X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję ci.Już wszystkow porządku.Skurcz minął - powiedziała, próbującskoncentrować się na czymś innym niż delikatna pieszczotajego palców.Kochanek nie mógłby być delikatniejszy,pomyślała i zaraz zganiła się w duchu.Przesunęła się tak, żeby go widzieć, wciąż bardzoświadoma ciepłego ciężaru jego dłoni na swoim nagim udzie.Nagle zorientowała się, że Lorenzo jest ubrany jedynie wowinięty wokół bioder ręcznik.Jego ciało mogło zrobićwrażenie na każdej, nawet najbardziej wymagającej kobiecie.Instynkt podpowiadał jej, że ten mężczyzna może być bardzoniebezpieczny.Czuła, że powinna się go strzec i nie daćuwieść jego zdradliwemu urokowi.Lorenzo zabrał dłoń z jej uda i poprawił ręcznik,obserwując ją uważnie.- Jeżeli będziesz mi się tak przyglądać - zacząłostrzegawczym tonem - pomyślę, że.- O co ci chodzi? - zaprotestowała słabo.- Patrzysz na mnie jak dziewczyna na swojegopierwszego mężczyznę - wyjaśnił kpiąco.- Coś ci się zdawało.Wszystkie dziś wiemy, jak wyglądamężczyzna.- Więc nie przeszkadzałoby ci, gdybym nie miał na sobietego? - zasugerował, z dłonią na brzegu ręcznika.Jodie spróbowała nonszalancko wzruszyć ramionami.- Nie, dlaczego? Jeszcze jedno męskie ciało, podobne dowielu innych.- Doskonale.Skontaktowałem się już z prawnikiem.Będzie tu rano.- Załatwienie formalności zajmie sporo czasu. - Nie dla nas.Po spotkaniu z Alfredem pojedziemy doFlorencji.- Do Florencji?- Mam tam coś do załatwienia, a ty potrzebujesz sukniślubnej.- Sukni ślubnej? Lorenzo uniósł ciemne brwi.- Przypuszczam, że uciekając, nie zabrałaś jej ze sobą?Jodie odwróciła wzrok.- Nie, nie zabrałam - odpowiedziała spokojnie.Jej sukniaślubna wciąż wisiała w sklepie.Zapłacona, ale nieodebrana.Patrzył na nią beznamiętnie.- We Florencji jest sporo firmowych sklepów.Na pewnocoś znajdziesz.Zwilżyła wargi czubkiem języka.- A gdybym zmieniła zdanie?- Nie pozwolę ci.- Nie możesz mnie powstrzymać.Sposób, w jaki na nią spojrzał, uświadomił jej, że znalazłasię w pułapce.- Czego ty się tak bardzo boisz? - zapytał Lorenzo.- Nie boję się niczego i nikogo - skłamała.- Dlaczego w takim razie nie mielibyśmy się pobrać?Oboje zyskamy na tym coś, co jest dla nas ważne.Kiedy siężeni twój były narzeczony?- W połowie następnego miesiąca.- Zwietnie.My już wtedy będziemy małżeństwem, więcbędziesz miała przyjemność przedstawić mnie jako swojegomęża.Odpocznij teraz.Jest pózno, a jutro czeka nas pracowitydzień.- Dlaczego nie chcesz się ożenić z Cateriną? Jego rysynatychmiast stwardniały.- To nie twoja sprawa - odpowiedział zimno.- Zpij.Skurcz nie powinien wrócić. ROZDZIAA SZ�STYZe snu wyrwał Jodie odgłos otwierania drzwi sypialni ibrzęk nakryć stołowych.- Dzień dobry - pozdrowiła ją Maria wesoło po włosku,postawiła tacę i obeszła pokój, odsłaniając ciężkie zasłony.Pokój zalały potoki światła słonecznego, a z nimrozkoszne ciepło, kiedy Maria otworzyła okna, odsłaniającniewielki balkon.Zapach świeżej kawy, widok owoców i słodkich bułeczeksprawił, że ślina napłynęła Jodie do ust.- Dziękuję, Mario - odpowiedziała starszej pani powłosku z ciepłym uśmiechem i jak tylko Maria odwróciła siędo wyjścia, wyskoczyła z łóżka.Nie wiedziała, że pokój ma balkon, i teraz odkryła, żewychodzi na ogród w stylu mauretańskim.Zdobioneornamentami sklepione przejścia spowijały kaskady różowychróż, a ze swojego punktu obserwacyjnego widziała niewielkistawek, gdzie zdobiona fontanna biła wysoko w górę, a woda,spadając z powrotem do stawku, zakłócała spokój złotymrybkom, leniuchującym w porannym słońcu.Jodie wróciła do pokoju, nalała sobie filiżankę kawy iznów wyszła na balkon, wystarczająco szeroki, by pomieścićmały stolik z kutego żelaza i dwa krzesła.Właśnie chciałausiąść, gdy drzwi sypialni otworzyły się ponownie.Jodieodwróciła się z uśmiechem, który zamarł jej na ustach, gdyzobaczyła Lorenza.- Dobrze, że już wstałaś.Dzwonił Alfredo, będzie tu zagodzinę.Mam nadzieję, że spałaś spokojnie i że skurcze jużsię nie powtórzyły?- Nie, to znaczy tak, spałam dobrze i bez bólu.- W istocieskurcze nie powróciły, ale słabe mrowienie w miejscu, któremasował, nie pozwoliło jej zasnąć przez dłuższy czas po jegowyjściu. W przeciwieństwie do niej Lorenzo był całkowicieubrany, więc tym wyrazniej uświadomiła sobie kusość swojejkoszulki.Ale Lorenzo nie patrzył na nią.- A teraz jak się czujesz? - zapytał, nalewając sobie kawyi wychodząc na balkon.Nagle spokojne miejsce, w którym można się cieszyćpięknym porankiem, zrobiło się bardzo intymne i ciasne.- Wszystko w porządku.Skurcz może złapać każdego -odpowiedziała, przyjmując pozycję obronną - nawet kogoś zdwiema zdrowymi nogami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.