[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wiem dobrze; y wiedziałem, możebna, więcey, niżby oni samimogli przyczynić, y górnieyszych a taiemnieyszych; wszelako nie chcę wszytkiego wyławiaća nazywać.Oto dlaczego zmilczam.Ba zanim poniecham, powiem, przechodząc mimo, to słowo: iżtak samo, iak białe głowy nawidzą mężczyzn odważnych y śmiałych w orężu, tak samo mi-łuią tych, którzy są śmiali w miłowaniu, y nigdy samiec tchórzliwy y nazbyt strzemięzliwy wtemże nie naydzie u nich szczęścia; nie iżby życzyły ich tak zuchwałych, zaczypnych a bez-czelnych, aby ie w przemocney walce mieli pokłaść na ziemię; wszelako pragną w nich nieia-kiey śmiałey skromności lub skromney śmiałości; bowiem same z się, ieśli nie są czyste wil-czyce, nie nagabuią same ani też nie zdaią na wolą, ale umieią tak dobrze rozniecić appetyt ychucie y wabią tak wdzięcznie do oney potyczki, iż kto nie skorzysta z chwili y nie chyci ieyw garzść, bez niiakiego baczenia na maiestaty y wielgości abo na skrupuły, na sumnienie yobawy, abo na iaki iny przedmiot, ten, wierę, iest głupi mózgowiec y bez odwagi, który wartiest, iżby go szczęście na zawsze poniechało.Wiem dwóch godnych przyiaciół szlachciców, dla których dwie barzo godne panie, y, wie-rę, nie z ledacyiakich, wydały iednego dnia w Pariżu poczęstunek y poszły się z niemi prze-chodzić do ogrodu.Gdy tam były, każda oddzieliła się osobno od drugiey, każda ze swoimsłużką y w swoiey alei, które były tak pięknie zacienione winem, iż nawet w dzień iakoby nicwidać nie było y chłód w nich był barzo luby.Owo ieden spomiędzy dwu, śmielszy, którywiedział, iż ten feścik nie był zgotowiony po to, aby się przechodzić a zażywać wczasu, ymiarkuiąc wedle postawy swoiey damy, którą widział płonącą od ognia y z iney ochoty niż doiedzenia muszkatów, które były w winoroślach, y także wedle iey słówek rozgrzanych, czu-łych a psotliwych, nie stracił tak piękney okazyey; ieno, uymuiąc ią bez żadnego respektu,położył na małą kanapkę uczynioną z trawnika y grudek ziemi; owo nacieszył się z nią barzostatecznie, przy czym nic inszego nie powiedała iako telko:  Och, móy Boże, panie, co wychcecie czynić? Nie iestże z was nawiętszy szaleniec y nayosobliwszy zuchwalec pod słoń-cem? Wżdy, ieśli kto tu przydzie, co powiedzą? Móy Boże, rycerzu, zydzcie ze mnie! Przed-159 się szlachcic, nie kłopotaiąc się o to, wiódł swoią rzecz daley tak dobrze, iż barzo był ukon-tentowany y ona, y wszytko, tak iż przechodziwszy się ieszcze z trzy abo cztery razy po aleirozpoczęli nową potyczkę.Potem wyszedłszy stamtąd do iney alei otwartey, uzrzeli z drugieystrony drugiego szlachcica y drugą damę, którzy się przechadzali tak, iako ich zostawiliwprzódzi.Na co dama zadowolniona rzekła do zadowolnionego szlachcica:  Mnimam, iżtamten się okazał iako głupiec y że nie zabawił swoiey damy iną rozmową, iak ieno słowy,dyszkury a przechadzaniem. Owo, gdy się zebrali wszytcy czworo, obie damy zaczęły sięwypytywać wzaiem o swoie powodzenie.Zadowolniona rzekła, iż miewa się barzo dobrze yże na tę chwilę nie życzyłaby mieć się lepiey.Niezadowolniona zasię rzekła, iż miała sprawęz nabarziey mózgowczym a tchórzliwym miłośnikiem, iakiego kiedy widziała; y na to obaszlachcice uzrzeli, iako się śmiały ze sobą y pokrzykiwały miedzy sobą, przechadzaiąc się:  Oten mózgowiec! o ten niezguła! o ten respektownik! Na co szlachcic zadowolniony rzekł doswego kompaniona:  Oto snadz nasze damy uradzaią o tobie y smagaią cię; uzrzysz, iż nadtośczynił szanuiącego y zabawcę. Co ten przyznał; przedsię nie czas iuż był, bowiem nie dałosię iuż dołapić okazyey.Wszelako, uznawszy swóy błąd, po nieiakimś czasie naprawił goinym pewnym sposobem, który bych mógł wymienić.Znałem dwóch możnych panów, swoich bratów, obu, wierę, barzo wybornych a doskona-łych szlachciców, którzy miłowali dwie panie, z tych wszelako iedna była we wszytkim calewiętsza niż druga; owo raz, wszedszy do kownaty owey znamienitey damy, która podczasbyła w łóżku, każdy się wziął na stronie uradzać ze swoią.Ieden rozmawiał z tą więtszą zewszytkiem świadczeniem, cześcią, ze wszytkiem cmokaniem w rękę, ile tylko mógł, y sło-wami zaszczytu y powolności, nie daiąc żadnego pozoru, iżby się miał brać do niey z bliższa,a chciał imać szturmem tę fortycę.Drugi brat, bez niiakich ceremoniów w oddawaniu części ypokłonów, wziął swoią we framugę przy oknie y zdarłszy iey od iednego razu gatki, którebyły spętane (bowiem był barzo mocny), dał iey to poznać, iż nie miłował cale modą iszpań-ską, przez same oczy, ani też przez wydziwianie twarzą, ani przez słowa, ale wżdy przez onwłaściwy punkt a drogę, którey zrzetelny miłośnik ma pragnąć: y skończywszy swoie pensumodszedł z kownaty; zasię odchodząc rzekł dosyć głośno, iżby dama iego usłyszała:  Móy bra-cie, ieśli nie uczynisz iako ia, nic nie wskórasz: y powiedam ci, iż możeś iest odważny aśmiały inedy, ile chcesz, wey w tym miescu, ieśli nie okażesz swoiey śmiałości, będzieszzhańbiony; bowiem nie iesteś tutay w miescu czci a respektów, ieno w miescu, gdzie widzisztwoią damę, która czeka na cię. Owo tak ostawił swoiego brata, który wszelako na ten razzastanowił swoią rzecz i odłożył ią na iny raz: nie stało się wszelako, iżby dama iego stądceniła go wyższey, bądz to iż przypisywała mu nazbyt wielgi chłód w miłości, bądz brak od-wagi, bądz też niezdatność cielesną; a wszelako dosyć okazał się indziey zdatnym, czy to wewoynie, czy w miłościach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire