[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.165Marek Bloom, który akurat wtedy opuścił więzienie, twierdził w swoichartykułach, że uczyniłem wobec niego sekretne zwierzenie: wart jestemtrzech Wynne'ów i mnie, mistrzowi szpiegostwa, nie wypada być wymie-nionym na drobnego pionka.Wieloryb za płotkę to by poderwało mojąrenomę.Tak uważał Bloom, ja byłem zgoła odmiennego zdania.Rozsądny człowiek, który trafił do angielskiego więzienia a Bloomspędził tam razem ze mną dwa i pół roku doskonale wie, że każdy marzytylko o tym, aby stamtąd jak najprędzej wyjść.Moja renoma, o którą posta-rała się prasa, zupełnie mnie nie wzruszała.O zamianie na Wynne'a uważa-łem, że sprawa dotyczyłaby dwóch ludzi, którzy w odróżnieniu od bydła nie posiadają ceny rynkowej.Jeśli chodzi o Wynne'a, to, jak by go nie na-zwano płotka, czy coś innego pozostanie dla mnie na zawsze najbardziejsympatycznym Anglikiem, chociaż wielu moich kolegów nie podziela tejopinii.Spodziewałem się, że teraz angielski kontrwywiad podejmie co najmniejjeszcze jedną próbę wyciśnięcia ze mnie choćby czegokolwiek.Tym razemz łakomą przynętą na haczyku istnieje możliwość wymiany pod warun-kiem.i tak dalej.Długo myślałem o tym.Teraz postanowiłem obowiązu-je mnie zdwojona ostrożność i nie mogę przyjmować żadnych propozycji.Jeśli angielski wywiad potrafi przekonać swój rząd o konieczności ratowa-nia Wynne'a, to wymiana dokonana zostanie tak czy owak poza mną.Przewidywania moje zaczęły przybierać kształt realny.15 stycznia 1963 roku wezwał mnie naczelnik więzienia. Lonsdale powiedział dopiero co dzwoniono do mnie z Londynu.Chcą się z panem widzieć jacyś wysoko postawieni gentlemani z Whitehall*).Polecili mi dowiedzieć się od pana, czy zechce pan ich oglądać.Co mamodpowiedzieć?*) Dzielnica Londynu, w której znajdują się wyższe instytucje rządowe. Dziękuję panu za uprzejme pośrednictwo, ale nie mam życzenia spo-tykać gentlemanów z Whitehall.166 A dlaczego to, jeśli wolno wiedzieć? Oni kryją tych, którzy obrobili moją kasę, panie naczelniku.Nie mo-gę być zgodzi się pan dobrego o nich zdania.W ten sposób rozmowa zakończyła się, zanim się rozpoczęła.Dokładnie po dwu dobach wezwano mnie znowu.Tym razem niewprowadzono mnie do gabinetu, lecz naczelnik wyszedł do mnie na kory-tarz.Szybkim spojrzeniem przez uchylone drzwi zdążyłem zauważyć wgabinecie cywilne palto, kapelusz i czarny parasol. Przyszli gentlemani rzekł naczelnik i prosili powiedzieć, że chcąwidzieć się w związku z pana sprawami. Nie podzielam ich potrzeby odparłem. Proszę poczekać na mnie tutaj, porozmawiam z nimi jeszcze raz.Nie mogłem odejść; musiałem czekać wszystkie drzwi były zamknię-te.Minęło dziesięć minut.Wrócił naczelnik. Lonsdale zaczął to są poważni urzędnicy.Oni przyjechali tu spe-cjalnie z Londynu tylko po to, aby pomówić z panem.Mają coś nadzwyczajważnego. Mimo to nie zamierzam widzieć się z nimi.Nie przyjechali tu pro-szeni.Naczelnik więzienia zaczął mnie przekonywać, przy tym parę razy po-wtarzał, że rozmowa może mieć dla mnie znaczenie decydujące. Nie, panie naczelniku.Nie.W południe zaprowadzono mnie na obiad.Wkrótce po wojnie w więzie-niach angielskich wprowadzono system samoobsługowy.Więzniowie idądo stołówki, gdzie otrzymują posiłek, podawany w głębokich metalowychtacach korytkach, podzielonych przegródkami na trzy części.Obiad zabie-ra się do celi.W drodze powrotnej zatrzymał mnie główny nadzorca. Chce pana widzieć natychmiast gubernator krzyknął.167 A co mam zrobić z obiadem? Oddaj go pan strażnikowi.Potem dostanie pan drugi.Tym razem zaprowadzono mnie do pokoju w innej części więzienia. Gentlemani mają wciąż nadzieję zobaczenia się z panem powie-dział. Nie zmieni pan zdania? Nie. Wobec tego proszę o przyjęcie ich pisma.Jego treść nie jest mi zna-na.Wezmie je pan? Proszę mi dać odpowiedziałem.Pismo było krótkie i konkretne: Szanowny Panie Lonsdale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]