[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokręciłam głową.Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.Przezszybę zaczął się przesączać mroczny, duszący chłód.Złe, stalowe spojrzenie Brynn kryło w sobiewyrazne ostrzeżenie.Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach.Z impetem otworzyłam drzwi i wyszłam na żwirową nawierzchnię.Irytująca muzyka jazgotała zamną, gdy stanęłam oko w oko z bardzo rzeczywistym i bardzo żywym zagrożeniem.- Co ty tu robisz? - wypaliłam.Już zupełnie się jej nie bałam.Zmierzyła mnie wzrokiem.- Miałam cię zapytać o to samo.- Z wyniosłą miną stała kilkanaście centymetrów ode mnie i patrzyłaz wściekłością.Ale ja wytrzymałam.Nie zawahałam się ani przez moment.Tym razem stawiłam jej czoło i czułam sięz tym dobrze.Wiedziałam, że jest tylko jeden sposób, aby pokonać strachu: trzeba się z nim zmierzyć.Claire byłabyze mnie bardzo dumna, tyle że teraz zamiast być przy mnie i dodawać mi otuchy, przyłączyła się domoich wrogów.Bawiła się świetnie; cieszyła się, że tamte dziewczynypoświęcają jej uwagę.Poczułam, jak narastają we mnie gniew i uraza, a wtedy moja pancerna skorupaopanowania zaczęła się kruszyć.Zdałam sobie sprawę, że za chwilę Brynn zobaczy z satysfakcją, jaksię załamuję.Nie! Nie teraz!Znowu wzbierał we mnie opór.Z minuty na minutę stawałam się silniejsza.Brynn to dostrzegła.Widziałam to w jej oczach.I nagle, bez jednej kąśliwej uwagi, odwróciła się i podeszła do reszty towarzystwa.Długim, opalonymramieniem objęła Claire, której skóra w ostrym świetle lamp przybrała nienaturalny, niezdrowyodcień.Brynn szepnęła jej coś do ucha, a ta słuchała z uwagą, po czym uśmiechnęła się promiennie.- No dalej, Claire.Jeśli mamy iść, to chodzmy -zawołałam do niej i odruchowo zacisnęłam pięści.Spojrzała na mnie niewidzącym wzrokiem.Dopiero teraz zauważyłam, że jej oczy w tym świetle sąniemal białe.- Co jest, do diabła.?Ale Brynn stanęła między nami i przyciągnęła Claire do siebie.Powoli przesunęła palcem po jejjasnym policzku i ją pocałowała.- W co ty pogrywasz? - zwróciłam się teraz do Brynn.- Claire, wracaj do samochodu, proszę.Spadamy stąd.Ale Claire nie odpowiedziała; zachowywała się, jakby mnie tam w ogóle nie było.Zupełnie niepotrafiłam zrozumieć, co się dzieje.To wszystko wydawało się takie dziwaczne.- Zdaje się, że twój chłopak już jest - wycedziła Brynn.Zerknęłam na Claire, potem na Brynn, kiedy z tyłu pojawił się snop światła.Serce mi zadrżało, gdywyobraziłam sobie, że zjawia się Garreth, żeby mnie stąd zabrać.Ale to nie do mnie mówiła Brynn.Odwróciłam się i zobaczyłam Ryana.Kiedy szedł, przy pasie kołysała mu się wielka latarka, cosprawiało, że jego cień miał wręcz demoniczny kształt.Emily i Sage podeszły do Claire i wygłosiły entuzjastyczne komplementy na temat jej stroju.Niewątpliwie dobrze odgrywały swoje role, a Claire posłusznie chłonęła każde ich słowo jak małagąbka.Kątem oka zauważyłam, że Lauren wyjmuje z wyszywanej koralikami torebki niedużą latarkęi podchodzi do Brynn.Zaczęły oglądać jakiś pakiet kart, które przyniósł Ryan, pewnie podrobioneidentyfikatory.Ryan natychmiast znalazł się przy boku Claire.Jego postawa na pierwszy rzut okawydawała się opiekuńcza, ale w jednej chwili się połapałam,o co chodzi.Trudno było nie zauważyć, że spojrzenie ma władcze i rozkazujące.Czemu nigdywcześniej tego nie widziałam? Biedna zaślepiona Claire nie dostrzegała fałszu w jego zalotach, aBrynn, ku mojemu przerażeniu, uśmiechnęła się do nich z aprobatą.Coś tutaj było straszliwie nie w porządku.Ostrożnie weszli między gęste drzewa.Kierowali się w stronę ściany okropnych dzwięków, dobrzeukrytej w gąszczu, w miejscu znanym tylko nielicznej garstce wtajemniczonych.Claire z krzywymuśmiechem podała mi małą prostokątną plakietkę.Spojrzałam na zdjęciei z trudem powstrzymałam chęć, żeby zmiąć ją w dłoni.Pomyślałam jednak, że w ciemności ujdzie, iniechętnie ruszyłam za resztą.Rozdzial 13Potykałam się kilka razy, próbując omijać dziury i wystające korzenie.Ostatnim razem, kiedyznalazłam się w podobnym otoczeniu, było zupełnie inaczej i teraz rozpaczliwie tęskniłam zamagicznym miejscem, które pokazał mi Garreth.Zerknęłam za siebie w kierunku drogi.Szmer przejeżdżających samochodów stawał się z sekundy nasekundę coraz cichszy.Muzyka, którą słyszałam na parkingu, brzmiała donośnie, więcprzypuszczałam, że impreza jest gdzieś blisko.Ale się myliłam.Szliśmy dłużej, niż powinniśmy.Zaczęłam się poważnie niepokoić, gdy zdałam sobie sprawę, że coraz bardziej oddalamy się odcywilizacji.Najchętniej bym uciekła, gdyby nie to, że część grupy trzymała się z tyłu i bacznie mnie obserwowała.Brynn pilnowała każdego mojego kroku, jakby się spodziewała, że w każdej chwili mogę zwiać.Wwyobrazni snułam plany ucieczki; marzyłam, że zaraz zrobi się jeszcze ciemniej, a wtedy wymknę sięw mrok.Albo, jeśli będę miała szczęście, jakaś gałąz odskoczy i uderzy moją prze-śladowczynię wtwarz, a to da mi szansę uciec.Czułamsię, jakby lodowate spojrzenie Brynn wierciło mi dziurę w plecach.Jak Claire mogło przyjść dogłowy, żeby mnie tutaj przywiezć? Jak mogła oczekiwać, że będę się dobrze bawić? Kiedy już miałamzupełnie dość przedzierania się przez ciemności i drapania o kolczaste zarośla, przed nami pojawił sięstary magazyn.Widok tej betonowej twierdzy przyprawiał o dreszcz; z okien i drzwi dobiegała pulsująca muzyka,migały światła.Spory tłum utworzył już długą kolejkę, ale z ulgą stwierdziłam, że nie rozpoznajęnikogo ze szkoły.To może i lepiej, że z całego liceum Carvera tylko Brynn i jej paczka odwiedzajątakie miejsca.Brynn przestała mnie pilnować i z zaskakującą swobodą przecisnęła się na początek kolejki.Terazflirtowała z bramkarzem przy drzwiach, przez które padał na jej skórę niesamowity blaskstroboskopowego światła.Postanowiłam skorzystać ze swobody, tych kilku sekund nieobecności Brynn.- Claire, chodz! Wynośmy się stąd!Odwróciła się i spojrzała na mnie pustym wzrokiem, aż ciarki przeszły mi po plecach; zapragnęłampotrząsnąć nią mocno i zaciągnąć z powrotem do samochodu.Otuliłam się rękoma, żeby zatrzymaćchoć trochę ciepła.Pewnie już się przeziębiłam.- Claire, proszę.Chcę wrócić do domu.Właśnie otwierała usta, żeby mi odpowiedzieć, alezamiast przyjaciółki usłyszałam aksamitny głos Brynn.- Ona jeszcze nie chce iść.Prawda, Claire? - Podeszła bliżej i objęła ją zaborczo.Dotknęłam ramienia Claire, ale natychmiast cofnęłam rękę.Jej skóra była zimna jak lód.Może to nieja się przeziębiłam.Może to Claire była chora.- Wróćmy do samochodu i pojedzmy na kawę, tak jak planowałyśmy - prosiłam.- Moja głowa tegonie wytrzyma.- Wskazałam budynek pulsujący światłami i dzwiękami.- Och.Czyżby cię bolała głowa, Teagan? - wtrąciła się Brynn.- A może po prostu martwisz się oswoją reputację?Nie cierpiałam tego jej kpiącego tonu, więc postanowiłam nie reagować.To zaintrygowało Sage,Emily i Lauren, które nagle przestały gapić się na ludzi w kolejce i zainteresowały się nami.Wtedy podszedł Ryan i zdałam sobie sprawę, że to on jest przywódcą grupy, a nie Brynn.To odkryciezupełnie zbiło mnie z tropu i jeszcze bardziej zaniepokoiłam się tym, co się dzieje tutaj, w głębi lasu.Sekundy wlokły się w nieskończoność, a ja nabierałam przekonania, że znalezliśmy się tu w innymcelu niż udział w tej absurdalnej imprezie.Ryan postawił sobie latarkę przy nogach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]