[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.anPo powrocie Teodor niemal trząsł się z tremy.Oboje, Nissa i Kristian,siedzieli z Linneą przy stole, na którym rozłożone były książki i tabliczka doscpisania.Podręcznik do ortografii Kristian otworzył na ostatniej stronie, nadktórą pracowali, wprost paląc się do zademonstrowania wszystkiego, czegonauczył ojca.Kiedy Linnei nie było, Teodor zawzięcie pracował nadopanowaniem umiejętności czytania.Zaganiał Kristiana do pomocy i teraz,gdy Kristian dumnie dyktował sprawdzian ortograficzny, całkowiciepochłaniało go pisanie.Starannie kaligrafował każde słowo: Teodor, wiedzieć,kolano, krew, kiełbaska, parkan, serce, Kristian, konie, ponieważ, rozsądek,John, mama, kuchnia, Linnea, lutefisk.— Lutefisk?! Nauczyłeś ojca, jak się pisze lutefisk?Anula & pona— Kazał mi.Linnea się roześmiała, ale gdy Teodor zaczął czytać na głos,uświadomiła sobie, jak wielkie zrobił postępy; częściowo dzięki własnejdeterminacji, częściowo zaś dzięki nieszablonowej metodzie dobierania słów.— Teodorze, doprawdy czytasz już tak dobrze jak moi piątoklasiści!— Mało nie zwariowałem przy tacie! — wtrącił Kristian.— Zostawiał mi tylko tyle czasu, że ledwie zdążałem sprawdzać wnyki.Teodor poczerwieniał, lecz Linnea widziała, że jest dumny.— A kiedyś widziałem nawet — mówił dalej Kristian— jak pisał patykiem na śniegu.— Na śniegu? — spojrzała na Teodora, który zarumienił się jeszczebardziej.— Nie miałem przy sobie słownika ortograficznego, a nie pamiętałem,jak się pisze pewne słowo.Łatwiej sobie przypomnieć, jak się widzi.Dotąd tylko raz widziała go tak poruszonego: owego wieczoru, kiedydalousodkryła, że nie umie czytać.Zarumieniony i zawstydzony wyglądał tak młodo,że serce jej waliło.Następnego wieczoru, gdy wraz z Kristianem i Nissą znówanzasiedli do stołu, Linnea postanowiła, że podda go próbie.„Mówiłam ci, żemój ojciec kupił samochód?" — napisała na tabliczce, po czym obróciła ją wscstronę Teodora i obserwowała, jak najpierw czytał gładko, a nad ostatnimsłowem zmarszczył brwi.Powoli poruszał ustami, starając się złożyć z litertrudny wyraz.Po kilku sekundach odwróciła tabliczkę i przedzieliła wyraz:samo-chód.Złożył słowo i twarz rozjaśniła mu się uśmiechem, ale zamiast wymówićje głośno, sięgnął po tabliczkę, wytarł ją i napisał odpowiedź: „Nie mówiłaś.Jechałaś tym samochodem?"Teraz Linnea wytarła tabliczkę i napisała: „Tak, było wspaniale."— Ach, tak.— Nagle popadł w zamyślenie i zapomniawszy oAnula & ponatabliczce, bacznie przyglądał się Linnei.Samochód, dumał.To jej się z pewnością podoba.Przyjdzie lato i wrócido życia w mieście, do rodzinnego samochodu i wszystkich innychudogodnień, i na pewno będzie je porównywać do życia na prowincji, którawyda jej się zacofana.I dlaczego w ogóle miałoby jej się chcieć wracać tutajnastępnej jesieni? Była też jeszcze jedna sprawa, o której nie mógł przestaćmyśleć, i wygłupił się pytaniem.Wytarł tabliczkę i napisał: „Widziałaś Lorenca?" Wahał się dłuższąchwilę, zbierając się na odwagę.Rzucił okiem na Nissę i Kristiana, ale matkacerowała skarpetkę, a syn pochylony był nad książką.Podniósłszy wzrokTeodor zobaczył, że Linnea z brodą opartą na pięści czeka, żeby zobaczyć, conapisał.Powoli, bardzo powoli odwróciła tabliczkę.Bacznie się w niąwpatrywała, próbując zrozumieć: „Czy widziałaś."Oczy jej rozbłysły, a serce zabiło szybciej.Ostrożnie zerknęła na Nissę iKristiana, lecz nie zwracali na nich uwagi.Wyjęła tabliczkę z dłoni Teodora idalouspod jego pytaniem dopisała poprawnie: „Lawrence'a?"Teodor przyjrzał się uważnie, Przeliterował, czując niemiłe gorąco naankarku, starł „Lorenca", przepisał imię poprawnie, odwrócił tabliczkę do Linnei i skinął głową.scNa nie kończące się sekundy ich pełne żaru spojrzenia spotkały się naddrewnianą tabliczką.Kristian przewrócił kolejną stronę książki, Nissa ucięłanitkę.Teodorowi się zdało,że w ostatniej chwili zobaczył w oczach Linneibłysk rozbawienia.„Nie", odpisała i Teodor odetchnął z ulgą.Chociaż żadne nie powiedziało ani słowa o owej rozmowie na tabliczce,oboje myśleli o niej, gdy tego wieczora kładli się spać.To niemożliwe.Mieć ją przez cały czas tuż obok.Będziesz musiałalbo się z nią ożenić, albo ją stąd wyprosić.To niemożliwe.Mieszkać z nim pod jednym dachem.Jeśli się z tobąAnula & ponanie ożeni, będziesz musiała znaleźć sobie w przyszłym roku inną szkołę.Następnego dnia gdy Linnea wróciła ze szkoły, na kuchennym stole,oparta o doniczkę z filodendronem czekała na nią koperta.Adres zwrotnymówił, iż nadawcą jest Adrian Mitchell.Sięgnęła po list i nagle poczuła nasobie parę karcących ją oczu.W drzwiach prowadzących do salonu stał Teodorspoglądający na nią tak, jakby właśnie obwieściła, że jest niemieckimszpiegiem.Nissa krzątała się przy kuchennym piecu, nie zwracając na nichuwagi.Ciszę przerywał jedynie odgłos cebuli skwierczącej w gorącymtłuszczu.Teodor odwrócił się i zniknął, Linnea zaś pomyślała: „Ach tak, niechcesz mnie dla siebie, ale nikt inny także nie może mnie mieć, prawda?"Zabrała list i ruszyła w stronę schodów.Adrian był równie dobry w pisaniu listów jak w traktowaniu klientów irozmowach z rodzicami.Niektóre z jego komplementów przyprawiły Linneę orumieniec, a jego plany na lato sprawiły, iż ukryła kopertę pod bieliznąosobistą przechowywaną w szufladzie, do której Nissa nie zajrzałaby,dalousprzychodząc zmienić pościel.Gdy tego wieczoru znów siedzieli nad lekcjami, napięcie między Linneąana Teodorem było wręcz wyczuwalne.Po raz pierwszy żałował, że nie są sami,aby bez przeszkód porozmawiać, lecz Nissa jak zwykle szydełkowała, ascKristian naprawiał buty.Czując, że dłużej tego nie zniesie, Teodor sięgnął potabliczkę.„Kim jest Adrian?" napisał, po czym zacisnąwszy usta, obróciłtabliczkę do Linnei.„Pracuje w sklepie mojego ojca", odpisała.Chociaż tego wieczoru nie poruszyli już żadnych kwestii osobistych,Teodor był sztywny i ponury.Wykonał ćwiczenia ortograficzne nie patrząc naLinneę, a gdy po lekcji życzyła wszystkim dobrej nocy, nawet nieodpowiedział.Następnego ranka termometr wskazał trzydzieści osiem stopni poniżejzera, a wiatr wiejący z północnego zachodu był tak silny, że wydawało się, iżAnula & ponawiatrak odfrunie do Iowy.Myli się kolejno w kuchni; bez wątpienia nie należało robić tego nagórze, gdzie temperatura była zbliżona do tej, jaka panowała na dworze.Oknapokrywała tak gruba warstwa lodu, że nie można było wyjrzeć na zewnątrz.John nawet nie pokazał się na śniadaniu.Gdy posiłek dobiegł końca, Teodor odsunął krzesło i sięgnął po kurtkę.— Weź swoje rzeczy, zawiozę cię do szkoły — polecił Linnei, niefatygując się, by choć spojrzeć w jej stronę.— Zawieziesz mnie? — zapytała zaskoczona.— Przecież powiedziałem.Zabierz rzeczy.— Ale kiedyś powiedziałeś, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]