[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stojący w kolejcekandydaci nazywali go lewtan.Zatrudniony fasował płócienny fartuch, gumowe rękawice i taczki obiałej, plastikowej skrzyni.Adams otrzymał dziesięciocyfrowy numer identyfikacyjny.W oddali widniała pionowa skalna ściana, której szczyt skrywały zasnuwające niebo niskie,deszczowe chmury.Spytany o nią, marudny lewtan burknął, że skała nazywa się Bah Beduka.Dołączyli do kolejki tragarzy ciągnącej ku szaremu urwisku.Obok biegła druga liniawracających z taczkami wypełnionymi mięsem, które następnie ładowano do ciężarówki.Każdykolejny tramwaj 10 c dowoził następnych.Pod skałę było dwadzieścia minut marszu.Wśród wantAdams ujrzał zwały koziego mięsa.Szare zerwy dolomitu, niknące gdzieś w oparach mgieł,zbryzgane były strugami zaschłej czarnej posoki.Adams, zgodnie z pouczeniem, naciągnął gumowerękawice i zabrał się do zbierania leżących w trawie i na piargu kawałów mięsiwa.Były starannierozebrane, niektóre połcie nawet uwędzone.Widać krew opuszczała je, zostając na skale.Płacono odmasy przywiezionego mięsa, ale nie należało ładować zbyt wiele, by nie spadło z taczek, bo zabrudne liczono czwartą część stawki.Niektórzy tragarze oszukiwali, pluli i przecierali takie kawałkirękawem.Adams starał się wykonać jak najwięcej kursów.Muskulatura osłabiona pracą za biurkiemspowodowała, iż ładował mniej niż zawodowi tragarze.Przy budce mięso ważono, zapisywano iładowano na ciężarówki-chłodnie.Pracowali, póki całe mięso nie zostało zebrane.Wreszcie nadzorca zawyrokował: To tyle, dzisiaj nam nic więcej nie spadnie.Nie ma na co czekać.Fajerant.Na koniec czekała przykra niespodzianka: od dniówki odliczono jedną trzecią na koszty praniafartucha. %7ływność należy przetwarzać z zachowaniem surowych norm higienicznych.Mimo to Adams zarobił tyle, co za trzy dni stypendium naukowego, a ledwie minęło południe.Powrotny tramwaj 10 c został zatrzymany przez umundurowanego lewtana, który rozkazałwszystkim wysiąść i skierował ich na odbywającą się uroczystość otwarcia nowego mostu naTyphure.Mimo starań funkcjonariuszy tłum był nieliczny.Rzeka tworzyła nieruchomą brudną maz, na powierzchni której te same śmieci wydawało się unosiły się całymi dniami.Kamienny most wykonano z płyt spojonych wapnem.Na szczycie przęsławymurowano zadaszoną budkę.Rozbrzmiały donośne werble i przerazliwe piszczałki.Nadjechała kolumna samochodów, a wjej środku opancerzona zielonoszara ciężarówka.Z jednego z wozów wyprowadzono dziewczynęodzianą w szarą, drelichową koszulę.Skuta kajdankami, usta miała zalepione plastrem.Z ciężarówki wysunięto na rolkach okazały mechaniton: naturalnej wielkości podobiznę nagiejkobiety, wykonaną z brunatnego, matowego kamienia, mosiądzu i stali nierdzewnej.Posąg dzierżyłw dłoni wagę szalkową.Krzątający się funkcjonariusze sprawnie nakręcali mechanizm rzezby.Gdyposąg przygotowano do działania, podprowadzono ku niemu skazaną.Mechaniton wyciągnął przedsiebie wagę, jednocześnie palcem lewej dłoni przyciskając jedną z jej szalek.Z niewiadomychpowodów widzowie nazywali go karzącym palcem sprawiedliwości.Dziewczynę rozkuto, podanojej nożyce do strzyżenia owiec.Sięgnęła ręką, ścięła pukiel ciemnych włosów i położyła na szali.Waga nie drgnęła.Jeden zumundurowanych funkcjonariuszy ostentacyjnie zerknął na zegarek.Dziewczyna wpadła w panikę,coraz szybciej sięgała po nowe pukle włosów i ścinała jeden po drugim.Wkrótce na jej głowieprześwitywała goła skóra.Szalka wagi pozostała bez ruchu.Mechaniton unosił wzrok wysoko wniebo.Białka jego oczu wykonano z opalu lub chalcedonu.Mleczną bielą odcinały się od ciemnejtwarzy.Funkcjonariusze coś podpowiadali skazanej.Dziewczyna szamotała się coraz gwałtowniej.Dotkliwie kalecząc palce, obcinała paznokcie.Milicjanci, w pozorowanym przerażeniu, odwracalitwarze od widoku krwi.Głośno wybuchnęli śmiechem, gdy skazana bezceremonialnie zadarła wgórę szarą koszulę i zaczęła ścinać włosy z łona.Tłum gapiów oddzielony był od sceny barierą zczerwonej taśmy, ale widzowie napierali na nią, chcąc widzieć jak najlepiej.Kilkakrotnie w ostrych słowach zwrócono uwagę, że winny zerwania bariery zostanie ukarany,co ostudziło zapał ciekawskich.Wypełniona po brzegi szalka przestała kolebać się na wietrze, jejciężar zbliżył się do siły nacisku mechanitonu.Nagle przez tłum przeszedł krzyk zgrozy: skazanaobcięła sobie palec, zaraz potem drugi.I to nie wystarczyło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]