[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Senator podskoczył przestraszony wybuchemkolejnego granatu. Muszę mieć radio! Muszę mieć radio! Znajdziemy radio! uciąłem. Przecież mamy ukraść łódz.Na łodzi napewno będzie krótkofalówka.Idziemy.Na razie nasi przeciwnicy wciąż jeszcze sądzili, że jesteśmy przy maszcie.Ko-lejny granat eksplodował w pobliżu fundamentów konstrukcji.Wiedziałem, żeprędzej czy pózniej zorientują się, iż opuściliśmy kryjówkę i zaczną walić w resztęwyspy, na której nie było za bardzo gdzie się schować.Nasza jedyna szansa to jaknajszybsze dotarcie do łodzi i ucieczka.Szliśmy, kryjąc się w zaroślach, znajdujących się na północ od pasa startowego.Maggot wydawał się podekscytowany całą tą strzelaniną, natomiast senator wciążrozpaczał, że nie ma radia.Umilkł na chwilę, kiedy natrafiliśmy na mały dwusil-nikowy samolot niedbale zamaskowany palmowymi liśćmi.Z nadzieją patrzył, jakMaggot wspina się na skrzydło i otwiera drzwi.Niestety, wszystkie instrumenty ikontrolki zostały wyrwane z deski rozdzielczej.245 Zupełnie jak u mnie stwierdził Maggot radośnie. Muszę mieć. Senator zaczął znowu, ale ja miałem już dosyć tych jęków.Przerwałem mu ostro. Już mówiłem, znajdziemy to pieprzone radio, kiedy dostaniemy się na po-kład jakiejś cholernej łodzi! To wszystko miało być inaczej! Senator nie mógł przestać. Nie sprzeczajcie się, dziewczęta powiedział Maggot nie psujcie mi takiejświetnej zabawy.Nasi wrogowie nie bawili się tak dobrze jak Maggot.Stopniowo wstrzymywaliogień, tak jakby dziwił ich brak odpowiedzi z naszej strony.Tylko co jakiś czasrozlegały się sporadyczne strzały.Musieli też ugasić rozprzestrzeniający się pożar,który wywołał Maggot, wrzucając rakietę do zbiornika generatora.Ogień wciążogarniał coraz to nowe zarośla i palmy.Jego światło rzucało czerwony blask na domz wieżyczką i małą anteną radaru.Znajdowaliśmy się dość daleko poza zasięgiem tego światła.Pod osłoną ciem-ności wyminęliśmy jedną z ciężarówek blokujących pas startowy.Na prawo od nasrozległ się odgłos uruchamianego silnika i niespodziewanie przestrzeń pola golfo-wego oświetliły reflektory.Przypuszczałem, że na poszukiwania wysłano dżipa.Naszczęście dla nas samochód skierował się na północ, w przeciwną niż my stronę.Narazie nie musieliśmy się nim przejmować.Ruszyliśmy dalej.Gdzieś z tyłu ostrzeliwano z dżipa naszą dawną kryjówkę przymaszcie.Zorientowanie się, że nas tam nie ma, było jedynie kwestią sekund.Potemnasi wrogowie na pewno zaczną przeszukiwać całą wyspę.W końcu dotarliśmy do przystani, gdzie kotwiczyły jachty.Na czarnej, błysz-czącej powierzchni wody, na którą płomienie rzucały gdzieniegdzie czerwonebłyski, kołysało się łagodnie kilkanaście łodzi.Schroniliśmy się w ruinach domu naplaży, zaledwie kilka kroków od brzegu. Teraz musimy dostać się na jedną z tych łodzi i wezwać pomoc powie-działem. Ja pójdę zaoferował Maggot. Nie! zaprotestował senator. Ja! Płyńcie obaj zadecydowałem. Będę was stąd osłaniał. Wziąłem odMaggota kałasznikowa. Starajcie się nie hałasować.Kiedy już dostaniecie się na246pokład, zostańcie tam! Jeżeli nie zdołam do was dołączyć, próbujcie sami stąd uciec.Maggot zawahał się, słysząc nutę pesymizmu w moim głosie. Zostanę z tobą, Nick. Sam dam sobie radę odparłem z irytacją. Na razie nie wiedzą, gdzie je-steśmy, tak więc nie ma bezpośredniego zagrożenia, ale im szybciej dostaniecie sięna łódz, tym lepiej.Ja będę osłaniać wasze tyłki.Ruszajcie! odwróciłem się odnich, dając tym samym do zrozumienia, że sprawę uważam za zamkniętą.Ustawi-łem karabin tak, aby móc strzelać zza zasłony, jaką stanowił mur, i wycelowałem wnajbliżej stojący dom.Znajdował się mniej więcej w odległości dwustu kroków odemnie, był nie oświetlony i wyglądał na opuszczony.Maggot z senatorem zdjęli buty i kamizelki kuloodporne i w samych kombine-zonach weszli do laguny.Wolno rozgarniali wodę ramionami.Maggot przewiesiłsobie przez plecy M 16.Półautomaty zostawił na brzegu.Do najbliższego jachtumieli około trzydziestu metrów.Przez chwilę patrzyłem, jak płyną, a potem odwróciłem się w kierunku ogniaoświetlającego domy na południowym krańcu wyspy.Stingray.Tego słowa użyłsenator próbując wezwać pomoc przez radio.Była to nazwa operacji marynarkiStanów Zjednoczonych, dzięki której wody przybrzeżne wysp Bahama zapełniły sięszarymi okrętami wojennymi, a bary na wyspach hałaśliwymi marynarzami.Znowuspojrzałem na dwie sylwetki, które wolno i ostrożnie płynęły w stronę najbliższejmotorówki.Stingray.Pamiętałem, że tego dnia, kiedy senator odwiedził mnie naStrakers Cay, wybierał się na jakieś przyjęcie w ambasadzie amerykańskiej wNassau, gdzie miał spotkać oficerów floty przeprowadzających operację Stingray.Przyleciał wtedy z Maggotem.To z kolei przywiodło mi na myśl pytanie, którenurtowało mnie wcześniej, mianowicie, w jaki sposób senator znalazł Maggota?Dopływali już do rufy dużej łodzi sportowej.Patrzyłem, jak zwalisty Maggotwdrapuje się ostrożnie po drabince rufowej.Chwilę pózniej usłyszałem trzaskzamka głównej kabiny.Zgadywałem, że Maggot szukał właśnie głównego włącz-nika prądu.Potem wystarczyło jeszcze tylko znalezć radio.Teraz senator wspiął się na drabinkę.%7ładen z Kolumbijczyków nie spostrzegłchyba, co się działo na przystani.Jak Maggot nazywał Kolumbijczyków? Narco-traficantes? Zauważyłem, że parę razy użył tego słowa.Zastanowiło mnie to, gdyż247Maggot nigdy się specjalnie nie wysilał, aby szukać właściwych określeń.Patrzyłemna ciemny kształt łodzi, z której Maggot na pewno nadawał wezwanie o pomoc.Aledo kogo? Iluzja powtarzałem sobie w myślach wszystko jest iluzją.Prawda jestzawsze bardzo śliska.Sztuka polityki, tak jak sztuka aktorska, polega na stworzeniuiluzji doskonałej.Trzeba było nie lada polityka, aby wytworzyć iluzję Camelot wdwudziestym wieku.Ten, któremu się to udało, zrobił to tak doskonale, że nikt niezauważył, jak Rycerzy Okrągłego Stołu wysyła się na rzez do Wietnamu.Wyborcypragnęli właśnie złudzeń. Pamiętaj zwykł mawiać mój ojciec że sławny wieszczmylił się.Nie cały świat jest sceną.Większa jego część to widownia.Tylko nie-którzy rodzą się, by grać.Znakomita większość przychodzi na świat tylko po to, abytę grę podziwiać.Pamiętaj, chłopcze, że płaci zawsze widz, a my aktorzy zbie-ramy pieniądze.Ja nie należę do publiki.Jestem za to doskonałym aktorem.Ty,Nick, masz wszelkie szanse zostać biednym i zadziwiająco łatwowiernym widzem ojciec zawsze kpił z mojej naiwności.Chciał, abym sceniczne kłamstwa uczyniłswoim życiem, ale ja się zbuntowałem.Przedkładając umiejętności nad wiarę,niewinność nad wiedzę i naiwność ponad cynizm.Wolałem prawdę od kłamstw, alenie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ciemność laguny pogłębiało jakieś niezmie-rzone kłamstwo, i że ja właśnie temu kłamstwu służyłem. Nick! dobiegł mnie syk Maggota
[ Pobierz całość w formacie PDF ]