[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez kilka minut Sonia zaszczycała obecnością modną włoską kawiarnię, gdzie dużymi łykami wypiła doskonałąkawę cappuccino, rzuciła pięć.dolarów kelnerowi, który znał jej twarz i zawołał za Sonią Ciao, bella!", kiedywybiegła, mrugając do niego zza szyby.Teraz, gdy miała osiemnaście lat, stało się jasne, że posiadała jedną z tychmagicznie ukształtowanych twarzy, które stawały się bardziej wyraziste i doskonałe wrazz upływem czasu.Będzie piękna w wieku lat trzydziestu, pięćdziesięciu, osiemdziesięciu, a ta świadomość dodawałaSoni pewności, stanowiącej znamię wielkiej urody.Kiedy doszła do Sześćdziesiątej Czwartej ulicy, kawa zaczęła działać.Sonia nigdy nie była spokojna, lecz po kawieogarniało ją niemal szaleństwo, umysł huczał w sposób niemożliwy do skontrolowania.Z radością powitała to do-znanie, wykorzystując je do zaplanowania nadchodzącego wieczoru, na który czekała od miesięcy, a teraz czułalekki lęk, ponieważ był tak ważny.Nikogo nie wtajemniczyła w swoje plany na tę noc.Gdyby ktokolwiek o tospytał, odpowiedziałaby niejasno i tajemniczo.Dostanie tych miejsc kosztowało ją cztery miesiące wysiłków, a teraznie miała zamiaru ryzykować utraty choćby jednej chwili przyjemności.Silny podmuch wiatru przemknął Madison,oślepiając wszystkich, którzy nie mieli okularów.Mała dziewczynka przetarła oczy, wyrwała rękę matce i podbiegłado Soni czekającej na czerwonym świetle.- Czy jesteś sławna? - spytała.Sonia potrząsnęła głową i szybko odeszła.Nie lubiła dzieci, bo zawsze umiały ją przejrzeć.Mężczyzni nigdy.Bylizbyt zajęci gapieniem się na jej smukłe ciało lub zaglądaniem w liliowe tęczówki.Kiedy dotarła to studia, wszyscy stłoczyli się wokół niej, całując ją i cmokając.Jakiś asystent poszedł po kawę, ktośrzucił jej na kolana New York Post", a Jason, jej charakteryzator zawiązał Soni na szyi duży śliniak.- %7ładnych ciemnych kół! %7ładnych worków! Soniu, kocham cię! - krzyczał, rozkładając przybory.- Czym się oblałeś? - spytała Sonia, pociągając nosem.Jason popatrzył na siebie.- Och, Eau Sauvage.- Przypomniał sobie.- Lubię krańcową siłę.Oto cały ja, kochanie, tres extreme- Przypomina mi to mojego brata.- Znowu zamknęła oczy.- To niesamowite, bo wrócił z Włoch i właśnie dziś idę znim na lunch.- Czy to ten Mark Winton, który nagrał album? - spytał Jason, przeciągając zgłoski.Sonia przytaknęła.- Szczęściara z ciebie - westchnął Jason.- Uwielbiam jego płytę.Taka romantyczna! - Zaczął malować jej powieki.-Zdjęcie na okładce nie mówi wiele.Powiedz, czy to on, czy nie?Uniósł brwi, kiedy zerknęła na jego odbicie w lustrze.- Kogo to obchodzi? - jęknęła Sonia, znowu zamykając oczy.- Mnie! - krzyknął Jason.- Powiedz mi, to sprzedam tę historię do National Enquirer"! - zachichotał.- A, co po-wiesz na warstwę oszronionej fuksji"? %7łeby uwydatnić te lśniące małe Liz Taylorki?- %7łycie seksualne Mareczka to wielki sekret - oświadczyła Sonia.- Nawet dla niego samego.Mama dostałabyzawału, gdyby kiedykolwiek wyszedł ze swojej muzycznej kryjówki.Oni pewnie oboje wolą myśleć, że po prostunie spotkał jeszcze właściwej dziewczyny!- To samo myśli moja matka - przyznał Jason, przyciskając do kącika jej oka koniec małej tubki napełnionej różo-wym pudrem.- Twoja matka pisze te książki, tak? Romantyczne bestsellery?- Mhm.- mruknęła Sonia.- Wszyscy w mojej rodzinie to pieprzeni geniusze.Z wyjątkiem taty, który umiera naraka w więziennym szpitalu.- Otworzyła oko, żeby spojrzeć na Jasona.- Ma trzydzieści dziewięć lat!Jason potrząsnął głową.- Co za nudne zajęcie! - Cofnął się o krok i przyjrzał się odbiciu Soni, mrużąc oczy.- Oto, co nazywam polerowa-niem na wysoki połysk! Nic nie przebije Chanel.- Wysłała Marka do Włoch - ciągnęła Sonia, kiedy charakteryzator znowu zaczął nad nią pracować.- Przypuszczam,że dlatego, bo we Włoszech jest mniej AIDS niż tu!- Doprawdy! - jęknął Jason.- Wszędzie jest mniej AIDS!- Tak czy owak, Mark żyje i ma się dobrze, chociaż ja nie należę do jego fanów!- Współzawodnictwo między rodzeństwem?- Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]