[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mijając czworaki masztalerzy, usłyszał przez otwarteokna głośny śmiech.Chłopaki porządnie się tego dnianapracowały.I \aden się nie obijał.Znakomicie zgranyzespół! Nikt nie stracił cierpliwości, nikomu nie puściłynerwy.Bill Page będzie miał dobrego pomocnika z TimaRogersa.Oczywiście w przyszłości, bo chocia\ chłopakjest jeszcze zielony, nie traci głowy.Dowiódł tego dziś,gdy Gwiazda Północy okazał zły humor i Tim od niegooberwał.Russell pomyślał te\, \e powinien odwiedzić chłopca isprawdzić, jak się czuje.Skręcił więc ku budynkowi, wktórym mieszkali masztalerze.W piątek wieczorembudynek był opustoszały.Mimo bardzo wyczerpującegodnia chłopcy pognali do miasta na parę godzinodprę\enia w barze albo u boku przyjaciółeczki.Tim natomiast był w łazni i stojąc przed metalową szafką z ubraniami, wkładał czystą parę d\insów.- Jak tam kolano? - spytał Russell na powitanie.Nawidok trenera Tim odwrócił się i uśmiechnął.- Mo\na wytrzymać.- Wzruszył ramionami.- Nie poraz pierwszy Gwiazda usiłuje mi solidnie dosolić.Madiabelski temperament.- To cecha najlepszych koni, chłopcze - odparł Russell.- Gwiazda jest dobry, prawda? Będzie mógł biegać iwygrywać w największych wyścigach, co?- Nie widziałem zrebaka, który by lepiej się zapowiadał!Młody masztalerz otworzył drzwiczki szafki, z górnejpółki wziął szczotkę i zaczął czesać wilgotne, jasnewłosy.- Mo\e to zabrzmi głupio, ale kiedy Gwiazda odbywapróbny bieg, to serce chce mi niemal wyskoczyć.Jestemi dumny, i niespokojny.Patrząc, jak przedziera się przezporanną mgłę.- Wyraznie zawstydzony słowami, którewyrwały mu się mimo woli, wrzucił szczotkę do szafki izatrzasnął metalowe drzwiczki.- Bo\e drogi, co te\ jawygaduję.Jak panienka pierwszy raz na wyścigach.Russell uśmiechnął się, wyraznie poruszonymłodzieńczym entuzjazmem chłopaka.Przypomniałsobie, \e on sam był taki.Nieprzytomnie kochał konie,zachwycał się nimi, podziwiał ich siłę i wdzięk.Prawdziwy koniarz zawsze tak reaguje.- Masz szybki refleks, Tim.Bill i ja zauwa\yliśmy, \einni masztalerze biorą cię za przykład, chętnie zwracająsię do ciebie z pytaniami.To bardzo dobrze.Szybkozdobywasz punkty.- Nie mam zamiaru być masztalerzem przez całe \ycie.Przed rzędem szafek pracowników stała długa ławka.Le\ała na niej dobrze zło\ona koszula, a na ziemi przednią para obuwia wysokiego gatunku.Tim podniósł jedenbut, wło\ył i zaczął sznurować. - I nie będziesz - zapewnił go Russell.- Ale nie śpieszsię.Masz czas.Doskonale dajesz sobie radę z końmi.- W tej chwili to chciałbym wiedzieć, czy dobrze sobieradzę z kobietami.- Widzę, \e masz wielkie plany na wieczór.- Bardzo wielkie.Długo czekałem na ten wieczór.Sięgnął po koszulę.Coś wypadło z jej kieszonki ipotoczyło się pod ławkę.Tim schylił się i podniósłzgubę.Russell zobaczył lawendowe pudełeczkoprzewiązane czerwoną wstą\eczką.- Prezent dla dziewczyny - pochwalił się Tim.-Saszetka z lawendą.Dla mnie to za bardzo pachnie, alepan wie, \e dziewczyny lecą na takie rzeczy.- W istocie - odparł enigmatycznie Russell.Po tym, comu opowiedziała Jess na temat miłosnych perypetiiAngeli Connor, mógł domyślić się, kim jest dziewczyna lecąca na takie rzeczy".- I pudełeczko do saszetkiładne.- A wstą\ka? - dodał Tim.- Dziewczyny kicia dostająna czerwone.- Zauwa\yłem, \e panna Connor bardzo lubi ten kolor.- Naprawdę? - mruknął obojętnie Tim, chowającpudełeczko do kieszonki koszuli.Poklepał się pod\insach, jakby w poszukiwaniu kluczy.- No to dowidzenia, panie Russell.Muszę ju\ iść.- Czy byłbyś łaskawy spełnić prośbę starszegoczłowieka i poświęcić jeszcze parę minut? Chciałbymporozmawiać.- O czym?Russell schylił się i spod ławki wyjął jeszcze coś, cowypadło Timowi z kieszonki koszuli, a czego on niezauwa\ył.Usiłując zachować normalny wyraz twarzy,oddał kwadratowy pakiecik chłopakowi.- Nie jestem człowiekiem wtykającym nos w sprawy innych, ale w tym wypadku myślę, \e powinienem ci daćparę rad, z których, mam nadzieję, będziesz mógł to iowo z po\ytkiem dla siebie wykorzystać.Tim wziął prezerwatywy i schował do tylnej kieszenispodni.Russell ukrył uśmiech, widząc ognisty rumieniecna twarzy chłopaka.Widać było, \e jest zupełnie nieobyty z seksem.I właśnie dlatego Russella martwiłyjego plany na wieczór, wyraznie wykraczające pozaromantyczne wzdychania i skryte pocałunki.Timnajwyrazniej postanowił stawić czoło wszelkimwyzwaniom i odwa\nie spojrzał Russellowi w oczy.- Jestem ju\ dorosły.I zawsze ostro\ny - oświadczyłchłopak dumnie.- Nie wątpię - odparł cierpko Russell.- Niemniej, jeślidamą twego serca jest osoba, o której myślę, to uwa\am,\e nale\ałoby zachować nie tylko ostro\ność wznaczeniu fizycznym, ale i powściągliwość.- Niezupełnie rozumiem.- Angela Connor jest bardzo młoda, a dla jej brata toprawie dziecko.- Moja matka miała tyle samo lat, kiedy wyszła za ojca.- Co ty mówisz? Moja matka te\.Nie wydaje ci sięjednak, \e podobny argument nie zrobi najmniejszegowra\enia na Connorze? Spróbuj tylko dotknąć jegosiostrę, a wylecisz z farmy szybciej, ni\ Gwiazda bierzezakręty.- Dam sobie radę z wielkim, groznym bratem - odparłTim, wypinając pierś i zakładając na brzuchu ręce.- Twoja gęba składa obwieszczenia, których ty samzrealizować nie jesteś zdolny.Niech ci się nie wydaje, \emo\esz kombinować z siostrą pracodawcy, apracodawca po fakcie pobłogosławi łó\ko, w którymle\eliście.Mo\e i dobrze świadczyło o masztalerzu, \e się w tym momencie obruszył.- To wcale nie jest tak.Ona nie jest dziewczyną, z którąchciałbym się tylko przespać - zaprotestował.- Ona toktoś specjalny.Ja ją kocham i po dzisiejszymwieczorze.- Nie zbli\ysz się ani na krok do rozwiązania problemu.Pomyśl tylko, człowieku.W celu zaspokojenia chucizafundujesz sobie tylko ból serca, jeśli dziewczynękochasz, bo cię wyrzucą z farmy, a poza tym zniszczyszsobie obiecującą karierę.Słuchaj mnie, bo ja wiem, oczym mówię.Ja te\ byłem kiedyś niezłym ogierem izapragnąłem konkretnej kobiety, tak bardzo, \esmakowałem na języku jej pocałunki długo przedtem,nim mi je ofiarowała.Tim przestępował z nogi na nogę.Russell w głębi duszybył zadowolony, \e chłopak nie wyrzuca go po prostu zadrzwi.Mo\e coś do niego trafiło? Mo\e jeszczepotrzebne jest popchnięcie myśli chłopca wodpowiednim kierunku.Trzeba spróbować.Wyobra\ałsobie, co człowiek taki jak Adam Connor mo\e zrobićszczeniackiemu Romeo, który zhańbi jego siostrę.Connor był zrównowa\ony i sprawiedliwy z wyjątkiemwszystkich sytuacji dotyczących siostry.- Panie Russell.- zaczął Tim.- Słuchaj no, jeśli Connor się dowie, a nie ma mowy,\eby się nie dowiedział, rozpęta piekło.- Angela wie, \e przez pewien czas brat będzie zły.Alepotem.Russell potrząsnął głową, podszedł i poło\ył dłoń naramieniu Tima.Patrząc mu surowo w oczy, powiedział:- Drogi chłopcze, Angela bardzo kocha brata.Mo\e ibardzo lubi ciebie, mo\e jej na tobie zale\y, ale kiedyspróbujesz ją namówić, \eby dla ciebie zerwała więzyrodzinne, nie będzie ci wdzięczna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire