojrzała mu w oczy, idąc ku niemumiędzy rzędami krzeseł dla gości, zabrakło mu tchu.Patrzyła na niego tak, jakby był jej całym światem.A on odwzajemniałto spojrzenie.Tak, była całym jego światem.I będzie ją kochał do końcaswoich dni.Wdychał jej zapach i pożądał jej, chociaż kochali się ze sobą nie takdawno.Oddech za oddechem, pocałunek za pocałunkiem, pieszczota za piesz-czotą, powoli i niespiesznie Cole odkrywał i zapamiętywał każdy szczegółjej ciała i każdą reakcję, każdy krzyk i jęk rozkoszy.Ułożył się na niej i spojrzał jej w oczy z uśmiechem.- Mam nadzieję, że jest pani zadowolona z nocy poślubnej, pani Stan-ley?Zadowolona? Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, jak na nią działa? Jakbardzo go pragnie? Jak jest z nim szczęśliwa?Dzisiejszy dzień był naprawdę idealny.Kalifornijskie słońce cudownieświeciło, ogród jej rodziców zamienił się w weselny raj: białe krzesełka ipiękne dekoracje z białych kwiatów przeplecionych granatową wstążką.Nie chcieli dużego przyjęcia, więc zaprosili tylko trzydzieści osób.W roliświadków wystąpili Clara i Robert, Josie i Suzie były druhnami, a Peyton iprzyjaciel Cole'a ze szkoły drużbami.Sarah Stockton wyglądała przepięk-nie jako matka panny młodej, a admirał w galowym mundurze oddał Ame-lię Cole'owi.RLT 154Ale żaden mężczyzna nie wyglądał tak jak Cole w mundurze.I żadeninny mężczyzna nie dał tyle żadnej kobiecie.Amelia patrzyła mu w oczy, nie kryjąc swoich uczuć.Uwielbiała ciężarjego ciała na sobie i wyraz bezgranicznej miłości w jego oczach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire