[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ostatnich promieniachzachodzącego słońca, w białej odzieży, z gorączkowym uśmiechem na policzkach i zbłyszczącymi oczyma na bladej przezroczystej twarzyczce wydawała się zjawą nieziemską.Ojciec przytulił ją do siebie i niespokojnie zaglądając jej w oczy, zapytał drżącym głosem: Jak się czujesz, droga Ewo? Nie smuć się, ojcze odpowiedziała obejmując go Ewa. Czuję, że już czas pożegnaćwas wszystkich.na zawsze. Nie przerażaj swego ojca, Ewo! odpowiedział Saint Clare, siląc się na uśmiech. Nicci nie grozi, jesteś tylko nerwowa.Nie podoba ci się życie, Ewo? Nie, ojcze.Będzie mi lepiej tam, dokąd pójdę. Co cię martwi, córeczko? Z czego jesteś tu niezadowolona? Martwi mnie to, że tylu wokół nas jest cierpiących.Nie mogę patrzeć na nieszczęśliwychniewolników.Ojcze, czybyś nie mógł wyzwolić przynajmniej naszą służbę? Ewo, co ty mówisz? Czy naszym niewolnikom jest zle u nas? U nas jest im dobrze, ale pomyśl tylko ojczulku, co ich czeka, gdy tobie się coś wydarzy.Przecież mało jest tak dobrych ludzi jak ty.O, jak przykro mi o tym myśleć! Jesteś zbyt wrażliwa, moja droga dzieweczko.Bardzo zle się stało, że nie tajono przedtobą historii babki Pry. Ach, ojcze, jak możesz tak mówić! Chcesz, abym była szczęśliwa, nie wiedząc nic oniedoli naszych bliznich.To egoizm, ojcze.Nie patrz na mnie z takim zdziwieniem.Niesądzone mi długo żyć, dlatego poznałam życie wcześniej od innych.Powiedz mi, czy niemożna wyzwolić wszystkich niewolników i w ogóle znieść na zawsze wszelkieniewolnictwo? To bardzo trudne zagadnienie.Niewolnictwo jest wielką hańbą, wszyscy prawie zdająsobie z tego sprawę, ale nikt nie stara się przeciwdziałać. A gdyby tak namówić wszystkich naszych znajomych, sąsiadów i przyjaciół, abywyzwolili swoich niewolników.Gdybyś ty sam dał pierwszy przykład? Kiedy umrę, spróbujto zrobić ojcze, przez wzgląd na moją pamięć. O, droga Ewo, jedyny mój skarbie na ziemi! Nie mów o swej śmierci.Rozrywasz miserce! mówił, pieszcząc ją tkliwie. Babka Pry też miała jedyny skarb na ziemi swoje dziecko, ale mimo to śmierć zabrałaje, i jaka śmierć głodowa!.O, ojcze drogi, szlachetny ojcze, wszak biedacy tak samo lubiądzieci, jak ty mnie! Pamiętaj o tym i staraj się im pomóc.Oto niańka stale płacze, kiedywspomina swe dzieci.Tom również tęskni do swoich, których tak dawno nie widział.Ach,jakie to wszystko smutne! Uspokój się, moja droga, nie dręcz się myślami ponurymi.Przecież nie jesteśmy temuwinni. Ojcze, przyrzeknij mi, że przynajmniej Toma wyzwolisz, skoro ja. przez chwilęmilczała, wreszcie rzekła stanowczo skoro umrę. Przyrzekam ci, moje drogie dziecko. Ach ojcze, jakbym chciała razem z tobą iść do Boga, gdzie wszyscy się kochają i gdzienikt nie cierpi.Zresztą pójdziesz szybko za mną dodała z taką pewnością, jak gdybychodziło o sprawy powszednie. Bardzo możliwe odparł ojciec, całując ją w głowę. Nigdy cię nie zapomnę i podążęza tobą.Cienie wieczorne zasłoniły ich mrokiem.Saint Clare nie widział swej córki, lecz słyszał jejgłos i upajał się nim jak głosem zwiastuna z niebios.I jak gdyby znalazłszy się w obliczuNajwyższego Sędziego, jął przebierać pamięcią we wspomnieniach przeszłości.70Westchnienie córki wyrwało go z zadumy.Odpowiedział jej westchnieniem i zaniósł do jejpokoju.Usiadł na łóżku i cichym głosem zaintonował stare pieśni dalekiej ojczyzny swejmatki.Dziewczynka wkrótce zasnęła.Nachylił się nad nią, ostrożnie ucałował gorące czoło ina palcach wysunął się z pokoju.ROZDZIAA VIPotęga miłościByła niedziela.Saint Clare siedział na werandzie i palił cygaro.%7łona jego leżała nakanapie w jadalni przy otwartem oknie.Miss Ofelia, odkrywszy w pobliżu kapliczkę metodystów, pojechała tam z Ewą i Tomem. Augustynie odezwała się słabym głosem pani Saint Clare trzeba posłać po megostarego lekarza.Znowu zaczyna mi dolegać choroba serca. Czy nie lepiej poradzić się doktora Ewy? zauważył Saint Clare. Ach, czyż można temu młokosowi zaufać przy takiej chorobie! Moje serce ledwo bije. Nie sądzę, abyś miała wadę serca, Mery.Jak zwykle, jesteś ofiarą swej zbyt dużejimaginacji. Wiedziałam, że mi nie wierzysz.Tracisz głowę, gdy Ewa czuje się zmęczona pozabawie, a mnie pozwalasz umierać bez pomocy lekarskiej.Zapewne uważasz, że mamżelazne zdrowie.Nie rozumiesz, że niepokój o Ewę zle wpłynął na moje serce.Saint Clare nie odpowiedział.Tymczasem miss Ofelia i Ewa wróciły z kapliczki.Miss Ofelia bezpośrednio poszła dosiebie, Ewa zaś pobiegła do ojca.Wkrótce w pokoju miss Ofelii zaczęły się rozlegać głośne krzyki. Z pewnością Topsy znów spłatała jakiś figiel! rzekł z uśmiechem Augustyn.Istotnie po chwili wybiegła na werandę miss Ofelia, czerwona z oburzenia, wlokąc zawłosy Topsy. Nie, to już przechodzi wszelkie wyobrażenia! krzyczała stara panna. Tego nie możnaprzepuścić bezkarnie.Trzeba powiedzieć panu. O co chodzi? zainteresował się Saint Clare. Nie mam już sił do tej gadziny! Wyobrazcie sobie, zamknęłam ją w pokoju i kazałamnauczyć się na pamięć psalmu.A co zrobiła? Znalazła moje klucze, otworzyła komodę,wyjęła mój czepek i pocięła go na suknię dla swej lalki.Najlepszy wybrała czepek,chowałam go na dni szczególnie uroczyste. Trzeba jej codziennie lanie sprawić, przestałaby płatać figle rzekła mrs.Saint Clare,którą zwabił krzyk miss Ofelii. Okrucieństwem nikogo się nie zmieni odparł Saint Clare. Rzecz dziwna, tyle sięmówi o miłosierdziu kobiecym, a tak rzadko spotyka się je w rzeczywistości. Za to wy macie go pod dostatkiem odcięła się żona. Nie mam zamiaru bić jej odezwała się wychowawczyni,.której gniew ostygł. Alenie wiem, co z nią począć. Podejdz tu małpeczko zwrócił się Augustyn do Topsy.I, gdy zbliżyła się, dodał czemu tak brzydko postępujesz? Ponieważ jestem bardzo zła i nie umiem się poprawić. Postaraj się być lepszą. Nie chcę się wcale starać.Możecie mnie poćwiartować na nic się to nie zda, ponieważjestem Murzynką.71 Zdaje się, że się tym chlubisz.Czy nie wstyd ci? Nie mam wstydu, panie. Widzicie, sama się do tego przyznaje wtrąciła miss Ofelia. Nie, róbcie co chcecie, jamam jej dosyć.Proszę bardzo,.uwolnijcie mnie od niej! Chodz ze mną, Topsy odezwała się Ewa i zaprowadziła ją do gabinetu, którego oknowychodziło na werandę. Ciekaw jestem, co Ewa jej powie szepnął po ich odejściu Saint Clare i podszedł dookna.Dziewczynki stały w pokoju i mierzyły się spojrzeniem.Topsy spoglądała wyzywająco iszyderczo, natomiast Ewa była wzburzona. Topsy zaczęła Ewa dlaczego jesteś taka zła? Czy naprawdę nikogo nie kochasz? Jakże mogę kochać ludzi, kiedy ich jeść nie można! odpowiedziała z udaną naiwnościąMurzynka. A czy kochać znaczy jeść, Topsy? Rozumie się, miss Ewo.Ja na przykład bardzo kocham cukierki i inne łakocie. Ach, Topsy, Topsy!.A więc nie kochałaś swych rodziców? Kto to są rodzice? Nigdy ich nie miałam. Tak, zaiste, mówiłaś mi, że nie pamiętasz ojca ani matki.Ale czy nie miałaś kogośbliskiego? Czyż nikt cię nie kochał? Nie, miss Ewo, zawsze byłam samotna i nikt mnie nie kochał. Gdybyś była posłuszna i dobra, pokochaliby cię obcy ludzie.Ale nawet rodzice nie lubiązłych dzieci.Powinnaś słuchać ciotki. Jakkolwiek będę dobra, będą uważać, że udaję, ponieważ jestem Murzynką.Gdybymbyła biała, stałabym się z łatwością posłuszna. Niesłusznie tak myślisz.Nie o to chodzi, że jesteś czarna.Ciotka Ofelia kocha czarnych,o ile są dobrymi ludzmi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]