[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bracia Neon milczeli.Po ich minach widać było, że mają do kogoś jakieś skrywanepretensje, ale nie bardzo wiedzą, jak o nich powiedzieć.W końcu Mateusz powiedział:- A ja mam nadzieję, że nie bawisz się w Boga.- Nie rozumiem - odparł czerwieniejąc na twarzy Korkoran.- Chodzi o to - tłumaczył brat Mateusza.- %7łe mamy nadzieję, że w czasie gry nieczynisz cudów.Ryszard westchnął i zapytał:- O co wam panowie chodzi? Konkretnie.Mam nadzieję, że nie zaczniecie znowufilozofować.Bracia spojrzeli na niego i jeden z nich, Aukasz, udzielił mu odpowiedzi:- Konkretnie proponujemy wprowadzenie do zabawy obserwatorów.Po jednym zkażdej drużyny.- Niezły pomysł - zauważył prezes.- Mogliby brać udział w zakładach.Poszedłbymjeszcze dalej.To mogłaby być jakaś większa grupa.Robiliby zakłady, a przy okazjiobserwowaliby grę.- Sprawa do przemyślenia - odparł Mateusz.- A teraz żegnamy panów.- Chwileczkę - zatrzymał ich Korkoran, gdy wstali.- Oskarżacie mnie o coś? Nie lubiętakich niedomówień.- Nie - odpowiedział spokojnie Mateusz.- O nic konkretnego cię nie oskarżamy.- To dobrze, bo musielibyście przedstawić dowody.- Musielibyśmy? - uśmiechnął się Aukasz, a potem, najwyrazniej traktując swojepytanie jako retoryczne, zwrócił się do prezesaNowaka: - Mam nadzieję, że jeszcze spotkamy się w tym samym składzie i że nie będę musiał na to czekać zbyt długo.- Masz moje słowo - rzucił Ryszard do braci idących w stronę wyjścia.Zaraz potem, jak wyszli, Korkoran powiedział:- Przepraszam was panowie, nie chcę nikogo wyganiać, ale teraz muszę coś załatwić.Jeśli nie macie nic przeciwko temu, pożegnam was.Oczywiście zapraszam, kiedy trochęodpoczniecie, bracia Neon są niesamowicie spragnieni zemsty.Ryszard i Paweł nie mieli nic przeciwko temu, żeby wynieść się z mieszkaniaInżynierka, ale Paweł miał na koniec prośbę:- Przepraszam, szefie, czy pan Korkoran mógłby nam pstryknąć fotkę na tle tegosprzętu? Rozumie szef, to dla mojej dziewczyny.Szef rozumiał i wkrótce w pamięci aparatu Pawła zamieszkało jego zdjęcie zRyszardem na tle pokoju gry.Gdy wyszli z domu Inżynierka, Paweł po chwili wahania powiedział:- To niesamowite, jakie to wszystko tam było realistyczne.- Robi wrażenie, co? - Ryszard bardziej stwierdzi niż zapytał.- Nie tylko - odparł na to Paweł.- Gdy tak tam biegaliśmy i strzelaliśmy.- A także paliliśmy ludzi żywcem - wszedł mu w słowo Ryszard.- Musi mi to szef przypominać?- Przepraszam, mów dalej.- No więc, gdy tak tam biegaliśmy i strzelaliśmy, pomyślałem, że nasze życie jest byćmoże taką grą, tylko o tym nie wiemy.- Nie gniewaj się, ale to dość banalna uwaga.Widziałeś  Matrix ?Pawłowi zrobiło się głupio.Chciał opatentować tyle odkrywczych myśli, a tu okazałosię, że to otwarte drzwi.- Fakt - powiedział więc tylko, a zaraz potem weszli do samochodu i ruszyli w stronęmiasta.* * *Wjeżdżali na szosę prowadzącą do miasta, gdy Ryszard Nowak powiedział:- Chcę cię o coś prosić, Pawle. Paweł wyczuł w jego głosie wyjątkową powagę i coś na kształt zawstydzenia.Podobało mu się to, co wyczuł.- Wal śmiało, szefie.- Chciałbym, żebyś strzelił do mojej żony.Z pistoletu, jest w schowku.Zgadza się, wtym, na który teraz patrzysz.To dziwne, ale ta wiadomość nie zdziwiła go ani nie oburzyła.- Po co? - zapytał tylko.- Chcę jej dać nauczkę.- Za mnie?- Zgadza się.- Nic z tego.Przykro mi, ale nic z tego.Obiecałem jej, że jej nie zdradzę.Przykro mi.Ryszard nie był z tej odpowiedzi zadowolony.- A wiesz chociaż o co tu chodzi? - zapytał po chwili.- Nie wiem i nie chcę wiedzieć.Wolę, żeby wszystko zostało tak, jak jest.- Chodzi o zakład - mimo to wyjaśniał Ryszard.- Założyłem się z Jolą o ciebie.Onatwierdziła, że owinie sobie ciebie wokół małego paluszka, a ja uważałem, że będziesz trzymałze mną.- No to myliliście się oboje - odpowiedział wściekły Paweł.- Trzymam z sobą.- W porządku.Rozmowy nie było.Wiem, co czujesz.Pomimo póznej pory ruch na szosie był całkiem spory, a im bliżej byli centrum, tymwiększy.Zbliżali się do niego nieuchronnie i Paweł poczuł, że ma coraz mniej czasu nadecyzję i zaraz może być za pózno.Na co? Tego tak naprawdę nie wiedział.- O co jest ten zakład? - zapytał.- O jaguara.- Chodzi o samochód?- Albo o kota.Joli jest wszystko jedno.- Ile kosztuje taki jaguar?- Dużo więcej niż wygraliśmy dzisiaj od prawników.Mnie na pieniądzach nie zależy,jedynie na honorze.Paweł bez przekonania powiedział:- Mnie to nie interesuje.- Rozumiem, że nie płacę ci mało, ale sądziłem, że masz większe aspiracje.- %7łe niby te pieniądze mogłyby być moje? - zdziwił się.- Czy nie są warte tego, o co cię proszę? Musiał przyznać, że prawidłowa odpowiedz brzmiała:  tak.- Jak to miałoby się odbyć? - zapytał, a potem dodał: - Nie, żebym się zgadzał, pytamz ciekawości.- Jutro rano, a właściwie to już dzisiaj, będę leżał ze swoją małżonką w łóżku w jejsypialni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire