[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Laren nadal patrzyła na Merrika.Wreszcie skinął głową.Uśmiechnęła się.Wstała.Otworzyła usta, słowa rozbrzmiewały już w jej mózgu.Zobaczyła, jak Deglin podnosi rękę.Niezdążyła się cofnąć.Deglin uderzył ją pięścią w policzek.Mocno, tak mocno, że zachwiała się iupadła wprost w płonące obok niej ognisko.Merrik położył Taby ego na ziemii zerwał się na równe nogi, ale Cleve był szybszy.Podbiegł doLaren i wyciągnął ją z ogniska.Dziewczyna była oszołomiona po ciosie Deglina.Prawa nogawka jejspodni płonęła, ogień łatwo rozprzestrzeniał się na wysuszonej tkaninie.Nad poczerniałą wełnąunosiła się smuga dymu.Cleve położył Laren twarzą do dołu i próbował ugasić płomienie zasypującje mokrym piaskiem.Merrik odsunął Cleve a, zerwał z siebie koszulę i przycisnął ją do nogidziewczyny.Ogień zgasł.Laren powoli odwróciła się na bok.- Bardzo boli? - zapytał.Patrzyła na niego przez chwilę.Twarz miała pobladłą, dłonie spazmatycznie zaciśnięte w pięści.Skrzywiła się i dotknęła palcami policzka, potem potrząsnęła głową, jakby chciała odzyskać jasnośćmyśli.Poczuła, że serce bije jej mocno, ale lęk zaczął ustępować.Uśmiechnęła się i powiedziała:- Nie byłam wystarczająco szybka.- Czy nie masz złamanej szczęki? - zapytał Merrik i dotknął jej policzka.- Nie, ale będzie siniak.- Spojrzał znów na jej nogę.- Usiądz - polecił.Posłuchała bez słowa.Merrik słyszał za sobą poirytowane głosy mężczyzn.Dobrze.że nie stanęli po stronie Deglina,pomyślał, chociaż nie miało to większego znaczenia.Rozdarł nadpaloną nogawkę spodni Laren iodsłonił jej nogę.Oparzenie nie było zbyt mocne, ale skóra od kolana do kostki przybrałaciemnoczerwoną barwę.Ból musiał być dotkliwy, lecz Laren zachowywała się dzielnie.Prawdopodobnie nie uświadamiała sobie jeszcze, co się stało i jakie mogą być tego konsekwencje.- Siedz tutaj i nie ruszaj się.- Wstał i odwrócił się.Oleg trzymał Deglina.Skald dyszał ciężko, próbował się uwolnić, ale Oleg był silny, tak silny jakMerrik, a do tego bardzo w tym momencie zły.Merrik podszedł do nich.Deglin przestał się wyrywać i powiedział:- Nie chciałem zrobić jej krzywdy, tylko ją ukarać.Zasłużyła na uderzenie w twarz, ale to, żeupadła w ognisko, to nie moja wina.Ona jest niewolnicą, panie, więc nie ma mowy o żadnej karze.Merrik zauważył, że obok niego stoi Cleve z zaciśniętymi pięściami, gotów rzucić się na skalda.Otoczyli ich mężczyzni, ich początkowe zaskoczenie zamieniło się w furię.Czekali jednak, co zrobiMerrik.Do niego należała decyzja.Usłyszał nagle płacz Taby ego.Chłopczyk z przerażeniem patrzył na Laren.- Cleve, zajmij się małym - powiedział spokojnie Merrik - a ty.Oleg, przyprowadz skalda tu, doogniska.Myślę, że jest mu zimno, na to w każdym razie wskazuje stan jego umysłu.Zaraz go ogrzeję tak, jak on ogrzał Laren.Oleg uśmiechnął się i przyciągnął Deglina do ogniska.Mężczyzni otoczyli ich kołem.Czekali.- Daj go mnie - powiedział Merrik.Oleg popchnął skalda w stronę Merrika.Merrik złapał go za szyję i obalił na ziemię.Potem, bez ostrzeżenia, wsunął jego prawą nogę wpłomienie i przytrzymał jąDeglin w przerażeniu patrzył, jak płomienie liżą jego ubranie.Poczuł ból dopiero wówczas, gdy dotarły do skóry.Zaczaj krzyczeć i wyrywać się dziko zuchwytu Merrika.Merrik uwolnił go dopiero wtedy, gdy nogawka spodni spłonęła i rozsypała się w popiół.Patrzyłobojętnie, jak Deglin odczołguje się od ognia, tarza w piasku, jęcząc i z trudem łapiąc oddech Pochwili powiedział spokojnie:- Masz mniej rozumu niż ślimak, Deglinie.Twój brak opanowania staje się grozny.Tym razemnie zabiję cię, ale ostrzegam nigdy nie skrzywdzisz nikogo bez mojego pozwolenia.Zrozumiałeś?Deglin był obolały, wstrząśnięty, nie mógł uwierzyć, że Merrik mógł zrobić mu coś takiego tylkodlatego, że uderzył niewolnicę.Czuł zapach swojej spalonej skóry.Nabrał głęboko powietrza wpłuca i wreszcie zdołał odzyskać głos:- Tak, panie, zrozumiałem.- Dobrze - odparł krótko Merrik i odwrócił się od niego.Odwrócił się i zobaczył, że Larenpatrzy na swoją oparzoną nogę.Jej dłoń zawisła nad nią.Wyraznie bała się dotknąć zaczerwienionejskóry.Obok niej siedział Cleve, trzymając na kolanach zapłakanego Taby ego i coś cicho do nichmówił.- Eller, przynieś szybko maść, którą razem z ziołami przysłała mi matka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]