[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lolitka z ero-manga nie ma zaś wymagań i można z nią zrobić (przynajmniej wwyobrazni) wszystko, na co tylko przyjdzie ochota.Mężczyzna, jadący z ChuoRinkan do pracy w Shinjuku, po drodze zdąży taką wielkooką lolitkę posiąść,związać i poćwiartować.Może też - bo niezbadane są ścieżki fantazji sarariimana- przez słodką chwilę identyfikować się z ofiarą.Stłumiona rewolucja dziewczynekOkreślenie rewolucja dziewczynek" pierwszy raz usłyszałam od Satoru.Miało tomiejsce na samym początku mojej japońskiej przygody, podczas naszych kilkulekcji japońskiego, podczas których podjął trud nauczenia mnie alfabetu hiragana.Gdy przygryzając język z wysiłku, rysowałam niezgrabne znaczki, Satorupowiedział, że przypominają pismo, jakiego używały zbuntowane dziewczynki.Dowiedziałam się, że na początku lat siedemdziesiątych japońskie dziewczętazainicjowały lokalną odmianę obyczajowej rewolucji, która w tym czasie szalała wEuropie i Ameryce.Ich bunt wobec obowiązujących reguł zaczął się od ataku nabastion świętości162- japoński język.Ta zapomniana i stłumiona rewolucja była jedną z pierwszychzapowiedzi kultury kawaii i lolityzacji" wizerunku kobiety.Nauka japońskiego to dla uczniów naprawdę ciężka praca, a nie okazja, byzaznaczyć swą indywidualność: każdy uczeń musi opanować znak w tym samym czasiei zapisywać go dokładnie według ustalonych reguł, nie mając prawa donajmniejszej zmiany.Mimo iż w niektórych przypadkach Japończycy pisząhoryzontalnie na zachodni sposób, to normą jest zapis wertykalny.Dziewczynkitymczasem zaczęły pisać właśnie poziomo i zmieniły kształt znaków, nie tylkonadając im krągły, wystylizowany charakter, lecz także ozdabiając je serduszkami,gwiazdkami czy małymi postaciami.W nowym języku zaczęły pisać listy ipamiętniki, a szkolne autorytety nie mogły poradzić sobie z rozprzestrzeniającymsię szaleństwem dziewczynek.W ciągu kilku lat liczba używających gobuntowniczek osiągnęła 5 milionów.Jak w Cuties in Japan pisze Sharon Kinsella,socjolożka z Cambridge, szybko doceniono powagę sprawy i zaczęto zastanawiać się,jak poradzić sobie z buntem, bo w Japonii nikt nie lubi takich ekstrawaganckich,naruszających porządek pomysłów.Podniesiono alarm.Zaczęły powstawać publikacje,których przerażeni buntem dziewczynek autorzy wymyślali kolejne terminy mająceoddać specyfikę zjawiska.I tak pismo dziewczynek nazywano pismem komiksowym", okrągłym", nieprawidłowym", zdeprawowanym", zdegenerowanym", podczas gdyjego twórczynie określały je po prostu mianem kawaii.Zanim jednak opracowanośrodki zaradcze, rewolucja dziewczynek została pożarta przez prawakapitalistycznego rynku.Dostrzeżono bowiem, że nowa moda na słodkie pismo,której hołduje ponad połowa japońskich uczennic, jest żyłą złota, a pismo buntustało się jeszcze jednym towarem i utraciło swój rewolucyjny potencjał.Na początku firma Sanrio wypuściła na rynek papeterie, pocztówki i zeszytyprzeznaczone specjalnie do pisania kawaii, a potem posypała się cała lawinafanshi guduzu.Tak zaczęła się era kawaii.Język dziewczynek przyjął się w mangai filmach animowanych, czasopismach, a nawet w oprogramowaniu komputerowym.Kawaii,163estetyka możliwie najdalsza od wyrafinowanej elegancji i umiaru, z jakimikojarzymy Japonię, stała się dominującym nurtem.Słodkie stworzonka zaczęłypojawiać się na wszystkim - od prezerwatyw po samoloty, miejscowi architekcistylizowali posterunki policji na piernikowe domki, przemalowywano dzwigi nażyrafy albo dinozaury, a każda z japońskich prefektur wybrała na swoje logojednego ze słodkich dziecinnych bohaterów.Mimo iż apogeum kultury kawaii przypadało na lata osiemdziesiąte, jest to nadaljeden z dominujących trendów i trudno kupić jakikolwiek produkt, który niemiałby gdzieś narysowanej wielkookiej buzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]