[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamierzałam się tego trzymać, bez względu na to, jakbardzo zdruzgotana i połamana czułam się po zakończeniu każdego dnia pracy.Zamierzałam tokontynuować, aż zdarzy się coś, co odmieni mój los.Jednym ze sposobów podtrzymywania się na duchu w czasie tych dni, spędzanych w Bluefish Cove,były marzenia o zamordowaniu Melanie.Choć mogło się to wydawać śmieszne, moje mordercze snyna jawie pomagały mi wykonywać nawet najgorszą czarną robotę z upodobaniem.Na przykład,ścieląc łóżko Melanie, nagle wyobrażałam sobie, że ją duszę poduszką.Albo też, szorując umywalkę,widziałam jak trzymam jej głowę zanurzoną pod wodą.Nie byłam dumna z tych myśli, proszę miwierzyć.Pomagały mi jednak przetrwać ten czas.Inna metoda podtrzymania się na duchu była jeszcze bardziej haniebna: fantazjowałam na tematCulliego Harringtona.Chociażby wtedy, gdy składałam pranie Melanie i nagle pojawiła się tuż przedemną twarz Culliego, na policzku czułam łaskotanie jego brody i wąsów, a jego usta szeptały: - Mojasłodka pani Koff.Przykro mi, że zachowywałem się jak głupek, kiedy się ostatnio widzieliśmy.Niewiem, co mnie napadło.I wcale nie kocham Hadley Kittredge.Kocham ciebie.Wyjdz za mnie.-%7łałosne, prawda? Byłam taka drobnomieszczańska, że nawet moje romantyczne fantazje byłydrobnomieszczańskie: zawsze kończyły się ślubem.Co ty sobie wyobrażasz, myśląc o Culliem Harringtonie? ganiłam się.Nienawidzisz go i on ciebienie znosi.Czułam się znacznie lepiej wyobrażając sobie zabójstwo Melanie niż pożądając Culliego.Miałam110jednak podobny wpływ na swoje myśli jak na ilość szklanych drzwi w domu Melanie.Innym przerywnikiem w moich zajęciach służącej były zlecenia z gazety, które od czasu do czasudostawałam od Bethany.Mogłam przeprowadzać wywiady dla gazety w poniedziałki, dni wolne odpracy u Melanie.Raz zrobiłam wywiad z zawodową zastępczą matką, która przyjechała do Layton,aby wystąpić na zorganizowanym przez Julię spotkaniu z grupą walczących o prawa kobiet.Dwatygodnie pózniej przeprowadziłam wywiad z miejscową kobietą, która wygrała wycieczkę do Włochw konkursie sponsorowanym przez producenta sosu do spaghetti.Kiedy udałam się do redakcji, żebyoddać artykuł, Julia zauważyła, jak kiepsko wyglądam.- Tracisz na wadze, Koff? - zapytała.- Troszkę- przyznałam.- Daj się zaprosić któregoś wieczoru do McGavin's - zaproponowała.Podziękowałamjej, ale stwierdziłam, że jestem zajęta.Iść na kolację? Kiedy po całym dniu sprzątania w domuMelanie wracałam wreszcie do siebie, miałam tyle energii co ścierka do naczyń.A poza tymdotychczas udawało mi się zachować swój sekret przed Julią, Bethany i pozostałymi ludzmi z gazety,więc i teraz nie chciałam się zdradzić.Udawało mi się też utrzymać sprawę mojej pracy w gazecie wtajemnicy przed Melanie i oczywiście tego również nie chciałam zepsuć.Chociaż raz byłam bardzo bliska wpadki.Pewnego ranka Melanie poinformowała mnie, że będziemiała na lunchu gości, przedstawicieli mediów z Manhattanu.- Będziesz usługiwać - powiedziała iwyjaśniła, że mam stać przy bufecie i podawać wszystko, co111będzie na stole.W pierwszej chwili ucieszyłam się z tego zadania; oznaczało przerwanie codziennejrutyny szorowania i odkurzania.Ponadto znaczyło to, że będę miała kontakt z prawdziwymi,najprawdziwszymi ludzmi ze środków masowego przekazu z Nowego Jorku, może nawet z samymdyrektorem wydawnictwa People"! Lecz kiedy Melanie wymieniła nazwę firmy, wynajętej dourządzenia przyjęcia, niemal umarłam.To były Pyszności Soozie! Tak,pier-wsza-i-już-wkrótce-trzecia-żona Sandy'ego, dziwka od przyjęć, Soozie, była w drodze do domuMelanie razem ze swoją Lekką i Zdrową Sałatką z Kurczaka!Cała się spociłam.Co będzie, jeśli Soozie odkryje, że jestem gosposią? Rozpowie wszystkim wLayton.Diabła tam, wszystkim na świecie.- Nigdy byś nie zgadła, kto pracuje jako pokojówka -powie.- Alison, druga żona Sandy'ego.Czy to nie odjazdowe? - Tak właśnie wyrażała się Soozie -używała żargonu lat sześćdziesiątych.Nigdy nie pogodziła się z tym, że rodzice nie pozwolili jejjechać do Woodstock, więc żeby to sobie zrekompensować, często używała takich słów, jak odjazdowe" czy w dechę".Musiałam coś zrobić, żeby powstrzymać katastrofę.Ale co? Nie mogłam dopuścić, aby Sooziezobaczyła mnie w przebraniu Hazel, po prostu nie mogłam.Wymyśl coś! Wymyśl!- Alison, przestań marzyć na jawie.Organizujący przyjęcie będą tu lada moment - warknęłaMelanie.- Zetrzyj kurze z mebli w jadalni i przygotuj stół.- Zcierałam kurze w jadalni dziś rano - powiedziałam.- Zetrzyj jeszcze raz.- Dobrze, pani Moloney.112Byłam w trakcie spryskiwania stołu w jadalni olejkiem cytrynowym, kiedy rozległ się dzwonek udrzwi.- Na co czekasz, Alison? Otwórz drzwi! - zawołała Melanie.Jak mogłam otworzyć drzwi? Soozie by mnie zobaczyła.- Ale, pani Moloney, muszę skończyćścieranie kurzu przed pojawieniem się gości - odparłam.- No dobrze - powiedziała Melanie, wyraznie zdegustowana moją niezdolnością do wykonywaniadwóch czynności naraz.Melanie udała się do kuchni i otworzyła Soozie drzwi dla służby.Wytężyłam słuch, żebypodsłuchać ich rozmowę.- Witam, pani Moloney.Jestem z firmy Pyszności Soozie - odezwał się ćwierkający głos.- Gdziemam położyć jedzenie? - Wsadz je sobie w swój podstępny tyłek, pomyślałam.I co teraz miałamrobić?- Zostaw wszystko na szafce, moja służąca za chwilę skończy robotę w jadalni - usłyszałam, jakMelanie mówi Soozie.- Powinna być tu za chwilkę.- Czy będę pani potrzebna na przyjęciu? - zapytała Soozie.- Nie, moja gosposia obsłuży gości.Alison! Jeszcze tam nie skończyłaś? - krzyknęła Melanie.O Boże, Melanie użyła mojego imienia.Zaczęłam się zastanawiać, czy Soozie domyśliła się, żechodzi o mnie.Ale dlaczego miałaby się domyślić? Z pewnością mnóstwo służących miało na imięAlison, prawda? - Idę - powiedziałam ochryple, usiłując zniekształcić mój głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]