[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.llDziewczyna.Czy może ją pani zawiadomić, że już jestem na nogach.l- Ciekawe na czyich.Oczywiście, że mogę, ale i tak najpierw czeka pana rozmowa z policją.lJa mogę już.llTaki pan mocny ? Spytam lekarza.llBędę czekał.lWyszła.A świat nie był już zmętniały i nie pachniał szpitalemBył śliczny.Rozmowa z policjantem z Giverin nie trwała długo.Bo i Tyson powiedział niewiele.Wszedł do domu Hogena, drzwi były otwarte, chciał pogadać o wykupie Roberta.Dostał w łeb.Nic nie pamięta.Natomiast porwanie chłopca.No cóż, zdaje sobie sprawę, że popełnił przestępstwo.Wynajmie adwokata, będzie liczył na łagodny wyrok, można to zrobić.Zdaje się, że policjant go zrozumiał, sam sporo Tysonowi opowiedział.Po tym jak skuł ryje chłopcom Hogena i pojechał do Prinetownm, Jack poszedł do „Billa”.Sandra nie chciała z nim gadać, wtedy do knajpy zaszedł Olczoj.Dowiedział się, że Hogen skądś zdobył dane o Tysonie i tylko część z nich podsunął dziewczynie.Opowiedział więc Sandrze wszystko, co sam wiedział, co miał w otrzymanym z centrum dossier Tysona.Dziewczyna w ryk.Hogen się wściekł i zaczął awanturować.Olczoj odholował go do domu, krążył po mieście czekając na Tysona.Co jakiś czas zaglądał do „Billa” i uspokajał Sandrę.I za którymś tam kursem zobaczył samochód Tyson przed willą Hogena.Wszedł do środka.Hogen okładał pałką leżącego już w bezruchu na ziemi Gerarda.Jack był naćpany.Kiedy zobaczył Olczoja, rzucił się na niego.Złamał mu rękę, Olczoj sięgnął po broń, uzbrojony w pałkę Hogen znów runął na niego.Olczoj z niesprawną ręką, nie mógł ani się bronić, ani uciekać.Myślał, że Tyson nie żyje.Strzelił.Po czym wyszedł na dwór i zameldował o wszystkim, ścigającym Tysona policjantom.Robert nie miał już prawnego opiekuna.Aby skierować go na zabieg, trzeba było wykonać parę działań administracyjnych.A już po dwóch godzinach wpłynął wniosek o adopcję.Policjant wyszedł włączając przedtem, na prośbę Tysona, stojące obok łóżka radio.Tyson leżał w bezruchu.Myślał o wszystkim, co usłyszał, co czuł, co wiedział.O policjancie, któremu kiedyś nawymyślał, a który okazał się przyjacielem, o Jacku Hogenie, który już nie żył, o Robercie, który żył będzie, choć gdzieś tak daleko, o debilnej muzyce brzdąkającej w radiu, o swoich żebrach, o złamanej ręce, przy której Olczoj musiał się pewnie trochę napracować i myślał o tym wszystkim, ale co chwila jego myśli kierowały się zdecydowanie ku pewnej osobie.Ku dziewczynie, która co godzinie dzwoniła do szpitala.Znał tylko jedną dziewczynę.Dziewczyna weszła do jego pokoju.Położyła kwiaty na stoliku, usiadła na łóżku i pocałowała go.I to jemu zabrakło oddechu.Ale oddech wracał szybko.Z tym, że wtedy Sandra odsunęła się, usiadła na samym skraju łóżka.lDosyć, musisz zbierać siły.llJa już jestem silny.Jak hipopotam.I kocham cię.lA potem gadali różne bzdury, a w pewnej chwili zaczęła go przepraszać, a potem on ją, a potem ona jego i trwałoby to jeszcze długo, gdyby muzyka w radiu nie urwała się i spiker nie podał daty.lSandi, który dzisiaj jest ?!llMówili przecież.Siedemnasty.A co ?llKtóry ?!llSiedemnasty.llUrodziny - szepnął i zamilkł.llCo się stało ?llUrodziny skrzacie, Dzień Urodzin.Dzień Urodzin, rozumiesz ?llNie!l- Urodziny - ciężko opadł na poduszkę.A więc jest, jest, tak chłopcy, wreszcie jest, nie skreślał tych ostatnich dni, bo nie mógł, ale nadszedł i jest, i będzie, i w końcu to musi nastąpić, to nastąpi.lCo się stało ? - Sandra się przestraszyła.llDzień Urodzin, Sandro.llCzyich urodzin ?llNie wiesz Sandi, naprawdę nie wiesz ?llNie.llSandi, skrzacie, dzisiaj właśnie Samuel Tyland skończył sześćdziesiąt lat.llŁadny wiek.llŁadny ? Nie rozumiesz ?llNie.llZrozumiesz.llWiesz Ger, muszę ci coś powiedzieć - nagle zmieniła temat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire