[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Należał do podobnej grupywolontariuszy w Londynie i tam wskazano mu kontakt do nas.Myślę, żebędzie bardzo cennym współpracownikiem, gdyż jego grupa specjalizuje się wzajęciach z najbardziej agresywnymi nastolatkami – dodał.Debra nie spodziewała się, że czeka ją kolejna niespodzianka.Dziesięćminut później pojawił się Marsh Graham.Ze sposobu, w jaki Brian opisałnowego członka grupy, mogła podejrzewać, że chodzi o Marsha, ale jakoś w tonie wierzyła.Zauważyła natomiast, że Marsh szybko opanował zdziwienie, wjakie wprawił go jej widok.Tymczasem Brian zaczął mu kolejno przedstawiaćswoich wolontariuszy.– Debra i ja już się znamy – powiedział Marsh, gdy przyszła kolej na nią.– Prawdę mówiąc, pracujemy razem.Ktoś zrobił miejsce i Marsh usiadł na sofie obok niej.Starała się odsunąćna sam brzeg, ale nie było to łatwe, zważywszy, że pod ciężarem jego ciałasofa uginała się, a ona mimo woli przesuwała się ku niemu.Podobnie jak ona miał na sobie dżinsy i bluzę od dresu, ale mimo tegobezpłciowego stroju wyglądał bardzo męsko i bardzo seksownie.Może sprawiały to jego szerokie ramiona uwidaczniające się pod miękkąbluzą, może twarde muskularne udo, dotykające jej uda.Niezależnie od przyczyny Debra wolałaby, żeby nie siedział obok niej.TL RTak bardzo była świadoma jego obecności, że z trudem koncentrowała się natym, co mówili jej koledzy, i mało brakowało, a nie zwróciłaby uwagi na słowaBriana.– Jak sobie radzisz z Karen? – spytał.– Karen była wykorzystywanaseksualnie przez ojczyma – wyjaśnił Marshowi, zanim Debra zdążyłaodpowiedzieć.– Matka się jej wyrzekła, obwiniając ją o to, co się stało.Karenzamknęła się w sobie, jest w trakcie terapii specjalistycznej.– Debra jest niezwykle delikatną i wrażliwą osobą – dodał jeszcze.–Mieliśmy nadzieję, że uda się jej dotrzeć do dziewczynki i nawiązać z niąkontakt.Debra poczuła, że sofa się ugina, gdy Marsh odwrócił się do niej.Obserwował ją z powagą, z zamyśleniem w szarych oczach.Wciąż czuła dotyk jego ciepłego uda.Usiłowała się odsunąć, aleznieruchomiała, widząc, jak nagle jego oczy pociemniały, a źrenice sięrozszerzyły.W jednej chwili przeniosła się myślami do domu Elsie,wspominając, jak jej ciało przywarło do jego ciała, gdy ją całował, jakrozchyliła usta i całą sobą poddała się jego pieszczocie.Oblała ją fala gorąca.Nagle wyschło jej w ustach, a mięśnie rozbolały odnapięcia.Starała się zmusić do odwrócenia od niego wzroku.– Ja.ja nie widzę żadnych postępów – powiedziała, próbując sięskoncentrować na sprawie Karen.– Ona mnie unika, ignoruje – kontynuowała.– Chcę jej pomóc, ale ona patrzy na mnie czasami tak, jakbym to ja była dziec-kiem, a ona dorosłą osobą, a kiedy pomyślę, przez co ona przeszła, czuję siębezradna.Czuję się tak, jakby moja obecność była dla niej niemal zniewagą,świadczyła o niezdrowej ciekawości.Myślę, że ona tak to odbiera.TL R– Ja uważam, że ona cię raczej testuje.– Usłyszała spokojny, wyważonygłos Marsha.Zwróciła ku niemu twarz.Patrzył jej prosto w oczy i ku jej zdumieniu nie było w jego spojrzeniukrytycyzmu, nie było złości, ale wyłącznie zrozumienie dla jej obaw, że możenie jest osobą, która zdoła pomóc Karen.Serce zaczęło jej mocno bić, usiłowała opanować przyspieszony oddech.– Myślę, że powinnaś wytrwać – ciągnął dalej Marsh, ale tym razemzwracając się nie tylko do niej, ale również do pozostałych uczestnikówspotkania.– Mieliśmy podobne doświadczenia w naszej londyńskiej grupie,sytuacje, które wydawały nam się beznadziejne, a później uzmysłowiliśmysobie, że milczenie i jawna niechęć ze strony naszych podopiecznych były poprostu sposobem na poddanie nas próbie.przekonanie się, czy my naprawdęchcemy im pomóc.Po tych słowach na chwilę zapadła cisza, jakby zebrani chcieli przetrawićto, co usłyszeli, po czym odezwał się Brian.– Myślę, że Marsh może mieć rację, Debro – zauważył.Jeden z wolontariuszy zaczął opowiadać o swoich problemach zchłopcem z tego samego ośrodka opiekuńczego, w którym przebywała Karen.Debra znała go z widzenia i zmartwiała, słysząc jak Gary Evans mówi, żeniepokoją go niekontrolowane akty przemocy ze strony chłopca.– Tyranizuje innych – relacjonował.– Wiemy, że jest zdolny do bardzogwałtownych czynów, nawet do brutalnych zachowań, ale musimy przyjąćjako okoliczność łagodzącą fakt, że ojciec go bił prawie przez całe jego życie.Przemoc to jedyna rzecz, jaką zna.– Nie myślałeś, żeby go zapisać na jakieś zajęcia dla młodzieży? Treningsportowy czy szkołę przetrwania? My to robiliśmy z dużym powodzeniem –TL Rzasugerował Marsh.Spotkanie przeciągnęło się aż do jedenastej wieczorem, a gdy wyszli,Debra stwierdziła, że oba samochody, jej i Marsha, stoją zaparkowane oboksiebie, w pewnej odległości od innych.W tej sytuacji nie pozostało jej nic innego, jak udać się tam razem z nim.Zdenerwowana rzuciła parę niezbyt mądrych uwag na temat niespodziewanegospotkania.Marsh zatrzymał się, stanęła również.Pochylił się ku niej i powiedział:– Powinienem przeprosić cię za to, co mówiłem dziś po południu.Instynktownie odwróciła się od niego.Serce znowu zaczęło jej bić jakoszalałe.– Jak już ci powiedziałam, moje kontakty z Erikiem są wyłącznie naturysłużbowej – poinformowała go.– Tak.Przepraszam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire