[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobieram im kolory wełny, a potem staram się207 sprzedać gotowe wyroby. Wzruszyła lekko ramionami, jakbychodziło o normalne, codzienne obowiązki. Zawsze się znałaś na tkaniu dywanów? Niezupełnie. Więc czemu się tego podjęłaś? I to z niewidomymi? Och, musiałam się jakoś odwdzięczyć.Doszłam do wnio-sku, że niewidomi mogą znakomicie tkać, tylko potrzebują ko-goś, kto by im zaznaczył, gdzie ma być kolor różowy, a gdziepomarańczowy. Co miałaś na myśli, mówiąc o odwdzięczaniu się? Ludzie z tej miejscowości byli dla mnie dobrzy, chociażprzez całe lata sprawiałam im same kłopoty.Dokuczałamwszystkim, wydzierałam się na dzieci, aż się mnie bały.A jed-nak znosili mnie cierpliwie, póki się nie otrząsnęłam. Nie mogę w to uwierzyć.Ty się wydzierałaś? Straszyłaśdzieci?  Elsa roześmiała się jak z dobrego żartu.Vonni miała bardzo poważną minę. Tak było, naprawdę.Ale miałam coś na swoje usprawie-dliwienie: widzisz, mąż mnie zdradził.Póki grywał w tavli porestauracjach i tawernach, nie protestowałam, to taki sposób nażycie.Ale kiedyś poznał piękną Magdę i zapomniał o mnie zu-pełnie.Dał się jej omotać, nie wracał na noc do domu.Miałammałego syna i tutejsi ludzie pomagali mi w opiece nad nim, bopracowałam na stacji benzynowej.Nigdy im tego nie zapomnę.chociaż naprawdę trudno im przychodziło trzymać moją stronę.208 Byłam cudzoziemką, więc mogło ich kusić, aby to jego popie-rać, nie mnie. I co się stało?* Grecka gra podobna do tryktraka. Dużo się stało.Po pierwsze i najważniejsze, Stavros wy-prowadził się z naszego domu i zamieszkał z Magdą. No nie! W takiej małej mieścinie. Wielkość miasta jest bez znaczenia.W dużej metropoliizło tak samo pozostaje złem.A Stavros już do mnie nie wrócił.Popełniłam wtedy mnóstwo głupstw i wtedy poznałam toleran-cję i życzliwość moich sąsiadów. Jakiego rodzaju głupstw?  zainteresowała się Elsa. To już może innym razem. Na twarz Vonni opadły nie-widzialne żaluzje. Pytam, bo sama ostatnio popełniłam wiele głupstw.Topocieszające wiedzieć, że inni też się wygłupili, a jednak prze-trwali. Czy chodzi o tego mężczyznę, który wykrzykiwał dogwiazd, że cię kocha? Ty wiesz wszystko!  zawołała ze zdumieniem Elsa.Tak, oczywiście, że o niego.A problem polega na tym, że ja teżwciąż go strasznie kocham. Czemu to ma być problem? Hm.to skomplikowana sprawa.209  Zawsze są jakieś komplikacje  zauważyła ze współczu-ciem Vonni. Tak, tylko o tym się zapomina.On ma na imię Dieter ikieruje stacją telewizyjną, w której pracuję.a właściwie pra-cowałam.Nauczył mnie wszystkiego, aż stałam się kimś w ro-dzaju gwiazdy, powierzono mi prowadzenie ważnego wieczor-nego dziennika.Tak czy inaczej, zakochaliśmy się w sobie ibyliśmy razem przez ponad dwa lata. Mieszkaliście razem? Aż tak proste to nie jest. Jest żonaty, tak? Nie o to chodzi.Tylko jeśli wszyscy w sieci wiedzą, robisię niezręczna sytuacja.Vonni podniosła głowę i spojrzała Elsie prosto w oczy.Ta zjakiegoś powodu spłoszyła się i uderzyła w ton defensywny. Nie wiesz, jak tam jest, Vonni.To istny kocioł.Zaraz bypomyśleli, że dostałam tę pracę tylko dlatego, że z nim żyję.Aatwiej było nam obojgu, jeśli mieszkaliśmy każde u siebie. Jasne  poddała się Vonni. Więc co robisz tutaj? Dostrzegłam w nim coś bardzo zimnego i bezdusznego. I to cię uwiera bardziej niż fakt, że nie przyznawał się dociebie publicznie?Elsa się wyraznie zdenerwowała. Ty naprawdę nic nie rozumiesz.Przecież to była wspólnadecyzja.210  Tak, oczywiście.Więc cóż było takiego zimnego i bez-dusznego? Odkryłam, że ma dziecko z kobietą, z którą żył wiele lattemu. I co? Jak to  i co ? Ma dziecko, córkę, ale nigdy jej nie uznał,nie uczestniczy w jej życiu.Nie uważasz, że to coś złego? Myślę, że takie rzeczy zdarzają się każdego dnia, każdegotygodnia, jak świat długi i szeroki.I ludzie jakoś to wytrzymują. Mnie też się to zdarzyło.Mój ojciec odszedł w siną dal idotąd nie dał znaku życia. No i spójrz na siebie! Czyż nie przeżyłaś? Taka jesteśpiękna, pewna siebie, odnosisz sukcesy.To tylko dowodzi, żemam rację. To niczego nie dowodzi.Nie wiesz, co czuję, co zawszeczułam.Uważałam, że jestem kompletnie do niczego, skoronawet rodzony ojciec mnie nie chciał. Dorośnij, Elso! W końcu każdy z nas polega tylko na sa-mym sobie i ewentualnie na przyjaciołach, jeśli mamy dośćszczęścia, by ich zdobyć.Nie jesteśmy uwiązani do swoichdzieci ani one do nas.Nie istnieje potężne prawo, które głosi: Będziesz miłował swoje dzieci , a w zamian za to:  Twojedziecko będzie miłowało ciebie.Szczęśliwe Rodziny to tylkogra w karty, a nie rzeczywistość. Nie wiem, co sprawiło, że jesteś taka rozgoryczona i cy-211 niczna, ale cieszę się, że ja nic takiego nie czuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire