[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiem, jakimi słowy - rzekł Trapaza - ocenić i wyrazić wdzięczność za tak obfitełaski, o wiele przewyższające moje zasługi, ale chcę wam rzec, że gdybyście uchwycili myślmoją, nie osądzalibyście mnie wedle tego, coście słyszeli od tej damy, bo okazała mi onamniej skłonności niż wszystkie inne, które były w powozie.- Ależ to odpłata niewdzięcznością - rzekła wdowa - bo jej afekt dla was był wyrazny,nawet dla kogoś krótkowzrocznego mógłby być wykładnikiem jej skłonności.Mało zwracałem uwagi na to rzekł Trapaza.A jaka była tego przyczyna? spytała.Spoglądałem raczej na inną niż na tamtą i cieszyłbym się z odzyskania takiej jejżyczliwości, jaką dostrzegliście u tamtej rzekł Trapaza.A mogę wiedzieć, która to jest? zapytała.Uchylił się od odpowiedzi w obecnościsłużebnej; wdowa, rozumiejąc to, kazała jej odejść i zostawić ich samych; gdy to uczyniłaskładając głęboki ukłon, Trapaza, czując się nieskrępowany, tak mówił do damy:Tą osobą, ku której skierowały się moje oczy, wy jesteście, tak przez wzgląd na wasząurodę, jak i przez to, że w was odkryłem podobieństwo do pewnej damy, którą naprawdęmiłowałem.To chciała wiedzieć wdowa, wtedy rzekła mu:Tak więc, mój panie, jeżeli okazaliście mi jakieś względy, to stało się to za sprawą tej,którą żeście darzyli afektem, jenodla prostego podobieństwa.To mnie do niczego nie zobowiązuje, bo w tymwspomnieniu okazaliście względy tamtej; lepiej było przemilczeć tamto, a wtedy byście mniesilniej zobligowali.Ale mimo wszystko dziękuję wam za łaskawe względy, choć nieokazujecie wielkiego smaku zaniedbując tego, co ważniejsze, na rzecz mniej ważnego, choćco prawda to wybór przedmiotu miłości nie zawsze opiera się na rozsądku.- Ale tu nie występuje ta reguła - rzekł Trapaza - wybrałem tę, która odpowiada moimskłonnościom, wiedząc, że dobrze czynię, bo wiem, że obiektu moich skłonności nieprzesłania żaden inny.- Całuję rączki za to - rzekła ona - lecz byśmy byli na równi, chcę wam rzec, że mnierównież ucieszyła wasza obecność, bo jesteście niezwykle podobni do pewnego rycerza,którego bardzo miłowałam; dlatego chcę was zapytać, czy macie jakiegoś kuzyna z waszychstron w Salamance.Stefania chciała w taki sposób dać Trapazie sposobność, by zdeklarował się, jeśli toon; na to tak jej odpowiedział:Był tam na studiach mój brat, zwał się Hernando, a gdy go zawiozłem do tegosławnego uniwersytetu, była tam (i tam ją poznałem) owa dama, do której wy tak bardzojesteście podobna.Oświadczmy się sobie rzekła dama mości don Hernando.Niech będzie w dobrą godzinę, pani Stefanio odrzekł Trapaza zdumiewam się widzącwas, jak i wy, że w takim stanie mnie widzicie.Podniosła się Stefania ze swego podwyższenia, a on z krzesła, i obejmując się zastygliw zwartym uścisku, a tym potwierdzili, że się znają; po czym usiedli z powrotem i długorozmawiali o swych przeżyciach.Stefania pierwsza opowiedziała o swoich, jak porzuciła goza to, że ją zle traktował, choć o tym mówiła ze wstydem, bo oto była oko w oko z tym, któryrozumiał swą nikczemność; przyznała się, że Varguillas namówił ją, by dokonać ucieczki.Było jasne, że musiała dać jakieś usprawiedliwienie, a że Varguillasajuż nie było przy niej, na niego zwaliła całą winę za odejście.Powiedziała zatem, że znim pojechała do Madrytu, gdzie pierwszym domem, do którego weszła na służbę, był domkasjera pewnego bogatego genueńczyka i tam tak zadowoliła swoich chlebodawców, żekasjer dla przypodobania się swemu panu, gdy spostrzegł, że nie ma służącej dogospodarowania w domu, odstąpił mu Stefanię.Tam trafiła szczęśliwie, bo wszyscy ją lubili icenili.Zmarła żona genueńczyka, a on sam został przymuszony udać się do Genui na dwamiesiące dla dokonania jakichś rozliczeń swego rodaka, który zbankrutował, choć wiele osóbbyło mu winnych spore kwoty dukatów.Zabrał ze sobą do Genui Varguillasa (zawstawiennictwem Stefanii), a za to, że mu uczyniła przysługę, oświadczył on genueńczykowi,że jest jej bratem.Genueńczyk przebywał tam pół roku; potem Vargas przeniósł się doMediolanu, na służbę królowi, a pan jej wrócił do Madrytu.Znalazł Stefanię w domu jejkrewnej, gdzie ją był zostawił, ale jako wielką damę, i wtedy tak mu się wydała zacną, żezaczął jej nadskakiwać; lecz ona musiała pilnować swych spraw i cenić się, nie chcąc słyszećani słowa o afekcie, pierwej nim nie zostanie jej mężem.Genueńczyk rozgorzał uczuciem, bo gdy miłość owładnie siwizną, ani sposób jejodepchnąć.A że poczuł się zlekceważony przez dziewczynę, która stanowiła, iż jeśli nie dasłowa, że się z nią ożeni, nie chce o nim słyszeć, lepiej niech się nie fatyguje, tedy mimo żemiał lat sześćdziesiąt osiem, zdecydował się związać z dwudziestosześcioletnią (tyle miałaStefania); i ożenił się z nią wielce usatysfakcjonowany; ona potrafiła ukryć brak dziewictwa(czego winien się był dopatrzeć) i mogła uchodzić za zacną niewiastę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]