[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ann pomyÅ›laÅ‚a o innym morzu: Alandzkim, naktóre patrzyÅ‚ Edvard.Po kilku godzinach dojechali do Rondy, przypominajÄ…cej twierdzÄ™ na skale.Przywjezdzie czekaÅ‚ na nich cywilny radiowóz.Moya zamieniÅ‚ kilka słów z siedzÄ…cym w nim kolegÄ…,nim ruszyli dalej w stronÄ™ centrum. Mamy adres powiedziaÅ‚ Moya, zwracajÄ…c siÄ™ do Ann. WedÅ‚ug naszych informacjiznajdziemy tam Urbano.PrzerwaÅ‚, sÅ‚yszÄ…c sygnaÅ‚ komórki, i sÅ‚uchaÅ‚ przez kilka sekund. Koledzy przygotowali nalot.Niestety, nie możemy wziąć w tym bardziej aktywnegoudziaÅ‚u, tylko Å›ledzić akcjÄ™ z pewnej odlegÅ‚oÅ›ci dodaÅ‚.MinÄ™li starÄ… arenÄ™ korridy, o której Ann czytaÅ‚a w przewodniku, i wjechali w zabytkowÄ…dzielnicÄ™ miasta.Samochód zwolniÅ‚ i zatrzymaÅ‚ siÄ™ tuż przed rogiem ulicy. To na tej ulicy powiedziaÅ‚ sucho Moya, wskazujÄ…c rÄ™kÄ… ma siÄ™ znajdować Urbano.ZostaÅ„cie tutaj.Ann skinęła gÅ‚owÄ….Moya wysiadÅ‚ z samochodu i znikÅ‚ za rogiem.Kierowca pozostaÅ‚ naswoim miejscu.Tak bardzo chciaÅ‚a iść razem z MoyÄ….Zamiast tego próbowaÅ‚a rozmawiać zHaverem, który jednak sprawiaÅ‚ wrażenie spiÄ™tego i apatycznego.WiedziaÅ‚a, że nie jest rannymptaszkiem, ale mógÅ‚by chyba siÄ™ postarać wyglÄ…dać na bardziej ożywionego?Oczekiwanie przedÅ‚użaÅ‚o siÄ™.Ann domyÅ›laÅ‚a siÄ™, że hiszpaÅ„scy policjanci zbliżajÄ… siÄ™ dokryjówki Urbano z najwiÄ™kszÄ… ostrożnoÅ›ciÄ….Może pracowali razem z kolegami ubranymi pocywilnemu, którzy zajmowali siÄ™ takimi czynnoÅ›ciami jak wywożenie Å›mieci lub innymiwpisujÄ…cymi siÄ™ w codzienny pejzaż.PróbowaÅ‚a to sobie wyobrazić, ale nie szÅ‚o jej za dobrze.Otoczenie byÅ‚o zbyt obce.Przez pół godziny nic siÄ™ nie dziaÅ‚o.Zaczęła siÄ™ niecierpliwić.ZadzwoniÅ‚a komórkakierowcy, a on w milczeniu sÅ‚uchaÅ‚ rozmówcy, przypuszczalnie Moyi, po czym rozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ izapuÅ›ciÅ‚ silnik. Nobody there powiedziaÅ‚.SkrÄ™cili za róg i podjechali sto metrów dalej.Ulica byÅ‚a teraz peÅ‚na radiowozów.Ciekawscy wychylali siÄ™ z okien.Moya staÅ‚ przed domem z popÄ™kanÄ… fasadÄ….ZatrzaÅ›niÄ™teokiennice nadawaÅ‚y mu wyglÄ…d zamkniÄ™tego na cztery spusty. Ptaszek wyfrunÄ…Å‚ oznajmiÅ‚, kiedy wysiedli z samochodu.Ann spojrzaÅ‚a w górÄ™ na fasadÄ™ domu.Nad zielonymi drewnianymi drzwiami wisiaÅ‚maÅ‚y, odrÄ™cznie wypisany szyld: Camas.WiedziaÅ‚a, że oznacza to łóżka. To bardzo skromny pensjonat powiedziaÅ‚ Moya.W drzwiach stanęła kobieta, co najmniej osiemdziesiÄ™cioletnia.ByÅ‚a ubrana na czarno.PrzywodziÅ‚a Ann na myÅ›l czarownicÄ™.Jej maÅ‚e oczka w sieci niezliczonych zmarszczek patrzyÅ‚yna Ann ze zÅ‚oÅ›ciÄ… i zaciekawieniem.Z tyÅ‚u daÅ‚y siÄ™ sÅ‚yszeć jakieÅ› gÅ‚osy.Kobieta odwróciÅ‚a siÄ™ icoÅ› krzyknęła. Wchodzimy rzekÅ‚ Moya.Kobieta wpuÅ›ciÅ‚a ich niechÄ™tnie.Ann sÅ‚yszaÅ‚a, jak coÅ› mamrocze.W korytarzu byÅ‚ociemno, nieosÅ‚oniÄ™ta żarówka u sufitu bezskutecznie próbowaÅ‚a go oÅ›wietlić.Mężczyzna okoÅ‚opięćdziesiÄ…tki staÅ‚ jednÄ… nogÄ… na schodach.PowiedziaÅ‚ coÅ› do Moyi.MiaÅ‚ wadÄ™ wymowy isprawiaÅ‚ wrażenie upoÅ›ledzonego.PachniaÅ‚ stajniÄ… i gestykulowaÅ‚ przed MoyÄ… wielkimi rÄ™kami.Policjant siÄ™ odwróciÅ‚. To syn tej kobiety.ByÅ‚ w oborze, parÄ™ kilometrów za miastem, i doiÅ‚ krowy.Ann zobaczyÅ‚a oparty o Å›cianÄ™ motorower z nierdzewnymi kankami w koszach nabagażniku i domyÅ›liÅ‚a siÄ™, że należy do tego mężczyzny. Matka i syn wynajmujÄ… trzy pokoje na piÄ™trze.Możemy tam wejść powiedziaÅ‚ Moya.Syn poszedÅ‚ za nimi i jego niewyrazna mowa robiÅ‚a na Ann nieprzyjemne wrażenie.ByÅ‚wzburzony i wydawaÅ‚ siÄ™ jej nieobliczalny.Pierwszy pokój, otwarty na oÅ›cież, byÅ‚ bardzo skromnie umeblowany.Aóżko, krzesÅ‚o iszafa na ubrania, nic wiÄ™cej.Przy łóżku staÅ‚ nocnik.Na łóżku siedziaÅ‚ mężczyzna z zapadniÄ™tymipoliczkami i rzadkimi siwymi wÅ‚osami.DostaÅ‚ ataku kaszlu i splunÄ…Å‚ natychmiast do nocnikapeÅ‚nego zielonkawo-czerwonej wydzieliny.Znów zakaszlaÅ‚ i splunÄ…Å‚, zupeÅ‚nie siÄ™ nie przejmujÄ…cobecnoÅ›ciÄ… Ann. Ma chore pÅ‚uca rzekÅ‚ przepraszajÄ…cym tonem Moya.Ann wyobrażaÅ‚a sobie, jak siÄ™wstydzi pokazywać jej taki obraz swojego kraju.Poszli dalej.W nastÄ™pnym pokoju również siedziaÅ‚ na łóżku mężczyzna.ByÅ‚ wzrostuznacznie poniżej Å›redniego, niemal karÅ‚owatego i nie miaÅ‚ jednej nogi.ByÅ‚a uciÄ™ta tuż nadkolanem. Sprzedaje losy rzekÅ‚ Moya i Ann ogarnęło uczucie nierzeczywistoÅ›ci na widok tychludzkich wraków.Sprzedawca losów skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… w stronÄ™ Ann i siegnÄ…Å‚ po leżącÄ… na łóżku protezÄ™.Pokój Urbano byÅ‚ znacznie wiÄ™kszy od pozostaÅ‚ych. Apartament rzuciÅ‚a Ann do Havera.PodÅ‚oga byÅ‚a pokryta czarnymi i biaÅ‚ymi kafelkami.Grafika z Jezusem zmierzajÄ…cym naGolgotÄ™ zajmowaÅ‚a sporÄ… część jednej ze Å›cian, a po przeciwnej stronie znajdowaÅ‚y siÄ™ otwartepodwójne drzwi wychodzÄ…ce na ulicÄ™.Kiedy do nich podeszÅ‚a i wychyliÅ‚a siÄ™, zakrÄ™ciÅ‚o jej siÄ™ wgÅ‚owie, choć do ziemi byÅ‚o tylko parÄ™ metrów.UchwyciÅ‚a siÄ™ metalowej barierki i zamknęłaoczy.Grupka dzieci haÅ‚asowaÅ‚a na ulicy i Ann znów otworzyÅ‚a oczy.Zawrót gÅ‚owy minÄ…Å‚.Podrugiej stronie ulicy w równie podupadÅ‚ym domu okna byÅ‚y otwarte.W jednym z pokoi chodziÅ‚aw kółko jakaÅ› kobieta.Ann zwróciÅ‚a uwagÄ™ na jej różowe pantofle i fantastycznie piÄ™kne wÅ‚osyspÅ‚ywajÄ…ce falami aż do talii.Dziecko w wieku okoÅ‚o dwóch lat trzymaÅ‚o siÄ™ jej szlafroka.WiedziaÅ‚a, że z jakiegoÅ› powodu zapamiÄ™ta ten obraz.Kobieta, dziecko, pantofle i wÅ‚osy.Codzienny widok w obcym dla niej Å›rodowisku, do tego w dramatycznym momencie Å›ledztwa ijej życia, utkwiÅ‚ jej pod powiekami.WróciÅ‚a do rzeczywistoÅ›ci, kiedy Moya poÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚oÅ„ na jej ramieniu. Kobieta twierdzi, że Urbano opuÅ›ciÅ‚ dom bardzo wczesnym rankiem.Syn, którego ztrudem rozumiem, mówi, że wyszedÅ‚ parÄ™ minut przed nim.To znaczy okoÅ‚o piÄ…tej.Za pózno, pomyÅ›laÅ‚a Ann.Wtedy siedzieliÅ›my w samochodzie.ChciaÅ‚a zapytać, czy domnie byÅ‚ obserwowany, ale Moya jÄ… uprzedziÅ‚. Zdaje siÄ™, że czmychnÄ…Å‚ mimo naszych staraÅ„ powiedziaÅ‚. Może tylnym wyjÅ›ciem.SÄ… drzwi, które wychodzÄ… na wÄ…skie przejÅ›cie miÄ™dzy budynkami.Można siÄ™ tam przecisnąćmiÄ™dzy Å›cianÄ… i starym kurnikiem i wyjść na bocznÄ… uliczkÄ™. Syn w korytarzu dalej coÅ› mówiÅ‚ gardÅ‚owym, jÄ…kajÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem, mężczyzna wpierwszym pokoju kaszlaÅ‚, do tego doÅ‚Ä…czyÅ‚ alarm z ulicy.UsÅ‚yszeli Å›miech i warkotodjeżdżajÄ…cego skutera.Najbardziej surrealistyczne w caÅ‚ej sytuacji byÅ‚o to, że Ann przejęła siÄ™ tym mniej niżzwykle.WyobrażaÅ‚a już sobie, jak zgarniajÄ… tego Urbano.Powinien, gdyby chciaÅ‚współpracować, rzucić trochÄ™ Å›wiatÅ‚a na Å›ledztwo w sprawie Cederénów.Tak blisko, pomyÅ›laÅ‚a,tak cholernie blisko i dopiero teraz poczuÅ‚a ogarniajÄ…cÄ… jÄ… zÅ‚ość.OpuÅ›cili dom.ZostaÅ‚o w nim dwóch policjantów, gdyby Urbano wbrew wszelkimoczekiwaniom tam wróciÅ‚.Ann i Haver rozważali możliwość, że zostaÅ‚ ostrzeżony o akcji iuciekÅ‚.Nie chcieli nÄ™kać Moyi pytaniami.Widać byÅ‚o po nim, jak bardzo siÄ™ wstydzi, i niechcieli dokÅ‚adać mu ciężaru.W obecnoÅ›ci podwÅ‚adnych i kolegów z Rondy byÅ‚ spokojny irzeczowy, ale kiedy wsiadÅ‚ do samochodu, wybuchnÄ…Å‚ gniewem.Oficer z Rondy, który dowodziÅ‚akcjÄ… i przechadzaÅ‚ siÄ™ po ulicy, dostaÅ‚ porzÄ…dnÄ… burÄ™.Moya krzyczaÅ‚ przez kilka minut bezprzerwy, po czym zamknÄ…Å‚ drzwi samochodu z gÅ‚oÅ›nym trzaskiem.Ann Lindell i Haver polecieli nastÄ™pnego dnia do domu.Wanning i ekspert odkomputerów mieli zostać jeszcze jeden dzieÅ„.Pożegnanie ze strony Moyi byÅ‚o, jeÅ›li niewylewne, to na pewno bardzo ciepÅ‚e.Ann powtórzyÅ‚a zaproszenie do Szwecji i do Uppsali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]