[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I chociaż wydawało mu się nieprawdopodobne,by ktokolwiek mógł być ślepy na jej walory, wolał z góry zadbać, aby to spotkanie było udane.Przed maturą marzył, by zamieszkać w akademiku, wieść barwne, niczym nieskrępowaneżycie z dala od domu, uciec od tego wiecznego: Czemu się nie uczysz. , Posprzątaj. , Gdzieznów wychodzisz. lecz czas, a właściwie możliwości finansowe rodziców zweryfikowały jegoplany Nie chcieli słyszeć o wyjezdzie do innego miasta, gdy politechnikę, i to renomowaną, miałna miejscu.Szczęśliwy traf sprawił, że Adam, Mateusz i Sławek też dostali się na ten sam co onkierunek i zamieszkali w akademiku, miał więc okazję poznać życie akademickiej społeczności.Mimo regulaminu zabraniającego organizowania w pokojach imprez, nie istniało pojęcie ciszynocnej.Studenci szli spać, kiedy chcieli lub kiedy padli ze zmęczenia, nikogo nie dziwiła muzykadobiegająca zza gipsowo-kartonowych ścian ani nawet wokalne występy na balkonie.Naszczęście każdy dom studenta miał swoją specyficzną atmosferę, toteż po pierwszym roku, gdynarodził się plan stworzenia programu, na którym można zarobić dużą kasę, chłopcy załatwilisobie wspólny pokój w tradycyjnie najspokojniejszym Arcusie.Paskudną tego dnia pogodę jeszcze bardziej paskudził przenikliwy porywisty wiatr, którysiekł zmrożonym deszczem, przenikał przez ciepłe kurtki i wściekle szarpał parasolami.Wiktorzamierzał skorzystać z taksówki, ale pechowo pierwsza nadjechała dopiero wtedy, gdy był jużzaledwie pięćdziesiąt metrów od celu.Studenci, którzy nie wyjeżdżali na weekendy do domów organizowali sobie czas nawłasną rękę.W Arcusie najczęściej siedzieli przy komputerach, tym razem jednak na korytarzudrugiego piętra obchodzono czyjeś urodziny.Koledzy Wiktora siedzieli w swoim pokoju i żywo dyskutowali o coraz szczuplejszychz roku na rok stypendiach.Jego wejście położyło kres tej dyskusji. Co ja widzę, jednak znalazłeś czas, by wpaść do kumpli! To się chwali! zawołałAdam. Nie na długo.Co zamierzacie robić jutro? Jeden Bóg raczy wiedzieć.Semestr dopiero się zaczął, więc wszystko jest możliwe&A masz jakąś ciekawą propozycję? Chciałbym was poznać z moją dziewczyną. W jakim celu? spytał Mateusz po dłuższej chwili milczenia wypełnionego strojeniemkomicznych min. Myślę, że pasowałaby do naszej paczki. Jeśli ma fajne koleżanki, to owszem. Nie wygłupiajcie się. Jak tak dalej pójdzie, stary, zostaniesz w końcu kaleką. Sławek spojrzał wymownie na temblak Wiktora. Zamiast mi docinać, sami poderwijcie jakieś dziewczyny, inaczej grozi wamstarokawalerstwo. Problem w tym, że mamy ogromne powodzenie u dziewcząt, tylko nie u tych, u którychbyśmy chcieli wyjaśnił Adam.Po półgodzinie żartów, kpin i szczeniackich wygłupów Wiktor wymógł wreszcieobietnicę, że nazajutrz chłopcy potraktują Julię z najwyższą atencją.*W tym samym czasie Julia namawiała siostrę, by na jutrzejszą randkę pożyczyła jejflauszowy płaszcz w pięknym morelowym kolorze. Jesteś pewna, że Wiktor ma wobec ciebie poważne zamiary? spytała Kalinawymijająco. Tak sądzę.Jak myślisz, czy to, że się z nim spotykam, zle wpłynie na twoją przyjazńz Idą? Zobaczymy. Nie chciałabym tego& Daj spokój.Szanuj egoizm innych, lecz myśl o sobie.Jak znam Idę, pewnie już dziesięćrazy pocieszyła się po stracie kochanka z co najmniej piętnastym numerem.W końcu brylujeteraz w środowisku obfitującym w przystojniaków Julia już dawno nie doświadczyła takiejserdeczności ze strony siostry.Ta życzliwość dziwiła szczególnie teraz, gdy de facto wybierałasię na randkę z chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki& Tymczasem ona zachowywała się tak,jakby to było bez znaczenia. To co? Pożyczyć ci sam płaszcz czy coś jeszcze? Dopóki nie usuną mi tych anten spod ucha, jestem zdana na golf.Masz lepsząpropozycję? Co do góry nie, ale mogę ci dać tę bajerancką, grafitową spódnicę z kontrafałdą.Jestempewna, że Wiktor będzie tobą zachwycony W końcu mężczyzni są wzrokowcami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]