[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale bez gipsu i kul ojciecwydawał się mniej mobilny niż wcześniej.%7łeby przejść przez stajnię, musiałprzystawać, opierając się o ścianę i schylając, żeby pomasować kolano i biodro.Niemógł kucać, żeby czyścić koniom kopyta albo naprawiać zrzucone podkowy.Niemógł utrzymać równowagi, żeby nosić bele z sianem albo pchać taczkę.Nie mógłwsiąść na konia.- Do głowy by mi nie przyszło, że będę facetem, który musi chodzić o lasce -powiedział do Patty Jo, kiedy ta zasugerowała, że laska by mu pomogła.- Nie na zawsze - odparła, ściskając mu ramię znacząco.- Tylko na jakiś czas.Dopóki mięśnie nie wrócą do normy.I tak jak kiedyś zabrała mnie do miasta po nowe ubrania, tak teraz zabrałamojego ojca, żeby kupił laskę - jakąś zwyczajną i nierzucającą się w oczy.Elegancką.Wyjechali razem samochodem Patty i nie było ich bardzo długo.Pattywybrała laskę z drewna bukowego, o przeszywanej skórzanej rączce.- Jak ci się podoba? - spytał ojciec, kiedy przyłapałam go, jak wpatruje się wswoje odbicie w szklanych drzwiach naszej gablotki.Moim zdaniem, laska zupełnienie pasowała do spranych dżinsów i poplamionego tiszerta.- Patty uważa, że dzięki tej lasce wyglądam dostojnie - dodał.- Wygląda na drogą - powiedziałam.- Była droga.- Możesz ją pobrudzić? - zapytałam, a ojciec odwrócił się bokiem, by oszacowaćswój profil.- Pewnie nie powinienem.- To na co ci ona? Jeśli nie możesz jej używać w stajni? Ojciec wzruszyłramionami.-1 tak nie mam tam za dużo roboty - odparł.- Jerry wszystkiego pilnuje.Mój ojciec robił w stajni coraz mniej, a Jerry robił coraz więcej, sprzątając boksyi ćwicząc konie sportowe.Nigdy nie narzekał ani się nie skarżył na dodatkowąrobotę.Jak miał czas wolny, stawał się nerwowy, więc kiedy już wykonał całą pracę,przechadzał się po stajni, szukając jeszcze czegoś do zrobienia.Uporządkowałsiodlar-nię i zamiótł podłogę stajni, przenosząc pojemniki z ziarnem, żebyposprzątać za nimi.- Siedz spokojnie - warknęła na niego Nona.- Wkurwia mnie, jak się tak kręcisz.Ale Jerry nie mógł usiedzieć spokojnie.A w dniu, kiedy wyniósł kantar na roundpen Kinga, podążyłam za nim i wspięłam się na ogrodzenie, żeby popatrzeć.Kinguciekł przed Jerrym, kiedy ten otworzył bramę.Jerry stał w środku całkowicienieruchomo, z rękoma opuszczonymi i kantarem zwisającym z palców.Na drugimwybiegu stała Darling z uszami sterczącymi do przodu i patrzyła.Minęły minuty i King postawił kilka niepewnych kroków w stronę Jerry'ego, zrozdętymi chrapami obwąchiwał powietrze wokół niego.Jego kopyta stukotały popiasku, aż stanął na odległość ramienia, ale Jerry nadal nie wykonywał żadnegoruchu.King wyciągnął szyję, nosem niemal dotknął ramienia Jerry'ego, a jegooddech poruszył kołnierzykiem koszuli.Jerry powoli podniósł rękę, dłonią do góry,trzymając ją tak, żeby King mógł poczuć jego zapach.yrebak odskoczył na bok, apotem podkradł się z powrotem.Siedziałam na ogrodzeniu, wstrzymując oddech, aten taniec trwał, naprzód, w tył, aż się dotknęli.Jerry powoli pogłaskał szyję i pierś Kinga.Za każdym razem, kiedy koń sięodsuwał, Jerry nieruchomiał, czekając, aż mały z powrotem podejdzie.W końcupodniósł kantar, dotknął nim pyska Kinga, żeby ten go powąchał.Następnie powoliwycofał się z round pena, zamykając za sobą bramę.- Co robisz? - zapytałam.- Ktoś musi zacząć z nim pracować, zanim się zrobi za duży - odparł.- Inaczejsię zmarnuje.- Tacie się to nie spodoba - powiedziałam, a Jerry wpatrywał się we mniechwileczkę, zanim odwrócił się i ruszył do stajni.- No to chyba dobrze, że go tu nie ma.Sheila Altman miała przesłuchania do gminnego przedstawienia Dzwiękówmuzyki i dostała rolę Luizy - tej rozpuszczonej, jak mi wyjaśniła.Powiedziała, żepróby będą intensywne.Dopóki nie przygotują przedstawienia, nie będzie miała tyleczasu na stajnię.Spodziewałam się, że ojciec zaprotestuje, powie jej, jak ważne jestciągłe trenowanie, ćwiczenie na przyszły rok.Ale on wydawał się ucieszony tymiwiadomościami, powiedział jej, że powinna zrobić sobie trochę wolnego, terazkiedy sezon się skończył, i że oczywiście wszyscy przyjedziemy obejrzećprzedstawienie.Mając tyle wolnego czasu, ojciec spędzał go więcej z Patty, pracując nad jej9skokami albo wyjeżdżając z nią popołudniami, w poszukiwaniu rzędu iwyposażenia.Nigdy nie wrócili z nowym rzędem ani wyposażeniem, ale jeśliktokolwiek oprócz mnie to zauważył, to nie wspomniał o tym.Ponieważ lekcje Sheili już nie zajmowały Nonie czasu, szwendała się ona postajni, plotkując z Modliszkami albo patrząc, jak Jerry wyrzuca ściółkę z boksów,9Rząd - kompletny osprzęt umożliwiający jazdę konną wierzchem (przyp.red.).nie proponując mu pomocy.Każdego popołudnia Jerry pracował z Kingiem naround penie.Po kilku dniach mógł mu założyć kantar, potem go poprowadzić.Wreszcie przyczepił mu lonżę i stał na środku zagrody, cmokając i poklepując siękońcem lonży po udzie, żeby King truchtał dokoła niego.- Jedyna znacząca część tego konia to fiut - powiedziała Nona do Jerry'ego.-Marnujesz czas.- To daj mi go marnować w spokoju - odparł.Nona zmrużyła oczy, gotowa do walki.Ale Jerry już zajmował się tylkoKingiem.Moja siostra odczekała chwilę, a potem się wycofała.Oparta o płotzagrody Darling, paliła papierosa i patrzyła spode łba na Jerry'ego.- Nie zaszkodzi przyuczyć go do kantara - powiedziałam do siostry.- No wiesz, do stanówki i tak trzeba będzie mu go założyć.Nona pokręciła głową, a ja weszłam na ogrodzenie obok niej.- Nie kumam, czemu Jerry to robi - parsknęła.- To nie jego sprawa.Co go to wogóle obchodzi?W ciągu dnia moja siostra i jej mąż coraz częściej sprawiali wrażenie ludzi,którzy nie mogą na siebie patrzeć.Ale wieczorem, kiedy pili razem w stajni,łagodnieli, ocierali się o siebie, dotykali się kolanami, splatali swoje palce.Tańczylii całowali się.A potem wchodzili po schodach do sypialni Nony i zamykali za sobądrzwi, znikając w ciemnych odgłosach, które dobiegały z ich pokoju do mojego, wdrżących jękach i szaleńczych westchnieniach.Tak naprawdę nie darzyli sięnienawiścią- tak właśnie powiedziały mi Modliszki.To była tylko energia seksualna.Tobyła młoda miłość.- Może on się nudzi - powiedziałam.- Może tęskni za rodeo.Nona odrzuciłagłowę na bok, patrząc mi prosto w oczy.- Może powinnaś pilnować własnego nosa.Nigdy wcześniej tak nie było, żeby Nona złościła się na wszystko i nawszystkich.Zawsze były kłótnie.Przed jej wyjazdem ciągle z ojcem na siebiewrzeszczeli, tupali i nie odzywali się do siebie całymi dniami.Ale zawsze był w tymelement gry, łagodności.Kiedyś uważałam, że po prostu należą do ludzi, którychbawi dobra walka od czasu do czasu.Teraz jednak było inaczej.Coś wewnątrz Nonyzdawało się wzdragać na wszystko dokoła niej, w tym na Jerry'ego.I na mnie.Darling wystawiła łeb za ogrodzenie, a ja podrapałam ją za uchem.Patrzyłam,jak przymyka oczy, a jej chrapy drżą z rozkoszy.Ze stajni dobiegł nas wybuchpiskliwego śmiechu Modliszek, a Nona opuściła podbródek na pierś, masującskronie kciukami.- Te dziwki doprowadzają mnie do szaleństwa - powiedziała.- Nie mogęuwierzyć, że tata tak sprostytuował naszą stajnię, żeby wpuścić tu obcych.- Musieliśmy zapłacić rachunki - zauważyłam.- Nie - powiedziała i kiwnęła głową na Darling.- On musiał kupić zabawkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]