[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No bo kiedy widziałem się z Viv? Kiedy zClaire? I nawet nie wiem, jak Isobel dorasta? Teraz, gdy myślał o tym, obie żony, Connie i biedna Grace wydawałymu się zazdrosnymi kocicami.Nie żałował, że ożenił się z Connie.To była dobra żona,o wiele lepsza niż Grace, nie nadęta, nie zadzierająca nosai jakże namiętna towarzyszka łoża.Ale żałował swoich córek.Wreszcie Julie odezwała się:- Myślę, że przyjechałam, żeby ci się wyspowiadać.- No, niech mnie licho!- Nie śmiej się, tato - powiedziała znowu, wyraznie tym razem dotknięta.- Co takiego naplątałaś, dziewczyno?- Powiedziałam Isobel, że nie jesteś jej ojcem.To było jak grom z jasnego nieba.Siedział i patrzył na nią jak w tych starych baśniach, gdy piękna dziewczyna naglezmienia się w węża.Patrzył ponuro tak długo, że wykrzyknęła:- Proszę cię, nie! Nie!- Muszę przyznać, Julie, że mnie wręcz zaszokowałaś.- Wiem.- Co, do diabła, cię opętało?- Ja naprawdę nie chciałam.- Odwieczna śpiewka - powiedział z pogardą, jakiej nigdy dotąd w jego głosie nie słyszała.- Naprawdę niechciałam".Czy to nie jest to najgorsze zło nie chcieć zle postąpić? Skrzywdzić? Dlaczego to zrobiłaś?Julie spróbowała wytłumaczyć, jak to się stało.Opowiedziała tę historię niedobrze, bo zanadto przywykła do rolikrólowej i władczyni, uwodzicielki i czarodziejki.Teraz musiała odgrywać rolę skruszonej Magdaleny.Jeślikiedykolwiek klękała, to tylko w kościele, a i wtedy myśli miała rozproszone.Opowiedziała ojcu o Patricku.Opowiedziała o Isobel.%7łałosnym szeptem bez żadnych usprawiedliwień podawała fakty.Frank pykał z fajki i o nicnie pytał, aż w końcu doszła do tej kłótni, bójki i do tego, co potem palnęła.Wpatrywał się w swoje tenisówki.Czekała.- Już to zrobiłaś - powiedział tylko.- Nie bardzo mi pomagasz, tato.- Moja zacna dziewczyno, czegoś ty się spodziewała przyjeżdżając tutaj? %7łe dam ci rozgrzeszenie w Imię Ojca iSyna? Ja nie mogę ci wybaczyć, bo zrobiłaś to nie mnie.Jak się czuje biedna Isobel po usłyszeniu od ciebie tejrewelacji?- Nie chce mnie widzieć.- A ty myślałaś, że będzie chciała?Drozd sfrunął na płot, zaczął śpiewać i rozmyślił się.Odfrunął.Julie pomimo wyrazu twarzy ojca poczuła się troszeczkę lepiej, jak gdyby ojcowskie potępienie było lekarstwem,które ona musi zażyć, żeby wyzdrowieć.Nie omawiała tej zbrodniz żadnym ze swych adoratorów, a już zwłaszcza z Patrickiem zajętym kochaniem jej i dowcipkowaniem.Patrick byłw świetnej formie, odkąd zostali kochankami.Gdy poszła do Roper Court", najmłodszej siostry ostentacyjnie niebyło.Viv przyjęła ją gniewnie, ozięble.Wiedziała! I przygnębiła ją jeszcze bardziej mówiąc lodowato napożegnanie: Nie waż się mówić któremukolwiek z tych twoich absztyfikantów o Isobel.To wyłącznie jej sprawa, żejest nieślubnym dzieckiem, że nasza matka miała romans i w ogóle.Po prostu nabierz wody w usta.Nie uspokajajswojego sumienia opowiadaniem o tym bandzie głupców, którzy się koło ciebie kręcą.Oni z aż za dużą przy-jemnością będą cię przekonywać, że to nie twoja wina.A jednak twoja.Więc milcz".Najwidoczniej będąc takiego samego zdania jak Viv, ojciec zapytał:- Rozmawiałaś o tym z kimś jeszcze?- Tylko z Viv.- Która ci porządnie nagadała do słuchu?- Tak.- A co z twoją, jak wy ją nazywacie, blizniaczką?Julie nie odpowiedziała.Po ślubie Claire ich drogi się rozeszły.Julie bolała nad tym i wmawiała sobie, że nie boleje.Claire rzadko do niej dzwoniła, zaszyła się w swoim życiu młodej żony z wyższych sfer, prowincjonalnej osobistościz psami, końmi i snobistycznymi zachciankami do kompletu.Julie nie uczyniła ani kroku w stronę siostry, a Claire zabardzo była pochłonięta nowym życiem, żeby to zauważyć.- Co z Claire? - ponowił pytanie ojciec.W obecności Julie czuł więz krwi, silną więz, a przecież często o niej zapominał.Zajęty Connie, zajętysprawozdaniami, które mu przysyłano z firmy, zadowolony ze spokojnego, jednostajnego trybu życia, myślał ocórkach tylko od czasu do czasu.Ale teraz gdy Connie nie było i miał to swoje dziecko przy sobie, ogarnęło godziwne uczucie serdecznej zażyłości.Z bagażem całej żałoby po tyrrijico utracił.- Claire odstawia swój numer w Sussex - powiedziała Julie.- Wsiąkła w hrabstwo.Psy, konie.Nawet zamieścili jej zdjęcie w The Tatler".Prychnął cicho.Szybko spojrzała na niego.- Już się na mnie nie wściekasz?- Chyba nie.Nie można długo gniewać się na kogoś o to, że zrobił coś złego.Nie można, jeśli tego żałuje.- Och, tato, ja żałuję bardzo.-Powiedzmy, że teraz czujesz się nieswojo i raczej siebie nie lubisz.Chyba najlepiej będzie, jeżeli się zastanowimy,co by się dało zrobić, żeby to jakoś naprawić.-Mogłabym powiedzieć, że skłamałam.%7łe zmyśliłam to wszystko, bo chciałam ją zranić.Kiedy się biłyśmy.- Kiedy się biłyście.- powtórzył Frank Bryant.- To musiał być ładny widok.A ten twój pomysł, że to nibykłamstwo.Zwariowałaś.- Jak to?Potrząsnął głową nad jej tępotą.- Jak na inteligentną pannę, jesteś głupia.Myślałaś, że Viv nie powie tej biedaczce wszystkiego, kiedy tyś ją takoświeciła bez ogródek? Jeżeli znam Viv.a Bóg świadkiem, chciałbym znać ją lepiej.ona będzie się starała tozałagodzić, wyjaśnić, że Grace na pewno była nieszczęśliwa w tamtym czasie, bo ja trochę szumiałem.Wasza matka,jak wiesz, mściła się, czy może chciała wiedzieć, jakie to uczucie zdradzać męża.Nigdy nie mogłem zrozumieć, jakrzeczywiście do tego doszło.To nie leżało w naturze Grace.Jednak stało się, mała Isobel była w drodze, zrobiliśmydobrą minę do złej gry.- Cudownie z twojej strony, tato
[ Pobierz całość w formacie PDF ]