[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwugłowe cielę z Aylsham wywołuje na komisariacie nielada poruszenie. Widzę, że ma pan nowego ulubieńca, szefie mówiClough. Obrzydlistwo. To Leah. Co to tutaj robi? Judy. Czy to z muzeum? Jak zawsze bystra i zainteresowanaTania.Nelson zanosi cielę do sali operacyjnej.Nie chce go mieć wswoim gabinecie; te szklane oczy działają mu na nerwy. Cloughie! Zabierz to do muzeum i dowiedz się, jak sięstamtąd wydostało.231 Może chciało się przejść?Nelson nie zwraca na to uwagi. Dowiedz się, kto ma dostęp do eksponatów.Tania! Tak, szefie? Ty zajmij się sir Roderickiem Spensem.Przyjeżdżadzisiaj na test DNA. Dobrze. Judy, chcę, żebyś na kilka dni zamieszkała z Ruth Gal-loway.Kobieta z jakiegoś powodu wygląda na zgaszoną.Nelsonma nadzieję, że nie jest na niego o coś obrażona. Dlaczego? pyta. Bo myślę, że ktoś chce ją zabić.Badanie USG tym razem bardzo różni się od pierwszego.Ruth wie, czego się spodziewać, bo kontrolowano jej stan powypadku, i jest pewna, że z dzieckiem wszystko w porządku.Czuje nawet jego ruchy, jakby niewielki motyl muskał jąskrzydłami po brzuchu; czegoś takiego nie umiałaby sobiewyobrazić. Czuję się, jakby coś się we mnie ruszało , odpo-wiedziała na pytania Shony. Tak to jest , skwitowała przyja-ciółka.Prowadzą ją do gabinetu USG.Jak zwykle wszystko sięopóznia i Ruth zaczyna się martwić, że nie zdąży na stanowiskona jedenastą trzydzieści.Technik rozprowadza żel po jejbrzuchu i już po chwili widać szare, mgliste wnętrze macicy. Tutaj są nóżki.Długie nogi. Mężczyzna wciska jakiśguzik. Tu dobrze widoczna twarzyczka. Ruth spostrzegatylko nakładające się na siebie kształty jak na kubistycznym232obrazie. O, tutaj nosek pokazuje technik i Ruth widzi profil:czoło, maleńki nosek, usta, podbródek.Wydaje jej się nawet, żerozpoznaje minę, surową i poważną. Chce pani wiedzieć, jakapłeć?Sama się dziwi, że tak bardzo tego pragnie.W jakiś sposóbjej relacja z tą istotą, tą o s o b ą , przybrała taką formę, że niemoże tego nie wiedzieć. A.tak, proszę.Technik wskazuje na ekran. Nie możemy mieć stuprocentowej pewności, ale jestemraczej przekonany, że to dziewczynka.Ruth wpatruje się w niego zdumiona. Dziewczynka? Czasami tego nie widać.no wie pani, tych części cia-ła.ale tutaj mamy idealne ułożenie.Myślę, że to dziewczynka.Dziewczynka.Córka.Nelson ma ciężkie przedpołudnie.Clough poszedł do mu-zeum i przepadł.Pewnie siedzi w kawiarni albo spotkał tamTrace i ucinają sobie pogawędkę o Rzymianach.PrzybywaRoderick Spens, nieco zagubiony, pełen wątpliwości, i trzebago przeprowadzić przez procedurę badania.Judy lepiej by siędo tego nadawała, myśli Nelson, patrząc, jak Tania próbujewyprowadzić staruszka z gabinetu.Stanowczo, ale grzecznie tak trzeba postępować.On sam nigdy nie był dobry w takichdelikatnych sytuacjach.Jakby tego było mało, zjawia się jeszcze Whitcliffe. Dzień dobry, Harry.Wpadłem się dowiedzieć, jak idziesprawa z Woolmarket Street.Zadzwonił do mnie Edward233Spens.Jest zaniepokojony tym, że wplątuje się w to jego cho-rego ojca.Typowe, myśli Nelson.Edward Spens to właśnie taki typ, coto idzie na skargę do wyższych instancji.Wszelkie cieplejszeuczucia, jakie wzbudziła w nim jego synowska troska o ojca,natychmiast zniknęły. Sir Roderick właśnie tu jest oznajmia.Ma wrażenie, żeWhitcliffe już o tym wie. Sprawdzamy, czy jego DNA wy-każe związek ze znalezionymi zwłokami.Zajmuje się nimjedna z moich policjantek. Czy to możliwe, żeby było między nimi jakieś pokre-wieństwo?Nelson mówi mu o Annabelle Spens, ale Whitcliffe wciążnie wygląda na przekonanego. Cóż, Harry, widzę, że chwytasz się nawet najdrobniej-szych poszlak. Może.Nelson nie potrafi mówić do niego Gerry.Nie chce teżzwracać się do niego szefie.Whitcliffe właśnie ma coś powiedzieć, kiedy komórkaNelsona informuje, że dostał SMS-a. Przepraszam. Inspektor bierze telefon do ręki.Wiadomość od Ruth.Dwa słowa: To dziewczynka!.Nelson wpatruje się w wyświetlacz.W tle Whitcliffe nadczymś się rozwodzi. Ważny lokalny przedsiębiorca.relacje zmieszkańcami.szacunek wobec starszych. , ale Nelson myślitylko o wiadomości od Ruth.Dziewczynka.Kolejna córka.Niemoże w to uwierzyć.Ruth była tak mocno przekonana, że to234chłopiec, iż jemu także udzieliła się ta pewność.Michelle jesttaka kobieca, dlatego zawsze wydawało się naturalne, że urodzidziewczynkę.Ale Ruth, silna i niezależna.był przekonany, żebędzie miała syna.Znowu córka.No to nie będzie musiał sięniczego uczyć. Harry? Tak, tak.Oczywiście.Zrobi się.Whitcliffe patrzy na niego z zaciekawieniem, a Nelson za-stanawia się, na co się zgadza.Taka odpowiedz wydaje sięjednak satysfakcjonować szefa, który opuszcza gabinet wświetnym humorze.Jak tylko zamykają się za nim drzwi, Nelson dzwoni doRuth. Ruth! Czy to prawda? Na to wygląda śmieje się. Będziemy mieli dziew-czynkę. A mówiłaś, że to chłopak.W tym momencie zauważa z irytacją, że wchodzi sir Rode-rick Spens, a zaraz za nim Tania.Nelson daje im znak ręką, byopuścili gabinet. Wiem, ale ten technik był prawie pewny. Znowu dziewczynka.O Boże. Cieszysz się?Oczywiście, że się cieszy.Jej ciąża mogłaby rozwalić jegomałżeństwo, ale na zupełnie innej płaszczyznie jest oczywiściezadowolony.Wręcz zachwycony. Gdzie jesteś? pyta. W drodze na Woolmarket Street. Spotkajmy się tam. Patrzy na zegarek. Jest dwa-dzieścia po jedenastej.Przyjadę za kwadrans.235Rozłącza się, zanim Ruth zdążyła mu powiedzieć, że jestumówiona z Maksem.Na placu budowy znowu ruch i hałas.Koparki jeżdżą w tę iz powrotem, olbrzymi kontener na gruz zagradza wjazd.Maxstoi w kasku obok baraku kierownika budowy.Wygląda naprzybitego. Nie przypuszczałem, że prace są już tak zaawansowane. Chyba chcą nadrobić stracony czas mówi Ruth.Nelson twierdzi, że Spensowi bardzo zależy na szybkimskończeniu budowy. Cały on.Ruth patrzy na Maksa zdumiona. To ty go znasz? Byliśmy razem na studiach. Coś ty?! Tak.Obaj studiowaliśmy historię w Sussex.Ruth przypomina sobie tego układnego mężczyznę, któregopoznała na wykopaliskach.Trudno go skojarzyć z Maksem, alegdyby się lepiej zastanowić, to pewnie są w tym samym wieku. Jak do tego doszło, że został przedsiębiorcą budowla-nym? pyta. To firma rodzinna.Zawsze mówił, że jego ojciec będzietego chciał. Utrzymujecie ze sobą kontakty?Max jakby trochę się speszył. Tylko na portalu społecznościowym, takie pobieżneinformacje.Ruth nie znosi takich form kontaktu.Podtrzymuje znajo-mość z kilkoma osobami, które lubiła w szkole i na studiach.Apozostali im mniej o niej wiedzą, tym lepiej.236 Chodz, oprowadzę cię proponuje.Kierownik budowy jest wyraznie niezadowolony, widzącznowu archeologów, ale zgadza się, żeby Ruth pokazałaMaksowi teren, o ile nie będą przeszkadzać.Dochodzą domiejsca jamy grobowej pod drzwiami i okazuje się, że tazniknęła.Czarno-białe płytki poniewierają się roztrzaskane, agrunt pod nogami zamienił się w zwały błota.Nie ma żadnychścian, tylko równy płat przeoranej ziemi.Studnia jest wciąż nietknięta.Koparki jeszcze tu nie dotarły,choć już są w pobliżu.Ruth widzi, jak ich mechaniczne szponychwytają wszystko, co napotkają na drodze: rośliny, grządkęwarzywną, drzewo z huśtawką, inspekt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]