[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie byøy zniszczone w mniejszym lubwiÄ™kszym stopniu.Wokóø leżaøy stare opony samochodowe i kartonowe pudøa starannieuøożone w sterty, dajÄ…ce schronienie bezdomnym.I choć miejsce to znajdowaøo siÄ™ w stolicypaÅ„stwa, wyglÄ…daøo jak ruiny boÅ›niackich miast, które Lacey widziaøa w telewizji.Marlin wsunÄ…ø jej døoÅ„ pod brodÄ™ tak, że musiaøa unieść gøowÄ™.-Wiesz co, Marty?-Mam na imiÄ™ Lacey.-Nie, dla mnie jesteÅ› Marty.PrzyszøaÅ› do mnie w Bostonie jako Marty i jako Martyodejdziesz.Wiesz, co znalazøem? Popatrzyøa na niego bez søowa.WyjÄ…ø z kieszeni jejcolta.-ZapamiÄ™taøem ten numer.Z tej broni postrzeliøaÅ› mnie w Bostonie.MiaøaÅ› nadziejÄ™,że zapomniaøem, co? ChciaøaÅ› mnie znowu zaøatwić? No wiÄ™c teraz nic mi nie zrobisz.Wygraøem, Marty.Wygraøem z tobÄ….-Nie wygraøbyÅ› ze zdychajÄ…cym psem, ty Å›mieciu.Nie wejdÄ™ do twojego labiryntu.-A jeÅ›li obiecam, że jÄ… wypuszczÄ™? RozeÅ›miaøa siÄ™.-Twój tatuÅ› jÄ… zabije, Marlin, nie ty.No wiÄ™c dobrze.Mam inny pomysø.- ZcisnÄ…ø boleÅ›nie jej podbródek i trzepnÄ…ø jÄ… potwarzy.- Chodz, Marty.Czas na przedstawienie.Erasmus wyszedø z magazynu, wlokÄ…cobdartego staruszka za koønierz brudnej marynarki.- Tylko jeden, Marlin.ten biedny stary pierdziel.Dostaø za swoje.Gdyby mógø,pewnie by mi podziÄ™kowaø, że skróciøem mu cierpienia.OpuÅ›ciø trupa na przegniøe deski leżące przed magazynem i kopnÄ…) go w stronÄ™ stertyopon.- Bierz swojÄ… panienkÄ™, Marlin, i każ jej przejść próbÄ™.ChcÄ™ siÄ™ wynieść z tegoprzeklÄ™tego miasta.Jest nieżyczliwe, wiesz? Tylko rozejrzyj siÄ™ dookoøa.Ludzie tutaj nie majążadnej dumy.Nic, tylko zniszczenie.Czy nasz rzÄ…d wcale nie jest dumny ze swojej stolicy?Marlin uÅ›miechnÄ…ø siÄ™ do Lacey, podniósø swój rewolwer i uderzyø jÄ… w gøowÄ™.OsunÄ™øa siÄ™ w ciemność, zanim jeszcze jej ciaøo uderzyøo o ziemiÄ™.- Teraz muszÄ™ to zrobić wøaÅ›nie tak - powiedziaø do ojca, pochylajÄ…c siÄ™ nad Hannah.-Tak, wøaÅ›nie tak.Nie mogÄ™ siÄ™ doczekać, żeby zobaczyć jej twarz, kiedy wreszcie dojdzie doÅ›rodka labiryntu, kiedy przyjdzie do mnie.Cztery wozy miejscowej policji nadjechaøy w ciszy i zaparkowaøy w sporej odlegøoÅ›ciod magazynu.Mężczyzni i kobiety w milczeniu wysiedli z samochodów.Lewis Jacobszaprowadziø ich do Savicha, który wøaÅ›nie przyjechaø taksówkÄ…, prowadzonÄ… przez wysokiegoczarnego mężczyznÄ™ w Å›rednim wieku.- Jimmy Maitland zaraz tutaj bÄ™dzie z piÄ™tnastoma agentami specjalnymi - powiedziaøcicho Savich.- WiÄ™c zrobimy tak.Lacey budziøa siÄ™ powoli, mdøoÅ›ci podchodziøy do gardøa, w gøowie øupaøo.Próbowaøaunieść gøowÄ™, chociaż troszkÄ™, ale zrobiøo jej siÄ™ søabo.ZamknÄ™øa oczy.Marlin uderzyø jÄ…kolbÄ… za lewym uchem, draÅ„.Tym razem mocniej niż w Bostonie.Pewnie siÄ™ Å›miaø, kiedynieprzytomna padøa mu do stóp.Leżaøa w milczeniu, z trudem przeøykajÄ…c Å›linÄ™.Modliøa siÄ™,żeby Dillon znalazø jej wiadomość, ale w gøÄ™bi duszy wiedziaøa, że musi polegać na sobie.Gdzie jest Hannah?W ogromnym, mrocznym magazynie panowaøa grobowa cisza, tylko od czasu do czasuszczury chrobotaøy o podøogÄ™.GÄ™ste powietrze cuchnÄ™øo zgniliznÄ…, jakby gdzieÅ› tutaj leżaøapadlina w stanie zaawansowanego rozkøadu.MdøoÅ›ci narastaøy.Lacey przeøknÄ™øa Å›linÄ™,powstrzymujÄ…c siÄ™ od wymiotów.Przed sobÄ… zobaczyøa maøy krÄ…g Å›wiatøa.Zobaczyøa również køÄ™bek sznurka.MyÅ›l, do cholery, myÅ›l.On miaø jej pistolet i rewolwer.Rozejrzaøa siÄ™ bardzo powoli wobawie, że Marlin lub Erasmus jÄ… obserwujÄ….Nie dostrzegøa niczego, co mogøo posøużyć zabroÅ„.Oprócz sznurka.Powoli podniosøa siÄ™ na kolana.Wciąż krÄ™ciøo jej siÄ™ w gøowie, alemdøoÅ›ci trochÄ™ ustÄ…piøy.Jeszcze chwila.Przynajmniej rozwiÄ…zaø jej rÄ™ce i nogi.Usøyszaøa upiorny gøos Marlina dochodzÄ…cy z ciemnoÅ›ci:-Hej, obudziøaÅ› siÄ™.Dobrze.Døugo to trwaøo, ale tatko powiedziaø, że za bardzo siÄ™podniecam, i muszÄ™ czekać cierpliwie.Marty, posøuchaj.Wrzask Hannah rozdarøciszÄ™.-Mam jÄ… tutaj, Marty, w Å›rodku labiryntu.To byøa maøa demonstracja.Nie wpadaj wpanikÄ™.Widocznie ona ma bardzo niski próg bólu, bo wrzeszczy, kiedy tylkowykrÄ™ciøem jej ramiÄ™.A wiÄ™c jeÅ›li tutaj nie przyjdziesz, wkrótce bÄ™dzie miaøaprawdziwy powód do wrzasku.Rusz siÄ™, bo zacznÄ™ obcinać jej palce, najpierw u rÄ…k,potem u nóg, potem obetnÄ™ nos.Zaraz wezmÄ™ siÄ™ do niej, Marty, a ty usøyszysz tenwrzask za każdym razem, kiedy wsadzÄ™ jej nóż.Dopiero na samym koÅ„cu wytnÄ™jÄ™zyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]