[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zatem sprostuj mnie, jeśli się pomylę, Tony - wycedziłaMaggie.- Eric próbował odkryć, kto napadł na mnie i na Tanjy, wefekcie trafił na sieciowy blog przeznaczony dla ofiar gwałtu.Kiedy zobaczył, co napisała Helen, zareagował tak, jakby go raziłpiorun, gdyż doskonale wiedział, że mnie i Tanjy łączy jednarzecz.Osoba naszego psychoterapeuty.Tak więc Eric wybrał sięna spotkanie z Helen Danning, żeby uzyskać potwierdzenie, kogomiała na myśli, to znaczy kim jest dokładnie ten psychoterapeuta zDuluth, który zgwałcił ją w czasie studiów.Jednakże domyślał sięjuż, co od niej usłyszy.Oczywiście Helen wskazała na ciebie,491Tony.Tylko dlatego Eric przyjechał na rozmowę z tobą tamtegowieczoru, kiedy został zabity.Wcale nie próbował się dowiedzieć,po czym wśród zwykłych ludzi rozpoznać ewentualnego gwałci-ciela.Nie powiedział ci, że zamierza spotkać się z kimś jeszcze powyjściu z tego gabinetu.Zjawił się u ciebie, bo to ciebie chciałoskarżyć o zgwałcenie mnie i Tanjy.Tony podniósł wzrok znad biurka.- Cały problem z tą historyjką polega na tym, że to nie ja cięzgwałciłem, Maggie.Nie zgwałciłem też Tanjy.Nawet gdyby Ericpodejrzewał mnie o coś tak śmiesznego, dlaczego miałbym siętym przejmować? Jestem niewinny.- Jasne.Wcale nie twierdzę, że jesteś winny gwałtów na mnie iTanjy.Tylko co z twoim DNA?- O co ci chodzi?- Mam na myśli dziewczynę z parku Engera.Teenę.Tę, którąpoznałeś na koncercie zespołu Aerosmith w Kansas City.Tę, którązgwałciłeś i zabiłeś, a zwłoki poszlachtowałeś.Zostawiłeś w niejswoje nasienie, Tony.Wtedy o tym nie pomyślałeś, prawda? Alegdybyśmy teraz przeprowadzili badanie porównawcze DNA, odrazu zdołalibyśmy cię powiązać ze sprawą dziewczyny z parkuEngera.Właśnie dlatego zabiłeś Erica.%7łeby mieć pewność, żenadal nic ci nie grozi.- Daj spokój, Maggie.Naprawdę znam procedury - mruknąłTony.- Dobrze wiem, co byłoby potrzebne sędziemu, żeby wyra-ził zgodę na pobranie próbki do analizy porównawczej DNA.Plotki i pomówienia, jakie przed chwilą przedstawiłaś, to zdecy-dowanie za mało.Maggie, jakby mierząc z rewolweru, wymierzyła oskarżyciel-sko palec wskazujący w jego prawą dłoń, w której trzymał kubekz kawą.- Jednakże Eric o to nie dbał.Na własną rękę zdobył próbkę.Omało nie zapomniałam o tym kubku po kawie.Kiedy wróciłam do492domu tamtego wieczoru, gdy został zastrzelony, byłam pijana.Eric zostawił mi kartkę z wiadomością, położył ją na szafce podkubkiem z fusami po kawie.Wtedy nie zwróciłam na to uwagi.Ten cholerny kubek zniknął, a ja to przeoczyłam.Nie kojarzyłamtego faktu aż do dziś, dopóki nie zobaczyłam ciebie z tym kub-kiem w dłoni.Zwykle sączyłeś kawę, więc myślałeś, że tego niezauważę.Eric zabrał ci ten kubek tamtego wieczoru, prawda?Chciał mi go przekazać, żebym go oddała do analizy twojegoDNA.Dlatego musiałeś po niego przyjechać.Tony zaśmiał się krótko.Dziwnie zabrzmiał ów rechot wustach człowieka, który nigdy się nawet nie uśmiechał.Popatrzyłna kubek i pokręcił głową, jakby usłyszał najzabawniejszy dowcipświata, po czym gwałtownie cisnął nim przez całą długość pokoju.Kubek przekręcił się w powietrzu i kawa poleciała na dywan, zna-cząc drogę szeregiem ciemnych plam.Kubek odbił się od podłogi,podskoczył i obrócił, a następnie zatrzymał pod przeciwległą ścia-ną.Tymczasem Tony wyciągnął środkową szufladę biurka.- Nie radzę - odezwała się Maggie, domyślając się, po co chcesięgnąć.Ale on i tak wyjął z szuflady czarnego glocka i zacisnął palcena kolbie.- Lepiej spójrz na obraz z kamery - powiedziała.Zerknął na monitor, na którym zawsze wyświetlało się okienkoz obrazem przekazywanym z poczekalni.Stał tam Stride z rewol-werem w ręku i gapił się w obiektyw, jak gdyby wiedział, że Tonyspogląda teraz na ekran, usiłując podjąć decyzję, czy rzucić się doucieczki.- I na drzwi - dodała.Tony obejrzał się błyskawicznie na szklane drzwi prowadzącena patio, za którym znajdował się brzozowy zagajnik.Stał tamAbel Teitscher, wysoki i ogorzały, spoglądający na terapeutę493drapieżnym wzrokiem.On także trzymał w ręku rewolwer.- To jeszcze nie wszystko - ciągnęła Maggie.- Cały teren jestotoczony.Nie wymkniesz się stąd.Więc lepiej odłóż broń i poddajsię.Ale Tony wciąż trzymał w ręku glocka, jakby ważył go w dło-ni, oceniając jego solidność i pewność.- Chyba wiesz, że chciałem i ciebie zabić, Maggie.Tamtej no-cy.Rozmyśliłem się w ostatniej chwili.- Wykorzystałeś tylko mój rewolwer do zabicia mojego męża,żeby zwalić winę na mnie - rzuciła ostro.- Nie udawaj, że tak bardzo ci go żal.Wcale go nie kochałaś.- Gówno cię to obchodzi.- Kiedy już zastrzeliłem Erica, nie mogłem ryzykować po-wtórnej wizyty w sypialni na piętrze - wyjaśnił.- Może to zabrzmiironicznie, ale życie uratował ci fakt, że wcześniej wykopałaśmęża z małżeńskiego łóżka.- A co z Nicole? - zapytała Maggie.- Ją także wrobiłeś w za-bójstwo męża, prawda?Tony wsunął palec wskazujący pod osłonę języka spustowegopistoletu.- Owszem.Na kolejnej sesji opowiedziała mi ze szczegółami,jak wpadła na trop tej dziewczyny, która zniknęła po koncercie wKansas City.Osłupiałem.Zdałem sobie sprawę, że jeśli dalej bę-dzie rozpytywać, w końcu wpadnie na mój ślad
[ Pobierz całość w formacie PDF ]