[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W salonie na dole, urządzonym w gustownej tonacji beżu i bladegozłota, także stały meble, nad którymi można się było zastanowić.Gwendolyn spojrzała na wzorzysty dywan Aubusson, pokrywającywypolerowaną dębową podłogę.Kolory przypominały jej dywany w pokojach,jakie zajmowała w miejskiej rezydencji.W gruncie rzeczy nie tylko kolor, alenawet wzór był niemal identyczny.Zaczęła oddychać szybciej na wspomnienie poprzedniej nocy, kiedy to jejmałżonek z podniecenia nie zdążył dotrzeć do łóżka.Skończyli, półnadzy, napodłodze.- Chciałabym zatrzymać dywan - powiedziała.- Dywan?Uśmiechnęła się do niego szelmowsko, czekając, aż zrozumie, co ma namyśli i dlaczego spośród wielu pięknych rzeczy wybrała akurat tę.- Przypomina mi dywan w moim pokoju - dodała.Zdziwiony zerknął w dół, po czym się uśmiechnął.- Zapłacę za niego każdą cenę, jakiej zażądają.- Dziękuję.- Wszystko, żeby sprawić przyjemność mojej ślicznej żonie.Wspięli się po schodach na trzecie piętro i zaczęli oglądać sypialnie.Ich krokirozlegały się głośno, gdy stąpali po drewnianej podłodze, jako że pokoje nie byłyumeblowane.- Wszystko wydaje się w bardzo dobrym stanie.Ile tu jest pokoi? - zapytałaGwendolyn, kiedy weszli do narożnego pomieszczenia, które, jak uznała, w samraz nadawałoby się na ich sypialnię.- Nie pytałem.Około trzydziestu.- Ile sypialni?- Osiem? Nie, może dziesięć? Nie pamiętam.Możemy je policzyć, jeślichcesz.- Wyszedł na korytarz, patrząc w prawo, potem w lewo.- Jedyne, codokładnie pamiętam, to duży pokój dziecinny na górnym piętrze.Gwendolyn schyliła głowę.Krwawienie miesięczne pojawiło się wcześniew poprzednim tygodniu, co bardzo ją rozczarowało.Wobec tego, jak dużo czasuspędzali, kochając się, była pewna, że jest w ciąży.Nade wszystko chciała miećdziecko Jasona.- Niestety, pokój dziecinny nie jest nam jeszcze potrzebny.- Mój Boże, co ze mnie za pozbawiony wrażliwości osioł.- Jason podszedłpośpiesznie, żeby wziąć ją w ramiona.- Nic nie sprawiłoby mi większej radościniż widzieć cię z moim dzieckiem pod sercem.Ale nie mam nic przeciwko temu,żeby trochę poczekać.Wciąż uczę się, jak być mężem.- Będziesz wspaniałym ojcem.- Najpierw jednak muszę uczynić cię matką.A to zadanie sprawia miogromną przyjemność.Odprężyła się w jego cieple, wdychając znajomy zapach jego skóry i cieszącsię bliskością ukochanego mężczyzny.- Naprawdę chcę twojego dziecka.Naszego dziecka.Westchnęła, całując go.Potem podeszła do okna i wyjrzała na ogrody.Z pewnym wysiłkiem wyrzuciła precz z głowy wszelkie obawy i pozwoliła sobiemarzyć.Mając miłość Jasona, mogła zdobyć wszystko.- Czym zajmiemy się tym teraz? Uczynieniem cię matką?Gwendolyn odwróciła głowę, a mąż posłał jej zmysłowy uśmiech, od któregodreszcz przeszedł po jej plecach.Ten wyraz jego twarzy znała bardzo dobrze.- Nie ma łóżka - szepnęła, odsuwając się nieco.- Nie ma łóżka - powtórzył, idąc za nią.- Podłoga nie wydaje się zbyt czysta - powiedziała, oblizując suche wargi.I jest raczej twarda.- Bardzo twarda - zgodził się.Jego głos brzmiał chrapliwie.- Okna - dodała.- Nie ma zasłon.- Podoba mi się światło słońca, które wpada do pokoju.Tym lepiej będęwidział twoje cudne ciało.- Jest służba.Każdy mógłby nas zobaczyć!- Tylko dozorca i jego żona.To dość odludne miejsce, ale szczerze mówiąc,Gwendolyn, nie dbam o to.Jesteś moją żoną.Kocham cię.Uwielbiam.Pożądamcię.- Jego oczy zalśniły.- Jasonie, proszę.Zrzucił płaszcz i kubrak, rozluznił halsztuk.- Wiedziałaś, że jestem hulaką, kiedy za mnie wychodziłaś.Pamiętasz, że cięostrzegałem?- Tak, wszyscy mnie ostrzegali, że wychodzę za mąż za wielkiego grzesznika.Znieruchomiał nagle.- Wszyscy?- Nawet twoja matka.- Mądra kobieta.- W istocie.- Z gardła Gwendolyn wyrwał się chichot, ale zamarł, gdypochwyciła spojrzenie Jasona pełne nieukrywanej żądzy.Miała wrażenie, żemógłby ją zjeść.Zbliżał się, a ona się cofała, zatrzymując się dopiero, gdyplecami oparła się o ścianę.- Naprawdę, Jason. - Kupimy ten dom?Zmieszana, pokręciła głową, niezdolna skupić się na niczym innym pozapożądaniem.- Słucham?- Dom, kochanie.Czy mam go dla ciebie kupić? - Jego mroczne spojrzeniezapowiadało zmysłową przyjemność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]