[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wsunęła kluczyki do kieszeni żakietu.Wnętrze biura oświetlały trzy długie świece i lampa naftowa.Za biurkiem siwowłosy mężczyznaw kombinezonie czytał gazetę.- Dobry wieczór.Paskudnie tam na dworze, co? -stwierdził lakonicznie.- O tak - przyznał TJ, zamykając drzwi za Paige.-Szukamy telefonu.- Wyłączyli telefon, z godzinę temu.- A nie ma pan komórkowego?- Nie.Lubię mieć kable przy słuchawce.TJ jęknął.- A czy są wolne pokoje? - spytała Paige.- Macie szczęście.Szóstka jest wolna.Apartamentdla nowożeńców.- Nie jesteśmy małżeństwem - powiedziała Paige.- W takim razie będę wam musiał doliczyć pięćdolarów za nieuprawnione korzystanie z pokoju.Miała wrażenie, że mrugnął do nich porozumiewawczo, ale może jej się zdawało, światło świec płatało figle.- Nie rozumie pan.- Zadrżała z niepokoju, a może po prostu z zimna.- Potrzebujemy dwóch oddzielnych pokoi.Mężczyzna potrząsnął głową.- Nic z tego.Albo apartament dla nowożeńców,albo nic.- W porządku - przystał TJ, wyciągając z kieszeni portfel.- Niech będzie dla nowożeńców.- Nie będziemy spać razem - powiedziała stanowczo.- Nawet mi to nie przyszło do głowy, Paige.Ale jej tak.Kiedyś.Kiedyś omal nie zniszczyli w ten sposób wspaniałej przyjazni, która teraz znów wisiała na włosku i towcale nie przez kłopoty z miejscem do spania.Recepcjonista wskazał miejsce w księdze i TJ wpisał ich nazwiska: Paige Burleson i TJ Skylar.Pochwili wyłoniła się nowa trudność.Wyłączony telefon uniemożliwił weryfikację karty kredytowej TJ.Paige wyjęła gotówkę.- Dziękuję pani.Macie tu coś na ząb, gdybyściew nocy zgłodnieli.Rzucił na biurko paczkę ciastek i dwie puszki to-niku.Zdmuchnął świece i podał je Paige.Biorąc odrecepcjonisty klucze do pokoju, TJ strzepnął kroplewody z klapy marynarki.- Piekielnie przystojna babka - zauważył mężczyzna.- Wiesz co, synu, na twoim miejscu przedewszystkim bym ją osuszył i dobrze przemyślałsprawę tego spania.Zwłaszcza w taką straszną nocjak ta.3TJ otworzył drzwi do pokoju numer sześć i odruchowo nacisnął kontakt.Oczywiście bez efektu.W pokoju nadal panowała ciemność i unosił sięcharakterystyczny zapach środków czystości.Poomacku wszedł do środka, wyciągniętą ręką szukając stołu albo biurka.Postawił świece i wygrzebałz kieszeni zapalniczkę.Kiedy trzy świece wetknięte w szklaną popielniczkę paliły się już równym płomieniem, zdjął przemoczoną marynarkę i zlustrował pomieszczenie.Na honorowym miejscu stało łóżko.Początkowowziął je za pojedyncze i dopiero po chwili uprzytomnił sobie pomyłkę.Był przyzwyczajony doogromnych materaców, zajmujących mnóstwo miejsca i to podwójne łóżko wydało mu się wyjątkowowąskie.Narzuta wyglądała tak, jakby usiana byłapluskwami, po bliższych oględzinach jednak robakiokazały się czerwonymi serduszkami naszytymi nabiałym płótnie. Milusio" - pomyślał z rezygnacją.Dwukrotnie pstryknął włącznik lampki na stole,zanim sobie przypomniał, że przecież wyłączonoprąd.Na telewizorze ustawionym tak, aby go można było oglądać z łóżka, stał pusty kubełek na lód,butelka taniego szampana i dwa plastikowe kieliszki związane białą wstążką.W malutkim pokoiku mieściło się tylko jednokrzesło.Był to mebel wyściełany bladoróżowymobiciem, z rachitycznymi nogami i poduszką ozdobioną haftowanym napisem: Szczęście to małżeństwo przyjaciół".Pulsowanie u nasady nosa zwiastowało zbliżającysię ból głowy.Paige cichutko zamknęła za sobą drzwi.- Paige, nie powiem, żebym był uszczęśliwiony.- Wiem o tym.Rzucił się na łóżko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]