[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cohen nie odpowiedział od razu.- Ben! Pokręcił głową.- Richard Harris zginął dziś po południu w Dallas -mruknął w osłupieniu.- Zaledwie trzyprzecznice od siedziby U.S.Petroleum.Gillette'a coś nagle ścisnęło za gardło.- Jak zginął?Cohen spojrzał na swoją sekretarkę, po czym przeniósł wzrok na niego.- Wpadł pod samochód tuż po wyjściu z biura.Rysy kolegi rozmyły się przed oczyma Gillette'a.Najpierw Donovan.Potem szef ekipy terenowej wKanadzie.A teraz Harris.12Rząd.Służy i broni, wiernie.Dopóki ludzie sprawujący władzę nie uznają, że prawdopodobieństwo ujawnienia ich przestępstwjest na tyle znikome, że mogą zaspokoić chęć uzyskania osobistych korzyści.Albo, co gorsza,zaślepia ich ambicja.Jeśli nigdy nie byłeś obiektem rządowego spisku, nie jesteś w stanie pojąć stopnia frustracji oraz, coza tym idzie, strachu.Jeśli zaś byłeś, musisz wiedzieć, że nawet będąc niewinnym, jesteś narażonyna liczne ataki.Bo rząd może uczynić niemal wszystko, jeśli naprawdę chce cię dopaść, i tozarówno w sposób legalny, jak i nie.A ty jesteś niemal całkowicie pozbawiony sposobów obrony.Wówczas, nawet jeśli przez całe dotychczasowe życie byłeś ateistą, zaczynasz nagle wierzyć wBoga.Bo na tym etapie tylko On może ci pomóc.Staje się twoim jedynym sprzymierzeńcem.Paul Strazzi, co zrozumiałe, lubił korzystać z owoców swojego bogactwa.Gabinet w siedzibieApeksu zapełnił eleganckimi sprzętami i antykami, jezdził rolls-royce'em, miał pięciopokojowyapartament na ostatnim piętrze najbardziej prestiżowego wieżowca na Manhattanie oraz rozległąposiadłość w East Hampton, sprowadzał najlepsze wina prosto z Francji, a kubańskie cygaraprzemycał z Hawany, wykorzystując starego przyjaciela, który znał celników na lotnisku Newark.Otaczał się zbytkiem.I to na każdym kroku.Ale ten pokój przypominał więzienną celę.Pozbawiony okna, miał zaledwie trzy na trzy metry.Zciany niepomalo-wane, umeblowanie stanowiło biurko na żelaznej ramie i dwa rozchwianekrzesła.Do tego był wciśnięty w najdalszy kąt porzuconej hali magazynowej w najbardziejniebezpiecznym zakątku Bronksu.Strazziemu od razu przypomniała się zrujnowana kamienica w East New York, w której sięwychowywał.I choć bezgranicznie brzydził się wyglądem tej nory, służyła mu ona do szczególnieważnych celów.Zapewniała możliwość spotykania się z kimś w całkowitej tajemnicy.Doniedawna, gdy jego rozmówca był jeszcze senatorem Stanów Zjednoczonych, zachowanie ścisłejtajemnicy miało nadzwyczajne znaczenie.Spojrzał teraz na lewą ścianę, na jedyny element dekoracji, jaki zachował przez te wszystkie lata,by przypominał mu o wzgardzonym dzieciństwie.Oprawiony w tandetną czarną ramkę izawieszony na kawałku drutu na wbitym w mur gwozdziu był to list z towarzystwaubezpieczeniowego, w którym odmawiano matce wypłaty odszkodowania potrzebnego na walkę zrakiem.Kiedy lekarz zdiagnozował jej chorobę, od czterech miesięcy zalegała już ze składkamiubezpieczeniowymi, gdyż musiała przeznaczać każdy grosz na wyżywienie swoich trzech synów.Mężczyzna, dla którego pracowała jako sprzątaczka na Manhattanie, ciągle ją zwodził, obiecującwypłatę zaległego wynagrodzenia w przyszłym tygodniu.Dopiero po jakimś czasie uświadomiłasobie, że w ogóle nie zamierza jej płacić.A ponieważ była samotną matką, gdyż ojciec Strazziegoporzucił rodzinę przed laty, utraciła nagle jedyne zródło zarobków.W towarzystwie ubezpieczeniowym nie znalazła ani śladu współczucia.Jej błagalne prośby ozrobienie ten jeden raz wyjątku pozostały bez echa.Pewnego upalnego popołudnia zmarła więc nałóżku w swojej sypialni.Dzięki matce Strazzi odebrał swoją najważniejszą życiową lekcję.Większość ludzi nie potrafiobudzić w sobiewspółczucia dla obcych, choć wobec bliskich nigdy im go nie brakuje.I ostatecznie wszystkosprowadza się do pieniędzy.Stąd też nauczył się tłumić współczucie, pozwalając sobie na nie tylko w stosunku do garstkinajbliższych osób.Nauczył się też sprowadzać każdą rzecz do funkcji pieniędzy, jak to czyniliwszyscy dokoła.Dzięki temu mógł bez skrupułów wykorzystywać obcych do osiągania własnychkorzyści.Właśnie dzięki takim surowym lekcjom i własnemu poczuciu obowiązku, wart był teraz miliardydolarów.Czasem zastanawiał się jednak, czy nie oddałby całego bogactwa za normalne dzieciństwoi kochającego ojca, gdyby tylko istniała taka możliwość.Po raz kolejny zapatrzył się na nazwisko widniejące pod listem z towarzystwa ubezpieczeniowego.Harold Bleaker.To on odmówił finansowego wsparcia jego matce, a tym samym odebrał jej szansęna przeżycie.Już piętnaście lat temu Strazzi doszczętnie zrujnował Bleakerowi życie, doprowadziłdo upadku pralnię chemiczną, w którą tamten zainwestował wszystkie swoje oszczędności poprzejściu na emeryturę.Po prostu otworzył po sąsiedzku własną pralnię, wyznaczając za każdąusługę stawkę o połowę mniejszą niż Bleaker, przez co wyeliminował go z rynku w ciągu trzechmiesięcy.W dodatku, kiedy interes już chylił się ku upadłości, opłacił pewną atrakcyjną młodąkobietę, żeby nawiązała z Bleakerem bliższą znajomość w barze, upiła go i zawiozła do pokojuhotelowego, gdzie ich wspólne igraszki zostały potajemnie sfilmowane, a kaseta trafiła wanonimowym liście do rąk pani Bleaker.Podobny wybieg zastosował wobec żonatego już synaBlea-kera, wykorzystując tę samą najemniczkę.Uśmiechnął się teraz, patrząc na widniejący pod listem podpis Bleakera.Prawdę mówiło stareprzysłowie, że zemsta jest słodka.Dla niego była słodsza od miodu, mimo upływu lat nie mógł sięnacieszyć każdą jej chwilą.Rozległo się ciche pukanie do drzwi.Wstał z krzesła i pospiesznie przeciągnął dłonią po krótkoprzystrzyżonych siwych włosach, zastanawiając się, jak człowiek sprawujący tak olbrzymią władzęmoże pukać aż tak delikatnie.Otworzył drzwi i Stockman pospiesznie wśliznął się bokiem do pokoju, jakby uciekał przedpościgiem.Strazzi wychylił się i rozejrzał po tonącym w półmroku korytarzu.Nikogo nie zauważył.Zadowolony zamknął drzwi i przekręcił zasuwkę.Tymczasem Stockman zdążył już zdjąć płaszcz izająć miejsce na krześle przed biurkiem.- Dzień dobry, George.- Witaj, Paul
[ Pobierz całość w formacie PDF ]