[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co mogła mu powiedzieć, ona lubktokolwiek inny? Jej życie nie zawsze było radosne.Prawdę mówiąc, gdy miała zaledwie dwadzieścia jeden lat, smutekpo śmierci rodziców wydawał się nie do pokonania, jakby zamykał szczęśliwy rozdział zapoczątkowany w dniu jejnarodzin.Przez następne siedem lat, które nastąpiły po tej olbrzymiej stracie, doznawała jeszcze bardziejdruzgoczących ciosów.Jednak śmierć ukochanych rodziców to nic w porównaniu z emocjonalnym wstrząsem młodego ojca i męża,zmuszonego iść na wojnę.I siedem lat, jakie Caroline Hawthorne spędziła w nieudanym małżeństwie, w luksusowychwarunkach, były błahostką, jeśli porównać je z siedmioma latami więzienia i tortur w odległej dżungli.Caroline pogodziła się w końcu ze śmiercią rodziców, a jej złamane serce i zmaltretowana dusza przezwyciężyływreszcie spustoszenie, jakie pozostawiło52po sobie pozbawione miłości małżeństwo.I teraz, po dwunastu latach, znowu czuła się szczęśliwa.Ale dla Lawrencea Elliotta nie było szczęśliwego zakończenia.Udało mu się uciec od siedmioletniego koszmaru tylkopo to, by napotkać inny, gorszy, który czekał na niego w domu.I teraz, po siedemnastu latach, jego serce nadalcierpiało, gdy nie ustawał w poszukiwaniach zaginionej, gorąco kochanej córki.Nawet zawód wybrał ze względu na nią."To było nasze marzenie" -odpowiedział, gdy dziennikarz z 20/20 spytał go,dlaczego został weterynarzem.Szukał swego dziecka i nie pozwalał umrzeć jego marzeniu.Caroline zastanawiała się, co może mu powiedzieć.Nie miała pojęcia.A on wciąż nie zdawał sobie sprawy z jejobecności i cicho, łagodnie przemawiał do przerażonej mewy.Caroline słyszała czułość w głosie Lawrencea i widziała, jak delikatne są jego dłonie trzymające drżące ciałko.Niemalprzepraszał za to, że ją więził, podczas gdy jego długie, szczupłe palce ostrożnie zdejmowały-jedną po drugiej -warstwy tłustej, czarnej ropy.Mewa była zaskakująco spokojna, drżała, ale nie szamotała się.Czuła instynktownie, żew dłoniach nieznajomego człowieka jest bezpieczna."Nie wiem, co mu powiedzieć - myślała Caroline, obserwując zręczność tych wprawnych i łagodnych dłoni.- Niepotrzebuje mojej pomocy.Po prostu wycofam się po cichu i zaproponuję swoje usługi komuś innemu".Ale nie wycofała się, bo nie było prawdą, iż Lawrence Elliott nie potrzebował pomocy.Gęsty pukiel ciemnobrązowychwłosów opadł mu na czoło, ograniczając pole widzenia.Przynajmniej w tej chwili Lawrence potrzebował jeszcze jednejręki.Gdyby trzymała ptaka albo wzięła od Lawrencea ręcznik, mógłby odgarnąć nieposłuszny lok - zapewne nie po razpierwszy, uznała, zauważywszy smugi ropy na jego skroni.Caroline zaczerpnęła tchu, a potem, nie chcąc przestraszyć ani mężczyzny, ani ptaka, powiedziała cicho:- Dzień dobry.Nie tak łatwo było przestraszyć Lawrencea Elliotta.Serce i nerwy, które wycierpiały nieopisane tortury podczassiedmiu lat niewoli, nie mówiąc już o poprzedzających je okropnościach wojny w dżungli, bez wątpienia tak pokrytebyły bliznami, że nie reagowały na wstrząsy, pozbawione czucia.Przez chwilę Caroline zastanawiała się, czy w ogóle usłyszał jej ciche powitanie.Nie podniósł wzroku, nim po razostatni nie przesunął ostrożnie ręcznikiem po pokrytych ropą piórach.Kiedy spojrzał w górę, wprost na nią, Caroline drgnęła zaskoczona.Obejrzała kilkakrotnie tamten odcinek 20/20, więc uznała, że wie, jak wygląda53Lawrence.Producenci widowiska nie tracili okazji do pokazania z bliska jego poważnej i przystojnej twarzy.Była toniezwykła twarz, urzekające studium siły, dyscypliny.i dumy.Ta duma świadczyła o godności człowieka, któregouwięziono, ale nie ujarzmiono, nie złamano, człowieka skrytego, któremu odebrano wszystko, co miało dlań znaczenie,a mimo to zachował swoją prawość, szlachetność.Caroline uważała, że wie, jak wygląda, ale nie spodziewała się, że będzie aż tak seksowny.I całkowicie myliła się co dokoloru jego niezwykle ciemnych oczu.Na ekranie wyglądały na prawie czarne, uznała jednak, że podobnie jak włosymaj ą ciemnobrązową barwę.W rzeczywistości oczy Lawrencea Elliotta były zielone, jak jej własne, lecz miały ciemnązieleń najgłębszych leśnych zakamarków.Jak te tajemnicze, pradawne ustronia, jego oczy mieściły w sobie zagadkowesekrety i starożytną mądrość.I jak w tych ostępach, które stawały się zaczarowane, magiczne, gdy promienie słońcaprzebijały się przez gruby baldachim liści, w ciemnej zieleni jego oczu migotało złote światło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire