[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.81 - Poszukiwacze najwyrazniej skorzystali z odosobnienia, by szlifować umiejętności, i to bardzoniedobrze.Wygląda na to, że znalezli sposób na naszą najlepszą broń.- Efron się uśmiechnął.- Czyliciebie i twój klan, droga Callo.Ren podwinął rękaw koszuli.- W porządku, Calla.Ale ja nie chcę być dla nich widowiskiem! Gorączkowo szukałam w głowie jakiegoś innegorozwiązania, ale nic nie wymyśliłam.Zanim zdążyłam się sprzeciwić, Ren uniósł obnażoną rękę do ust.Kiedy znów ją odsunął, pojego skórze, w stronę nadgarstka, płynęły szkarłatne strumyki.Wyciągnął rękę w moją stronę.Odwróciłam się plecami do trójki Opiekunów, którzy wciąż nad nami sterczeli.Chwyciłam oddech,wzięłam rękę Rena w dłonie i nakryłam ustami ranę, która oszpeciła jego jasną skórę.Jego krewpopłynęła po moim języku do gardła.Była gorąca, słodka jak miód, ale z dymnym posmakiem.Buzujące ciepło rozeszło się w moim ciele.Pulsujący ból w ramieniu zelżał i w końcu zniknął.Ren objął dłonią moją głowę.Jego dotyk przeniósł mnie z powrotem do pokoju.Z płonącymipoliczkami spojrzałam na swoją panią.Lumina skinęła głową, zerkając na moje ramię, na którym niepozostał żaden ślad.- Zlicznie - mruknęła.- Cóż za doskonała para.Przeszliśmy samych siebie.Efron położył dłoń na ramieniu Logana.- Dostałeś piękny prezent.Chłopak uśmiechnął się do ojca, po czym otaksował mnie i Rena spojrzeniem.Obok Rena pojawił się bramkarz i podał mu opatrunek.- Dzięki.- Ren rozdarł zębami kwadratowy pakunek i przyłożył gazę do śladów po zębach naswoim przedramieniu.- Skoro ta sprawa jest już załatwiona.- Efron przeszedł przez pokój do bezwładnego ciałaPoszukiwacza, rozciągniętego na kanapie.- Lumino, zechcesz czynić honory?82 Lumina zdążyła zrobić kilka kroków, kiedy Logan skoczył w stronę kanapy.- Mogę ja? - spytał.Moja pani zamrugała, zdumiona, ale w końcu się uśmiechnęła.94- Oczywiście.- Zapraszającym gestem wskazała ciało nieprzytomnego mężczyzny.Efron pstryknął palcami.Starsi z Kary Nocy stojący po obu stronach Poszukiwacza wzmogliczujność.Logan położył dłonie na skroniach mężczyzny.Jego wargi poruszały się szybko, kiedy mamrotałzaklęcie, którego nie rozumiałam.Powieki Poszukiwacza zatrzepotały i uniosły się; mężczyzna złapał urywany oddech i usiadłgwałtownie.Logan uśmiechnął się i odsunął.Poszukiwacz rozejrzał się przerażonym wzrokiem popokoju.- Gdzie ja jestem?- To raczej my będziemy zadawać pytania, przyjacielu.- Efron ruszył w jego stronę.Poszukiwacz skulił się na kanapie.Ochroniarze warknęli, a on zaczął skomleć jak schwytanezwierzę.- Aapy przy sobie.- Tak się traktuje gospodarzy? - Efron wolnym krokiem zbliżał się do drżącego mężczyzny.-Jesteś w moim domu.Naruszyłeś moje terytorium.- Nie jest twoje, czarowniku - wysyczał Poszukiwacz; jego strach ustępował miejsca oburzeniu.-Gdzie jest chłopak?- To nie twoja sprawa.- On nie wie, prawda? Nie wie, kim jest? Nie wie, że porwaliście Tristana i Sarę? Co z nimzrobicie? - Spojrzenie mężczyzny błądziło desperacko po gabinecie, aż wreszcie padło na mnie.-Ach, więc to twoja suka zabiła Stuarta.83 Ren zawarczał i skoczył przed siebie, zmieniając się w powietrzu w ciemnoszarego wilka.Opadłna podłogę i zaczął się skradać do kanapy.- Nie - powiedział Efron.Ren znieruchomiał, ale nie spuszczał gniewnego spojrzenia zPoszukiwacza.Efron uśmiechnął się zimno.- Niedługo pożałujesz, że Strażnik nie zabił i ciebie.Ale chyba wymyślimy ci ciekawszy koniec.Wybacz, Renier.-Odgonił Rena niecierpliwym gestem.- Na pewno chętnie posmakowałbyś mięsanaszego przyjaciela.Obiecuję, że jeszcze kiedyś będziesz miał okazję pomścić swoją matkę.Ren przybrał z powrotem ludzką postać i wrócił do mnie ze zgnębioną miną.Lumina przeszłaprzez pokój, uśmiechając się do więznia.- Nie boję się ciebie, wiedzmo - syknął Poszukiwacz, wykonując obsceniczny gest.- Co za wulgarność.- Lumina zabębniła palcami o oparcie kanapy.- Pora nauczyć cię dobrychmanier.Uniosła rękę i nakreśliła w powietrzu zawiły wzór.Kiedy skończyła, wisiał przed nią płonącysymbol.Rysunek skurczył się, pulsując jak serce, i w końcu eksplodował.Przed Luminą pojawiła siębezcielesna postać zmory.Mój żołądek podskoczył; skuliłam się i cofnęłam, chwytając Rena za rękę.Splótł palce z moimi iuścisnął mocno.Poszukiwacz w panice zaczął cofać się na kanapie, aż spadł na podłogę.- O Boże.Lumina się uśmiechnęła.- Bóg chwilowo nie odbiera telefonów.Wykonała szybki ruch dłonią.Zmora popłynęła w powietrzu i owinęła się jak podarta czarnapłachta wokół ciała Poszukiwacza.Mężczyzna zaczął wrzeszczeć, jego kończyny drgałykonwulsyjnie, kiedy cień wchłaniał go w siebie.84 - A teraz porozmawiamy o twoich przyjaciołach w Denver, dobrze?Efron odchrząknął.- Logan, odprowadz naszych wiernych Strażników do drzwi, żeby mogli wrócić do przyjaciół.Już dość dla nas dzisiaj zrobili.- Uśmiechnął się.- Jesteśmy wam bardzo wdzięczni, młode alfy.Ren skinął Efronowi głową i pociągnął mnie w stronę wyjścia.Logan wyprzedził nas, przekręciłzamek i otworzył drzwi.- Bawcie się dobrze - powiedział.- Niedługo będziemy musieli pogadać o nowym klanie.Poszukiwacz w głębi pokoju znów zaczął wrzeszczeć.Gdyby nie ogłuszający łomot muzyki, jegobolesne krzyki dotarłyby do każdego kąta ogromnego klubu.Logan puścił do nas oko, zanimzamknął drzwi.Popędziliśmy na piętro, nie oglądając się na drzwi gabinetu.Kiedy dotarliśmy na szczytschodów, zaczęłam szukać wzrokiem swoich i dostrzegłam ich w tłumie roztańczonych ciał.Ansel iBryn wirowali w kółko, mocno trzymając się za ręce.Neville i Mason byli w trakcie tanecznegopojedynku, a Cosette i Sabina im kibicowały.Dax i Fey stali trochę z boku, obserwując pozostałych.Głowa Daxa była pochylona nad uchem Fey.Kiedy coś do niej szepnął, jej twarz wykrzywiłzłośliwy uśmieszek.Ruszyłam w ich stronę, ale Ren pociągnął mnie z powrotem.- Wszystko w porządku?- Tak.- Poczułam lekki dotyk na ramieniu, tam, gdzie był siniec po kastecie Poszukiwacza.PalceRena gładziły moją skórę, zataczając powolne kręgi.Ta subtelna pieszczota posłała fale dreszczy pocałym moim ciele.Zamknęłam oczy, zaklinając własne serce, żeby zwolniło szaleńczy galop.Dlaczego to się dzieje za każdym razem, kiedy on mnie dotyka?- Jesteś pewna, Lilio? - zażartował.Znienawidzone przezwisko sprowokowało mój szorstkiśmiech.- Jestem pewna.Zadbałeś o to.Przyciągnął mnie bliżej.- Zatańczysz ze mną teraz czy znowu uciekniesz? Obudził się mój instynkt walki.85 - Może gdybyś mi pozwolił odetchnąć chociaż przez chwilę, nie musiałabym uciekać!Ren zabrał ręce z moich ramion.- Dlaczego mnie nienawidzisz, Calla? Pokręciłam głową.- O czym ty gadasz?- Nigdy nie spotkałem dziewczyny, którą tak by mierziło moje towarzystwo.- Odwrócił wzrok;zacisnął zęby.- Może właśnie na tym polega twój problem.- Drgnął, jakbym go uderzyła, i natychmiastpożałowałam, że straciłam nad sobą panowanie.- Nie nienawidzę cię.Ja tylko próbuję przestrzegaćzasad.- Posłuchaj, rozumiem.Sytuacja nie jest idealna - powiedział.- Ale myślałem, że może sprawymiędzy nami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire