[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.''27William Blake - JeruzalemTrening Tessy w Instytucie nigdy nie ostrzegał, jak trudno biegnie się z broniąprzypiętą u boku.Z każdym susem sztylet obijał się o jej nogę, końcówką drapiącskórę.Wiedziała, że powinien być osłonięty i pewnie był przy pasie Willa lecz niebyło sensu tego teraz rozpamiętywać.Will i Magnus chaotycznie biegli wzdłużskalistych korytarzy wewnątrz Cadair Idris, a ona robiła wszystko, by za niminadążyć.To Magnus prowadził i wydawał się najlepiej wiedzieć, gdzie zmierzają.Tessaani razu nie szła plątaniną zdradliwych korytarzy bez zakrytych oczu, a Willprzyznał, że niewiele pamięta ze swojej samotnej podróży z zeszłej nocy.Tunele bez przerwy zwężały się i poszerzały, podczas gdy ich trójka poruszałasię przez labirynt bez ustalonego trasy czy wzoru.W końcu, kiedy znalezli się wszerszym tunelu, usłyszeli coś odległy wrzask pełen przerażenia.Całe ciało Magnusa się spięło.Will gwałtownie uniósł głowę.- Cecily powiedział i już po chwili biegł dwa razy szybciej niż dotychczas,Magnus i Tessa pędzili za nim.Przemykali obok nieznanych komnat: drzwi jednejwydawały się być zbryzgane krwią; inną Tessa rozpoznała jako pomieszczenie zbiurkiem, gdzie Mortmain zmusił ją do Przemiany i kolejna, w której ogromnażelazno-miedziana kratownica wygięła się od niewidocznego wiatru.Kiedy biegliprzed siebie, dzwięki krzyków i bitwy przybierały na sile, by w końcuzmaterializować się w ogromną, okrągłą komnatę.Była ona pełna automatów.Rząd za rządem, tyle, ile wyruszyło na wioskęzeszłej nocy, podczas gdy Tessa bezsilnie się temu przyglądała.Większość z nich nieruszała się, ale mała grupa na środku pomieszczenia była w ruchu w ruchu i zajętazaciekłą walką.Było to tak, jakby znowu przyglądała się temu, co działo się na27Przełożył: Maciej Frońskischodach Instytutu, kiedy ją porwano: bracia Lightwood walczący ramię w ramię,Cecily machająca błyszczącym serafickim mieczem, ciało Cichego Bratależące skulone na podłodze.Tessa kątem oka zauważyła dwóch pozostałych Braciwalczących pośród Nocnych Aowców, anonimowi w swoich pergaminowych szatach,jednak jej uwaga nie skupiała się na nich.Powędrowała ona w stronę Henry'ego,który leżał spokojnie i bez ruchu na podłodze.Charlotte skulona na kolanachobejmowała go ramionami, jakby chcąc ochronić od kłębiącej się wokół walki, choćTessa zgadywała po bladości jego twarzy i bezruchu ciała, iż było za pózno, bychronić Henry'ego przed czymkolwiek.Will pospieszył przed siebie.- %7ładnych serafickich mieczy! - wykrzyknął.- Walczcie z nimi inną bronią!Anielskie ostrza są bezużyteczne!Cecily usłyszawszy go, szarpnęła się do tyłu, choć jej seraficki miecz dosięgnąłautomatu, z którym walczyła i pokruszył się niczym suchy szron, jego blaskzniknął.Zdążyła schylić się pod zamachem ramienia robota, po czym dotarli do niejCyryl i Bridget, Cyryl zamierzając się na niego solidnym drągiem.Automat upadłpod ciosem Cyryla, podczas gdy Bridget, latająca burza rudych włosów i stalowychostrzy, przemknęła obok nich, rozcinając dwa roboty, zanim odwróciła się plecami doCharlotte, jakby chcąc chronić głowę Instytutu własnym życiem.Nagle Tessa poczuła na ramionach mocny uścisk dłoni Willa.Kątem okaujrzała jego bladą, napiętą twarz, kiedy popychał ją w stronę Magnusa.- Zostań z nią! wysyczał.Tessa chciała zaprotestować, ale Magnus już jątrzymał i ciągnął w tył, podczas gdy Will przepychał się przez pole walki w stronęswojej siostry.Cecily walczyła z ogromnym automatem o szerokiej piersi z dwomaramionami po prawej stronie.Odrzuciwszy serafickie ostrze, miała w dłoni jedyniekrótki miecz do obrony.Jej włosy zaczynały wymykać się z upięcia, kiedy ruszyła doataku, wbijając broń w ramię robota.Zaryczał niczym byk, a Tessa dostała dreszczy.Boże, te kreatury wydawały takie dzwięki; zanim Mortmain je zmieniał, były ciche wcześniej były rzeczami, teraz istotami.Wrogimi, zabójczymi istotami.Tessa ruszyłado przodu, kiedy automat, z którym walczyła Cecily, złapał ostrze jej broni i wyrwałją z jej rąk, ciągnąc Cecily ją do przodu.Usłyszała Willa krzyczącego imię swojejsiostry.A Cecily została złapana i odsunięta na bok przez jednego z Cichych Braci.Szeleszcząc pergaminową szatą, odwrócił się w stronę automatu, trzymając przedsobą potężną laskę.Kiedy robot ruszył w jego stronę, Brat zamachnął się na niegolaską z taką szybkością i siłą, że odrzucił kreaturę z wgnieceniem na piersi.Automatznów próbował zaatakować, jednak jego ciało było zbyt zdeformowane.Wydało zsiebie odgłos wściekłości, a Cecily, podnosząca się na nogi, wrzasnęła ostrzeżenie.Obok tamtego pojawił się nowy automat.Kiedy Cichy Brat się odwrócił, robotwytrącił mu broń z ręki, złapał go i uniósł nad ziemię, obejmując go od tyłu swoimimetalowymi ramionami w parodii uścisku.Kaptur Brata się zsunął, odkrywającsrebrne włosy, błyszczące w przytłumionym świetle komnaty.W jednej chwili całe powietrze uleciało z płuc Tessy.Cichy Brat to Jem.Jem.Czuła, jakby cały świat się zatrzymał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]