[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łałuję, żekiedykolwiek wpadłem na ten szalony pomysł, żeby tu przyjechać.To wszystkomoja wina, a teraz nie stać nas na powrót do domu.Co by było, gdyby zabiliTrilby i innych?- Tak się jednak nie stało, dzięki Thornowi i temu miłemu Apaczowi - odparłałagodnie Mary.- Przestań się martwić - dodała, poklepując go po ramieniu.- Jużwszystko w porządku.- Rzeczywiście tak myślisz? - zastanawiał się Jack.- Wiesz, wiele się mówi ookrucieństwach popełnianych wzdłuż granicy.Przywodzi mi to na myśl beczkęprochu, która tylko czeka, żeby ją ktoś podpalił.- Mieszkamy dość daleko od Douglas - pocieszała Mary.Jestem pewna, że nicsię nam nie stanie.- Chciałbym, żeby tak było - stwierdził Jack, chwilowo przestając się martwić;rozmowa całkiem naturalnie skierowała się na temat zaręczyn Thorna i Trilby, czymzarówno Mary jak i Jack ekscytowali się i z czego byli zadowoleni.- Muszę przyznać, że nigdy nie wierzyłem, iż do tego dojdzie - dodał z uśmiechem.Przecież przez cały czas ze sobą walczyli.Ale zaryzykuję stwierdzenie, że uda imsię.Cieszę się, że Trilby tak dobrze wybrała.- Uważam, że Thorn także - powiedziała Mary i roześmiała się, gdy jej mążzaczerwienił się, trochę głupio przepraszając, że nie docenił własnej córki.Richard, Ben i Julie spakowali się tego samego dnia, przygotowując się dowyjazdu następnego ranka.- Naprawdę nie zniosę tu ani jednego dnia dłużej.- Richard uśmiechnął sięprzepraszająco.- Zachód po prostu mi nie odpowiada.Tęsknię za cywilizowanymtowarzystwem.- Jesteś snobem, Richardzie - westchnęła Sissy.- Cóż, jedz, jeśli musisz, ale janie opuszczę ślubu Trilby.- To było dość nagłe, nie uważasz? - zapytał Richard.- Thorn powiedział, że planowali to już od dość dawna.Zdecydowali się podczaswyprawy - objaśnił Ben.Richard nie przestawał gderać.- On ją wykorzystuje.Powinna wracać z nami i uciec przed nim, póki czas.Nienadaje się do życia na pustyni.- Drogi bracie - zaśmiała się Sissy - każda kobieta nadawałaby się do życia przytakim mężczyznie jak Thorn.Nie martw się, zaopiekuje się nią.- Zawsze była moją dziewczyną - powiedział posępnie Richard.- Głupstwa mówisz.Przecież od dnia przyjazdu flirtowałeś z Julie - skarciła gocicho Sissy, tak żeby Julie, już spakowana i czekająca na nich w salonie, tego nieusłyszała.- Pchnąłeś Trilby prosto w ramiona Thorna, a ja się z tego cieszę.Jest owiele lepszy od ciebie.Twarz Richarda zapłonęła z wściekłości.- Lepiej, żebym się nie dowiedział o żadnych randkach z tym wstrętnymIndianinem, który tak ci się podoba! - zapowiedział.- Ten wstrętny Indianin uratował ci życie - przypomniała mu.- A co się tyczymoich spraw osobistych, nie masz prawa do nich się wtrącać.Nie odpowiadamprzed tobą.- Ba!- Nie zapomnij napisać.I powiedz mamie, że wrócę do domu po ślubie - dodaławesoło, puszczając oko do Bena, który starał się ukryć uśmiech.- Mama będzie wściekła!- Nie, nie będzie.Popierała mój pomysł pójścia na i uniwersytet, kiedy ty i tatakpiliście z niego.Zobaczysz, któregoś dnia zostanę archeologiem.- Miejscem kobiety jest dom - powiedział Richard głosem przypominającymnajsurowszy ton ojca.- Może kiedyś tak było, ale teraz nie jest.A kiedy już wszystkie zdobędziemywykształcenie, nie damy się trzymać cały dzień w kuchni.- Głupstwa gadasz.Pakujmy się, Ben.Z żadną kobietą nie da się dyskutować -powiedział Richard z najwyższym obrzydzeniem.Ben tylko wzruszył ramionami, ale uśmiechnął się do siostry ciepło i szczerze.Kuzynka prawie się nie odzywała.Wracała do domu całkowicie odmieniona -smutny cień dawnej Julie.Patrzyła teraz na Richarda zimnymi oczyma, czując doniego takie obrzydzenie jak przedtem Sissy i Trilby.On jednak tak był zadufany, żeniczego zdawał się nie zauważać.Kiedy Trilby odprowadzała przyjaciół, na stacji znalazł się również Thorn.- Stał obok niej, lekko obejmując ją w talii, gdy podała rękę ponuremuRichardowi.- Mam nadzieję, Trilby, że będziesz bardzo szczęśliwa - powiedział sztywno,rzucając Thornowi zimne spojrzenie.- Bądz z nami w kontakcie, dobrze?- Och, musicie przyjechać odwiedzić nas w przyszłym roku, kiedy już sięcałkiem urządzimy - rzucił Thorn.- Zorganizuję następną myśliwską wyprawę.- Cóż, tak, to by było miłe - odparł Richard.Trochę za długo przytrzymywałdłoń Trilby, wreszcie ją uścisnął.Teraz, kiedy Trilby była dla niego nieosiągalna,żałował, że nie działał skuteczniej, kiedy jeszcze był czas.Zaślepiła go Julie.Nocóż, Trilby należała do tego bezczelnego łotra i jeden Bóg wie, co się z nią stanie.-Do widzenia, Trilby - powiedział łagodnie.- Będę za tobą tęsknił.Uśmiechnęła się, czując, że do oczu napływają jej łzy.Nie przywołał ich smutekwywołany tym, że traci Richarda, lecz świadomość, iż żegna się z przeszłością.Stanowił część jej dzieciństwa, jej dorastania.Zawsze gdzieś w zakamarku jej sercabył Richard, jej cudowny chłopak.Teraz całkowicie się nim rozczarowała.Jejmarzenia były mrzonkami niemądrej dziewczyny.Richard wcale nie przystawał docudownego wyobrażenia, jakie o nim miała.%7łegnała się z tym wszystkim, cosądziła, że kocha, zastępując swe marzenia o miłości związkiem z mężczyzną,któremu wcale nie zależało na niej, tylko na tym, by małżeństwo z niąułatwiło mu dostęp do wody.- Och, Boże - szepnęła ze smutkiem.- Zarozumiały Richard pomyślał, że Trilby jawnie opłakuje jego utratę.Już miałcoś powiedzieć, gdy dojrzał gwałtowny ruch Thorna i spojrzenie jego czarnychoczu; powstrzymał się.- Gdybyś mnie kiedykolwiek potrzebowała, zjawię się, Trilby - powiedziałwyniośle, puścił jej rękę, odwrócił się i poszedł w stronę pociągu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]