[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Olbrzymi snop światła kierował się wprost na szczyt skarpy, pod którą znajdował się Cain.Otrząsnęła się z wrażenia i przypomniała sobie, że Anasazi wyznawali kult słońca.Ciekawe, jak zareagowaliby na coś takiego? - zastanowiła się.Przestraszyliby się, czy uczcili to wspaniałe zjawisko?Jedno jest pewne, nie mogliby przejść obok niego obojętnie.Christy ruszyła naprzód i stanęła w słońcu.Z Mokim u boku podeszła ścieżką do urwiska.Nagle zobaczyła podstopami barwne wzory.Dreszcz emocji przebiegł jej po plecach.Dotarło do niej, że ma przed sobą prastare malowidło.Obrzeże kanionu zdobiła figurka przygarbionego chłopca grającego na flecie.14Tutaj! - krzyknęła Christy, kiedy w odpowiedzi na jej wołanie Cain zaczął wdrapywać się z powrotem na szczytparowu.- Pospiesz się, bo zaraz zniknie w cieniu!- Wolisz, żebym to ja zniknął na wieki w wąwozie? - odburknął, łapiąc ciężko oddech.Nie zaprotestował, kiedy Christy chwyciła go za rękę i dosłownie wciągnęła na górę.Słońce powędrowało odrobinędalej, jakby tylko po to, by jeszcze bardziej podkreślić skalną inskrypcję.- Sukinsyn! - skwitował Cain głosem pełnym czci.Przysiadł na piętach i delikatnie przesunął palcami po chropowatej powierzchni skały.Rysunek był niewyraźny iczęściowo zniszczony erozją, niewątpliwie przedstawiał jednak sylwetkę Kokopellego, kipiącego życiem bożka seksu.Promień słońca padał wprost na jego magiczny flet.Cain spojrzał na Christy.Jego oczy również były pełne blasku i życia.- Przynosisz mi szczęście - odezwał się.- A co ma z tym wspólnego szczęście?- Wszystko.- Mężczyzna odwrócił się w stronę Sióstr i spojrzał na zegarek.- Dokładnie południe - stwierdził.- I co z tego?- Wiesz, jaki dzisiaj mamy dzień?63Christy zastanowiła się przez chwilę.- Dwudziesty pierwszy września? - zapytała w końcu.Ton zdradzał, że nie przywiązuje do tej daty większej wagi.- Właśnie.Przesilenie zimowe.Słońce znajduje się dokładnie nad równikiem, a dzień zrównuje się z nocą.- Pełenprzejęcia głos Caina fascynował Christy nie mniej niż odnaleziony przed chwilą petroglif.- Przyjrzyj się uważnie.Najwęższy snop światła przecina flet Kokopellego dokładnie w południe w dniu przesilenia.- Sądzisz, że Anasazi o tym wiedzieli?- Gdyby tam, gdzie mieszkasz, sezon wegetacji był tak krótki, że ledwo starczał na wyhodowanie zboża lub fasoli, ilebyś dała, żeby się dowiedzieć, kiedy dnie są dłuższe, a kiedy krótsze?- Co najmniej jedną dziesiątą całych zbiorów - odrzekła sucho.Cain uśmiechnął się.- Czyli zwyczajową ofiarę składaną w hołdzie bogom.Przypuszczam jednak, że cena spokoju Anasazich byłaznacznie bardziej wyśrubowana.Znowu przebiegł palcami po figurce.Siła i delikatność jego dotyku przypomniała Christy sposób, w jaki trzymał wrękach misę, kiedy widziała go po raz pierwszy w galerii.W betonowym świecie miejskiej tandety byłoby to nie dalej niż wczoraj.W świecie żywiołów - słońca i wiatru -wydawało jej się, że od tego czasu upłynęły całe wieki.- Skarbie?Christy wstrzymała oddech.Zdała sobie sprawę, jak często Cain zwraca się do niej tym pieszczotliwym słowem.I jaknaturalnie brzmi ono w jego ustach.- Słucham - odezwała się szeptem.- Dotykałaś tego?- Nie.Zaczęłam cię wołać, gdy tylko go zobaczyłam.Na tle ciemnej brody Caina zabłysnął uśmiech i zgasł po chwili.Mężczyzna przyjrzał się skalnemu pyłowi na swoichpalcach.- Co się stało? Nie jest autentyczny? - zaniepokoiła się Christy.- Owszem, jest.I to tak bardzo, że ktoś próbował go zetrzeć.Gdyby nie mocne słońce, prawdopodobnie nigdy byś gonie zobaczyła.- Dlaczego ktoś miałby niszczyć prehistoryczny zabytek sztuki? Z czystej głupoty?- Możliwe.Ale mogło chodzić nie tyle o zniszczenie Kokopellego, co o ukrycie czegoś innego - wyjaśnił Cain irozejrzał się dokoła, by sprawdzić, czy niczego nie przeoczyli.Nagle zwrócili głowy w kierunku, skąd rozległo się groźne ujadanie Mokiego.- Spadł? - przeraziła się Christy.- Wątpię - odparł Cain, ale ruszył za dziewczyną w stronę krawędzi skarpy.Moki stał jakieś dwadzieścia metrów pod nimi, wymachując ogonem niczym flagą bitewną, i spoglądał na nichwyczekująco.Widząc, że się nie ruszają, szczeknął niecierpliwie.Christy rzuciła Cainowi niespokojne spojrzenie.- Gdyby spadł, na pewno nie machałby ogonem ani nie odstawiał tańców - stwierdził spokojnie jej towarzysz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire