[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Posłuchaj, właśnie miałem stłuczkę, która maskuje uszkodzenie samochodu.– Co? Jak? – Ryan szeroko otworzył przekrwione oczy.– Nie mam czasu wprowadzać cię w szczegóły, to zresztą nie ma znaczenia.– Nie zapomnij o kurtce w garażu…– Zajmę się tym, nie zapomnę.– Jake wymyślił, co zrobi z kurtką, ale samochód był ważniejszy.– Gdy tylko usłyszałem o Kathleen, wiedziałem, jak bardzo to przeżyjesz, musisz jednak pozwolić, że załatwię…– Nie mogę w to uwierzyć.Nienawidzę siebie, nienawidzę tego…– Zdaję sobie sprawę, jak się czujesz, ale musimy panować nad sytuacją.– Jake uścisnął ramię syna.– Trzeba zachować spokój.Wszystko załatwię.Wiem, co jest najlepsze dla ciebie.Naprawdę wiem.Kocham cię.– Powiedziałeś, że mogę dostać dziesięć lat, jeśli będę sądzony jak dorosły, ale jeśli nie? – Ryan powoli się uspokajał i spojrzał ojcu w twarz.Czerwone oczy wciąż miał mokre od łez, ale trochę się opanował.– A jeśli uznają, że jestem jeszcze dzieckiem, młodocianym? Sprawdziłem w internecie…– Nie da się znaleźć w internecie odpowiedzi na takie pytanie – powiedział Jake, nie dodając, że sam próbował.– Znalazłem stronę prawników i stamtąd wiem, że jeśli zostanę potraktowany jak niepełnoletni, wyrok będzie znacznie łagodniejszy…– Z żadnej strony się nie dowiesz, czy nie zostaniesz uznany za dorosłego.Zważywszy na to, kim jest twoja matka, masz szansę zostać przykładem.– Przecież nie wiesz tego z całą pewnością.A gdybyśmy poszli do adwokata?– Nie, nikomu nie możemy powiedzieć.– Moglibyśmy iść do adwokata razem.Wyjaśnimy, co się stało, i sprawdzimy, co powie.– Ryan zdawał się dochodzić do siebie.Usiadł prościej i głos miał mocniejszy.– Może istnieje jakiś sposób… Poszlibyśmy na policję i wytłumaczyli tak, żeby zrozumieli…– Nie.– Jake zdrętwiał.– To niemożliwe.– Ale gdybyśmy zdobyli coś w rodzaju opinii fa­chowca…– Wiem, co robię, synu.Ryan zamrugał i Jake zrozumiał, że syn przypomniał sobie ten rok, kiedy jego drogi, poczciwy tata stracił pracę, dostawał odmowy na każdą swoją ofertę, elegancko ubierał się na rozmowy, które odwoływano.Pam i Ryan widzieli go każdego rana, jak ubrany w garnitur i krawat, niczym w kostium teatralny, wychodzi z domu do swojej wynajętej przestrzeni między przepierzeniami.To był rok, kiedy rodzina się przekonała, że tata nie jest niezniszczalny.Jake miał wtedy poczucie, że nie doczeka odmiany na lepsze, ale musiał próbować.– Ryan, wiem, co robię.Zaufaj mi.– Ale jeden adwokat napisał, że wszystko, co klienci mu mówią, jest poufne.Czy to prawda, że on nie może nikomu powtórzyć?– Tak.– Dlaczego wobec tego nie możemy iść do adwokata?– A jak mielibyśmy to zrobić razem? Co powiemy matce?– Ona się nie dowie.Przecież idzie dzisiaj na uroczystą kolację.Musi, bo ma wygłosić mowę.O tym Jake również zapomniał.Za bardzo pochłonęła go sprawa Kathleen i Ryana.– Tato, może powiesz jej, że zostaniesz ze mną w domu, bo jestem chory? I potem razem pójdziemy do adwokata?– Nie podoba mi się ten pomysł.– Instynkt podpowiadał Jake’owi, że za wszelką cenę należy zachować tajemnicę.Każde kłamstwo, które wymyślał, jak to o hamburgerze, nie tylko prowadziło do następnych kłamstw, ale też coraz bardziej narażało ich na zdemaskowanie.– Nawet gdybym się wybrał do adwokata, nie jestem pewien, czy powinieneś iść ze mną.Nie moglibyśmy wtedy utrzymywać, że to ja prowadziłem.– Dlaczego?– Bo jeśli powiemy, że ja siedziałem za kierownicą, a to nieprawda, adwokat nie może powiedzieć sądowi, że to prawda.– Skąd wiesz? Nie jesteś prawnikiem.– Wiem to i owo, synu.– W tym nie ma sensu.– Ryan, zmieszany, zmarszczył czoło.– Mówisz, że jest w porządku, jeśli adwokat trzyma w tajemnicy to, że popełniliśmy przestępstwo, ale nie jest w porządku, jeśli trzyma w tajemnicy szczegóły, na przykład taki, kto prowadził samochód?– Tak.– Jake uświadomił sobie, że to rzeczywiście nie ma sensu.– Posłuchaj, przyznaję, że nie znam różnych kruczków prawnych, ale nie podoba mi się sam pomysł.Zresztą wątpię, czy zdołalibyśmy tak szybko znaleźć adwokata.– A gdybym już go miał?– Co takiego? – przestraszył się Jake.W wyobraźni widział, jak na jego oczach życie Ryana rozpada się na miliony kawałeczków.– Co ty zrobiłeś?– Nie złość się…– Nie złoszczę się.Jestem przerażony.Boję się o ciebie! Coś ty zrobił? – Jake usiłował się powstrzymać przed podniesieniem głosu.Strach chwycił go za serce.– Ryan, to jest tajemnica.Kiedy wyjdzie na jaw, nie ukryjesz jej z powrotem.– Nic się nie stanie…– Ryan, ty zadzwoniłeś? Użyłeś w tym celu komórki?– Nie, wysłałem mejla, ale najpierw założyłem nowe konto na gmailu pod fałszywym nazwiskiem, jako John Kane.To jest bezpieczne.– Ryan, przecież oni mogą odkryć, co wychodzi z twojego komputera, jeśli zaczną sprawdzać.Dobrze wiesz, że każdy komputer ma adres IP.– Adwokat nie będzie go sprawdzał, nikt inny też nie.Nie musisz iść, jeśli nie chcesz, ale ja pójdę.– Czekaj, czekaj.– Jake musiał go przyhamować.– Powiedz mi, co zrobiłeś.Co mu napisałeś?– Nic.Tylko tyle, że potrzebuję porady adwokata.– Nikomu z przyjaciół o tym nie wspomniałeś, prawda?– Nie.– Przysięgasz? – Jake’a coraz bardziej obezwładniał strach.– Nie powiedziałeś nikomu z drużyny ani tej dziewczynie, z którą miałeś się spotkać?– Nie, tato.Przysięgam.Tylko napisałem mejla do prawnika, a on mi odpisał.– Coś ty sobie wyobrażał? – Jake złapał syna za ramię.– Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji? Nie możesz mówić każdemu, co się stało! Nie możesz traktować tego jak gry!– I nie traktuję.Chcę wiedzieć, czy istnieje inny sposób…– Możesz przegrać całe swoje życie, Ryan.Nie pozwolę na to.Nie pójdziemy do żadnego adwokata.Ryan wydął wargi.– Tato, chcę poradzić się adwokata.Nic strasznego nie zrobiłem, tylko napisałem mejla.– Pokaż mi go.– Proszę.Ryan chwycił swojego laptopa, wcisnął jakiś klawisz i obrócił ekran do Jake’a, by mógł przeczytać odpowiedź prawnika, która wyświetliła się jako pierwsza:Szanowny Panie Kane, jestem gotów udzielić bezpłatnej poufnej porady dziś wieczorem o dowolnej porze po godzinie siódmej.Czekam na wiadomość.Pozdrawiam, Morris.Jake spojrzał w dół na list Ryana.Miał poczucie, że traci kontrolę nad sytuacją, i to go przerażało.Szanowny Panie, mam poufne pytanie związane z prowadzeniem samochodu pod wpływem środków zakazanych.Czy znalazłby pan czas dziś wieczorem? Pozdrawiam, John Kane.Jake popatrzył na syna strwożony.– Co to za adwokat? Gdzie ma kancelarię?– W Westtown, ale spotka się z nami tam, gdzie sobie zażyczymy.Niekoniecznie w jego kancelarii, przypuszczam, że może być nawet samochód.– Ryan, ten facet umie kojarzyć fakty.Jeśli dostał taki mejl, a ma kancelarię w Westtown, to wie, że wczoraj wieczorem zdarzył się wypadek, którego sprawca uciekł, i że ty prawdopodobnie…– Tato, nie bądź zły, proszę, nie bądź zły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire