[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.111Zainteresowanie teatrem zrozumiałe, gdyż Szlimakowska była żonąaktora teatrów ogródkowych.Pewne jest też, że miała ona ambicjęurządzenia sobie burdelu, gdzie będzie tak pięknie jak w teatrze.Dopomógł jej (i innym) Nikołaj Klejgels, wielki miłośnik po-rządku, w latach 1888-1896 sprawujący w Warszawie urząd ober-policmajstra.Zadecydował on mianowicie, że domy publiczne zostanąprzeniesione ze Starego i Nowego Miasta w rejon Towarowej, międzyKrochmalną a Grzybowską.Mało tego, koncesję dostaną tylko tezakłady, które stać będzie na wybudowanie porządnych gmachów iutrzymanie w nich wysokiego standardu.Spośród trzynastuprzedsiębiorców z Freta zdecydowało się chyba ośmiu, między innymiSzlimakowska, Szwycer, Hannemanowa (dziedziczka zakładu UZośki", po Soni Sawickiej, która tymczasem zrobiła karierę wPetersburgu, rządząc największym burdelem w całej Rosji) i MosiekCzamabroda.Dekoratorem lokalów w nowych domach publicznych był majstertapicerski Haubold, malowidła ścienne obstalowano u klepiącychbiedą artystów malarzy.Były to jednak przeważnie wykonane zatanie pieniądze reprodukcje rodzajowych obrazków pochodzeniazagranicznego, jak w sali bufetowej zakładu Szlimakowskiejobrazki z życia militarnego we Francji.112Pałace, istne pałace.W dodatku wkraczało się do nich po schodachz marmuru, sale recepcyjne wspierały kolumny, ściany zdobiły lustra.Taksy tu, na Towarowej 60, były wysokie, aż do dziesięciu rubli.Portier nie wszystkich wpuszczał - złotych" młodzieńców,oficerów, owszem, ale już niklowych, pozłacanych, tombakowychi talmigoldowych milionerów" kierował obok, do madame Rosen- pięć rubli, lub pod nieparzyste numery -za trzy ruble.113Ten, kto minął stójkowego i cerbera w szatni, pokonywał schodywyłożone dywanem.Szło się na piętro do dużej sali o pięciu oknach.Na sufitach iścianach malowidła, ale o treści przyzwoitej.Jakieś sceny a laWatteau, Fregonard lub amorki.Wokół lustra, kanapki, krzesła, wrogu na wzniesieniu estrada z fortepianem, gdzie co noc grałaorkiestra, kwartet lub kwintet.Grali niewidomi, oni bowiem niebyli zbytnio narażeni na pokusy cielesne.Na sali był takiporządek, i ż gdyby ktoś o niczym nie wiedzącraptem się tu znalazł, nigdy by nie przypuścił, że znajduje się wtakim domu.Myślałby, że przyprowadzono go na damską zabawękostiumową.Każda z pensjonariuszek przebrana była inaczej - zaCygankę, Hiszpankę, Etiopkę, Włoszkę, baletnicę, czasem poprostu w suknię wieczorową [.] można było posiedzieć paręgodzin, potańczyć, porozmawiać i pójść do domu bez seansu.114Przed datą wprowadzenia monopolu, czyli przed l stycznia 1898roku, prawie wszystkie domy sprzedawały w bufetach alkohol, a jeślinie, to miały wspólne wejście z szynkiem, gdzie można się byłoodpowiednio pokrzepić.Obok alkoholu zadowalano się fruk-tami" i bombonierkami" fundowanymi damom wracającym po raz kolejny naswoje miejsce w bufecie.Zdaniem Zalewskiego:Kolejki koniaków, wypijane przy bufecie w nocnych godzinach,gdy restauracje na mieście były już zamknięte, kosze szampana ipiwo angielskie [.] były zyskowniejsze nad wszelką rozpustę".115Nie ma racji nasz autor, ponieważ już po zniesieniu koncesji nawyszynk, gdy w bufetach zapanowały niewinne potrawy i napitki, szklanka herbaty kosztowała rubla, pomarańcza rubel pięćdziesiąt i takdalej - nie dla ubogich".'16Poziom świadczonych usług był różny, tak jak i poziom pens-jonariuszek.Podobno u madame Zlimakowej na Freta była pewnapanna, do której chadzał znany literat tylko po to, aby dyskutować z niąo Heinem - tak była mądra, wykształcona i inteligentna.Był to jednakanegdotyczny raczej wyjątek, który potwierdzał regułę -większośćwarszawskich prostytutek nie umiała ani czytać, ani pisać.Warszawa w wieku XIX ściągała żeńskie nadwyżki demograficznez całego kraju.Dzisiejsze badania składu demograficznegozeszłowiecznej stolicy wykazują wyraznie wyodrębnioną grupęmłodych kobiet w wieku około dwudziestu lat.Miały one dalekomniejsze niż mężczyzni możliwości znalezienia pracy.Podobnie jak ichkoleżanki w całej Europie.Właściwie stały przed nimi otworem dwazawody (nie licząc tego, który jest przedmiotem niniejszej pracy): albosłużącej, albo szwaczki.Dola służącej była niezwykle ciężka, bowiemzgłaszało tak wiele chętnych do pracy, że najem-czynie mogły sobie pozwolić na nieludzkie traktowanie służby i nagroszowe płace.Zwłaszcza nieludzkie traktowanie, często wręczprzemoc fizyczna, prawie zawsze udręczenie psychiczne - stawały siępowodem, dla którego panny służące zmieniały zawód i prze-branżawiały się w panny stojące (jak nazywano uprawiające swójproceder na ulicach).Drugi możliwy zawód - szwaczki - był równie zleopłacany, a kobiety wyzyskiwane.Za dziesięć godzin szycia dzienniewłaścicielka magazynu płaciła 15 kopiejek, czyli 4 ruble 50 kopiejekmiesięcznie.%7łycie z igły (w odróżnieniu od doli służącej) miało i tęniedogodność, że nie można się było przy pracy pożywić.Pięć rublinatomiast, bywało, brała panienka za - jak wtedy mówiono - chwilęzapomnienia.W tym kontekście bardziej zrozumiała staje się ówczesnafraszka:Nad igłą nie chcę ślęczyć, lepiej kamelią zostać, nizli pracą siędręczyć.117Industrializacja oraz związana z nią wielka migracja do miast itworzenie się ośrodków miejskich, ten ważny dziewiętnastowiecznyproces działał -jak się wydaje - w czterech kierunkach.Po pierwsze,prowadził do skupiania się wielkich rzesz mężczyzn w jednym miejscu.Stwarzało to duży popyt na świadczenia seksualne kobiet.Rzesze te (topo drugie) co pewien czas dysponowały gotówką, co stwarzałoekonomiczne warunki do powstania rynku usług erotycznych.Byływięc chęci, były i możliwości płatnicze.Ta ostatnia sprawa jest godnapodkreślenia, gdyż gospodarka wiejska opierała się na obrotachbezgotówkowych i jako taka stanowiła gorsze podglebie" dokultywowania rozpatrywanego przez nas zawodu.Po trzecie zaś,wyjście ze środowiska wiejskiego oznaczało też wydobycie się spodpresji wiejskiej moralności.Zmiana środowiska społecznego oznaczałazmianę środowiska moralnego.Stwarzało to ramy kulturowe dlarozwoju najstarszego zawodu świata -to byłby trzeci kierunek.Czwarty, stwarzający podaż w tym względzie, to obecność wielusamotnych kobiet poszukujących zajęcia i środków do życia.Popyt,podaż i warunki ekonomiczne oraz kulturowe - to czynniki, którezłożyły się na rozwój prostytucji w XIX stuleciu.Nikt nie jest zainteresowany, żeby od tej pracy zaleciało siarkąmarksizmu, żeby nachalnie mieszać w nią materialistyczny de-terminizm i we wszelkich przejawach życia dopatrywać się odbiciaekonomicznych procesów.Nie znaczy to jednak, że nie należy tychprocesów rejestrować czy też wypierać je z świadomości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]