[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjęłam dwa niebieskie paszporty.Tak, z jakiegoś powodu chciałamte\ wyrobić wizę Poli.Mo\e na przekór?Pola z blond lokami wpatrzona dumnie i zimno w oczy fotografa.Pewnie się mocnospeszył.Pola lubi to robić, o czym powiedziała mi kiedyś w chwili szczerości starszo -dziewczyńskiej.Ju\ widać w niej kobietę, z całym aparatem czułości i wzgardy jednocześnie.Po kim ona to ma?Popatrzyłam na siebie sprzed kilku lat.Dziwnie wychodzę na kolorowych zdjęciach -to za ciemna, to za jasna.Tylko włosy zawsze połyskują jednakowo.I jeszcze tamte wielkieokulary, w których od biedy mo\na by rozpoznać odbicie fotografa.Po co był mi wtedypotrzebny paszport? Aha, na wyjazd do Francji z Calineczką.Przez moment poczułam tosamo kopnięcie, podniecenie - to był mój pierwszy wyjazd na Zachód.Jak będzie tym razem? Czy chcę tam pojechać? Nie byłam pewna.Ale chciałamzobaczyć Marcina, San Francisco, Marcina i jeszcze raz Marcina.Coś zaczęło się tlić międzynami.Mo\e będzie z tego ledwie płomyczek, a mo\e ściana ognia.Marcin, i ty chcesz mnie taką? Aatwopalną ? Kto to śpiewał?Trochę dziwnie się czułam, stojąc w długiej kolejce za bramą konsulatu.Wystraszonanajró\niejszymi opowieściami, nastawiłam się na tkwienie w ogonku jak za dawnych, średniodobrych czasów, ale ju\ po dwudziestu minutach byłam przy drzwiach wejściowych.Pięćminut pózniej, zrewidowana, pozbawiona telefonu i pilniczka do paznokci, szłam w dółschodami, na których unosił się intensywny, niby kwiatowy zapach środka czyszczącego, odktórego chciało mi się kichać.Podeszłam do okienka, przygotowana w równym stopniu nazgodę, jak i odmowę.Po drugiej stronie czekał na mnie chłopak z pokazną kolekcjąidentyfikatorów na szyi. Colin jakiś tam , przeczytałam.- Dzień dobry pani - powiedział do mikrofonu, a ja zgłupiałam.Był młody, bezwstydnie młody, ale przyglądał mi się z osobliwą mieszaninąpobła\liwości i uwagi, a zarazem chyba znudzenia, tyle \e profesjonalnie ukrywanego.Spojrzał w dokumenty.- Pani mieszka w Olsztynje, tak? Bardzo mnje się podoba.Pantomima teatr tam, znapani, aktorzy, co nie słyszą.Pokiwałam głową.Pani jest aktorką.Tak - bąknęłam.Och, pani jest aktorką teatru lalek.Ja uwjelbiam Jim Henson.Czy pani wie, kto tojest?Oczywiście - odetkałam się wreszcie - to twórca Muppetów.Bo mój ojciec, on jest z Oakland, mieszkał kiedyś obok Mike Oznowicz na BroadwayTerrace, wie pani, to ten ojciec Frank Oz, Miss Piggy?Stałam, gapiąc się na niego jak na człowieka z kosmosu.Czy on mnie bierze za MissPiggy?A gdzie jest Pola Trzrzrzeesnewskaaa? Córka?Tak, córka.Te\ chcę ją zabrać, ale jest teraz na obozie wędrownym w Bieszczadach.Popatrzył na mnie, jakby oczekiwał dalszego ciągu.Nie było.- Kto to jest Marcin Zalewski? Boyfriend? - zapytał, nawet nie wiedząc, w jakiegrzęzawisko wdepnął.Kolega z liceum.Spotkaliśmy się na zjezdzie szkolnym kilka tygodni temu.Zaprosiłmnie, bo jesteśmy przyjaciółmi.Nie, nie jest boyfriend.Zajmuje się bezpieczeństwem wStanach.Aha, security - powiedział i przez minutę klepał w klawiaturę.Mo\e sprawdzał, czyMarcin Zalewski w ogóle istnieje.Chyba go znalazł.To cjekawe.On napisał interesujący artykuł - rzucił, nie patrząc na mnie.Artykuł? Mo\liwe.Jaki artykuł? Co ty w ogóle o nim wiesz? - zapytała mnie moja córka.Więcej ni\ wiedziałam o twoim ojcu, kiedy za niego wychodziłam, dziecko,pomyślałam, ale faktycznie.Niewiele.Tylko to, co sam o sobie powiedział.No có\.- Good luck - wyrwał mnie z zamyślenia Colin jakiś tam.Kiedy kurier przywiózł mi oba paszporty do domu, okazało się, \e dał nam wizy nadziesięć lat.Po diabła na tyle?Tymczasem nie chciałam czekać do wieczora.Zadzwoniłam do Marcina z automatuna Dworcu Centralnym.Cześć.Dostałam wizę! - rzuciłam w słuchawkę, ledwie usłyszałam stłumione hallo.Och, to fajnie - odpowiedział Marcin i zamilkł, a mnie zmroziło.Przyje\d\am sama - dodałam ju\ mniej entuzjastycznie.- Pola nie dała się namówić.Trudno - mruknął Marcin i znowu zamilkł.- Ale cieszysz się, \e przyje\d\am? - zapytałam głupio, solidnie ju\ wkurzona.- Mhm - usłyszałam.Có\ za euforia, pomyślałam wściekła.Szybko zakończyłam rozmowę.A i karta te\ błyskawicznie się skończyła.Dopierokiedy odwiesiłam słuchawkę, dotarło do mnie, \e u niego jest jeszcze środek nocy inajzwyczajniej w świecie wyrwałam go ze snu.Następnego dnia zadzwonił z wiadomością, \e wysłał na moje konto pieniądze naprzelot.Ju\ nie dyskutowałam, tylko poszłam do tego samego biura podró\y, które umawiałomnie na rozmowę w konsulacie, i zabukowałam bilet na sierpień.Nie było ju\ mo\liwości, \eby w tym terminie lecieć bezpośrednio do Stanów zamniejsze pieniądze, wszystko było wykupione.Po dwóch godzinach intensywnychkombinacji i niemniej intensywnego zaglądania mi w dekolt spocony praktykant biurapodró\y zaproponował mi lot z przesiadką w Zurychu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]