[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™, podrapaÅ‚ jÄ… za uchem, aż zaczęła mruczeć. Chyba jestem twoim dÅ‚użnikiem powiedziaÅ‚.ZerknÄ…Å‚ w stronÄ™ drzwi i dodaÅ‚: Mamtylko nadziejÄ™, że one wszystkie nie chcÄ… jeść.ÛÕWykÄ…pany, ogolony, w czystym ubraniu i opity iloÅ›ciÄ… kawy zdolnÄ… obudzić umarÅ‚ego,McLean przekrÄ™ciÅ‚ klucz w zamku i wyruszyÅ‚ w drogÄ™, kÄ…tem oka zerkajÄ…c na koty, które nadaltrzymaÅ‚y wartÄ™ wokół domu.Nie miaÅ‚ daleko, zresztÄ… w tym momencie wÅ‚asne nogi i tak byÅ‚yjedynym dostÄ™pnym Å›rodkiem transportu.SÅ‚oÅ„ce dotarÅ‚o do punktu na poÅ‚udniu, którego o tej porze roku raczej nie miaÅ‚o zwyczajuprzekraczać.ZwieciÅ‚o sÅ‚abo na bladoniebieskim niebie, ale piÄ™knie rozjaÅ›niaÅ‚o oÅ›nieżonewzgórza Pentland oraz Blackford Hill, Salisbury Crags i Arthur s Seat.Zimne powietrzestaraÅ‚o siÄ™ być rzeÅ›kie, a nie jak zwykle duszne i miejskie.Jego pÅ‚ucom, wymÄ™czonymoparami gazu, dymem i siarkÄ…, tak czy inaczej, wydawaÅ‚o siÄ™ najsÅ‚odsze na Å›wiecie.Po krótkim czasie dotarÅ‚ na miejsce.Rolls-royce staÅ‚ koÅ‚o schodków prowadzÄ…cych dowejÅ›cia.Drzwi byÅ‚y otwarte na oÅ›cież, żar buchaÅ‚ z korytarza jak uciekajÄ…ce zwierzÄ™.McLeanzapukaÅ‚ we framugÄ™ i wetknÄ…Å‚ gÅ‚owÄ™ do Å›rodka. Jest tu kto?OdpowiedziaÅ‚a mu cisza, wiÄ™c wszedÅ‚.PróbowaÅ‚ sobie przypomnieć poprzedniÄ… wizytÄ™,podszedÅ‚ do drzwi, za którymi chyba znajdowaÅ‚ siÄ™ salon. Tony.Jaka miÅ‚a niespodzianka.WynurzyÅ‚a siÄ™ z cieni na koÅ„cu korytarza.Plamy Å›wiatÅ‚a na twarzy sprawiÅ‚y, że w pierwszejchwili wydawaÅ‚a siÄ™ stara i zniszczona, a jej wÅ‚osy posiwiaÅ‚e.Ale obraz siÄ™ zmieniÅ‚i McLean ujrzaÅ‚ tÄ™ samÄ… idealnÄ… kobietÄ™, z którÄ… zaledwie kilkanaÅ›cie godzin wczeÅ›niejodwiedziÅ‚ modnÄ… i drogÄ… restauracjÄ™. Pani Saifre. Och, tak bym chciaÅ‚a, żebyÅ› mi mówiÅ‚ po imieniu.Wszyscy moi przyjaciele zwracajÄ… siÄ™do mnie w ten sposób. Czasem każdy z nas pragnie rzeczy, których nie może dostać.Jest Karl? Karl? Pani Saifre zrobiÅ‚a zdezorientowanÄ… minÄ™. A, Karl.Nie, odszedÅ‚. OdszedÅ‚? WyrzuciÅ‚a go pani? CoÅ› w tym stylu. SÅ‚yszaÅ‚a pani o Rosskettle? Tak, owszem.Potworne.John Brooks byÅ‚ u mnie z rana.Nikt nie zostaÅ‚ ranny, naszczęście.John, nie nadinspektor.McLean zastanawiaÅ‚ siÄ™, czy jego przeÅ‚ożony wie, w co siÄ™wpakowaÅ‚. Pani range rover byÅ‚ na miejscu. Mój& ? Teatralnym gestem przycisnęła dÅ‚oÅ„ do piersi.A potem zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ krótko.I sÄ…dzisz& Och, Tony.Mówiono mi, że masz bogatÄ… wyobrazniÄ™. Niczego nie sÄ…dzÄ™, pani Saifre.Najpierw ustalam fakty, a potem próbujÄ™ uÅ‚ożyć jew sensownÄ… caÅ‚ość.Nie zawsze jest to takie proste, jak siÄ™ może wydawać.W takim raziemoże zechce pani wyjaÅ›nić, co robiÅ‚ pani range rover w Rosskettle tuż przed wybuchempożaru.I dlaczego w bagażniku leżaÅ‚y zabÅ‚ocona Å‚opata i worek na zwÅ‚oki.Pani Saifre uÅ›miechnęła siÄ™, ale bez cienia wesoÅ‚oÅ›ci.ByÅ‚ to raczej uÅ›miech drapieżnika,który wie, że zaraz naje siÄ™ do syta. ZostawiliÅ›my go tam wczoraj rano, ponieważ siÄ™ popsuÅ‚.PojechaÅ‚am sprawdzić, jak siÄ™sprawujÄ… twoi koledzy technicy.MusiaÅ‚am czekać prawie godzinÄ™, nim przyjechaÅ‚ po mniesamochód.Jeden z powodów, dla których Karl już dla mnie nie pracuje. A worek na zwÅ‚oki? O to musisz spytać Karla.To on odpowiadaÅ‚ za samochody. Twierdzi pani, że wÅ‚aÅ›nie go zwolniÅ‚a.I zapewne nie ma pani pojÄ™cia, gdzie może byćw tej chwili. MieszkaÅ‚ tutaj w części przeznaczonej dla sÅ‚użby.Nie wiem, co teraz robi. Pani SaifrepodeszÅ‚a do stolika, na którym staÅ‚o kilka krysztaÅ‚owych karafek, powoli zaczęła otwieraćjednÄ… po drugiej i wÄ…chać zawartość, aż wreszcie nalaÅ‚a do szklanki porzÄ…dnÄ… porcjÄ™ czegoÅ›drogiego w kolorze bursztynu. Drinka? DziÄ™kujÄ™, ale jestem w pracy. NaprawdÄ™? Po takiej nocy? Chyba mogliby ci dać trochÄ™ wolnego. UpiÅ‚a Å‚yk, opierajÄ…csiÄ™ o stolik. Co zamierza pani zrobić z Rosskettle? Czy to jest przesÅ‚uchanie?Powoli ruszyÅ‚a w stronÄ™ McLeana, prowokujÄ…co koÅ‚yszÄ…c biodrami.Odruchowo wÅ‚ożyÅ‚rÄ™kÄ™ do kieszeni, poczuÅ‚ pod palcami kawaÅ‚ek sztywnego papieru.Pocztówka od Emmy.WychodzÄ…c, zabraÅ‚ jÄ… ze stoÅ‚u kuchennego.Kotwica Å‚Ä…czÄ…ca go z rzeczywistoÅ›ciÄ….Alboprzynajmniej pewnego rodzaju rzeczywistoÅ›ciÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]