[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciała włazić z ko py -ta mi w jego pry wat ne spra wy. Ko stos.och.ty grasz w piłkę!  rzu ciła. Gra w piłkę?  wy krzyknęła obu rzo na bab cia. Jest mi strzem! Jest naj -lep szy w Oia!Ko stos się roześmiał; Lena i Ef fie także.  No, młodzi, po roz ma wiaj cie te raz sami  zarządziła bab cia i odeszła.Lena stwier dziła, że to do bra oka zja, żeby i ona zo sta wiła Ko sto sa i Ef fiesa mych. Idę coś zjeść  po wie działa.Po chwi li sie działa na je dy nym krześle przed fron to wy mi drzwia mi, za ja -dając pysz ne gołąbki w liściach wi no rośli, zwa ne tu do lma des, i oliw ki.W Ma ry land tysiące razy jadła grec kie je dze nie, ale nig dy nie sma ko wałotak jak tu tej sze.Ko stos wyj rzał na dwór. Tu taj się scho wałaś.Lu bisz być sama?Przy taknęła.Wy brała to miej sce głównie z po wo du osa mot nio ne gokrzesła. Ro zu miem.Był bar dzo, bar dzo przy stoj ny.Miał ciem ne fa lujące włosy i żółto zie lo neoczy.Na no sie uwy pu klał się mały garb. To ozna cza, że po wi nie neś się od da lić  pomyślała.Ko stos wszedł na ścieżkę prze bie gającą obok domu jej dziadków, którawspi nała się po ska le.Wska zał do linkę. To mój dom  po wie dział, po ka zując piąty dom z ko lei.Na pierw szym piętrze ster czał bal kon z ku te go żela za, in ten syw nie zie lo -ny i przy trzy mujący la winę kwiatów. Bar dzo da le ko  za uważyła.Uśmiechnął się.Chciała za py tać, czy miesz ka z dziad ka mi, ale zdała so bie sprawę, żebyłoby to za pro sze nie do roz mo wy.Oparł się o bie loną ścianę. A mówi się, że Gre cy są ni scy!  pomyślała. Chciałabyś się trochę przejść?  za py tał. Po ka załbym ci Am mo un di,małą wioskę u stóp skały. Nie, dzięki  od parła.Na wet nie wy si liła się na wymówkę.Daw no już się na uczyła, że chłopcyko rzy stają pózniej z wymówek, by za gadnąć dziew czynę powtórnie.Wpa try wał się bacz nie w jej twarz, wyraznie za wie dzio ny. Może in nym ra zem.Chciała po wie dzieć, żeby wrócił i za py tał Ef fie, czy nie ma ocho ty zo ba -czyć Am mo un di, lecz on po wo li od szedł alejką i po pew nym cza sie zniknąłw swo im domu. Szko da, że mnie za cze piłeś  po wie działa bez słów. Gdy byś tego nie zro bił, mogłabym cię po lu bić.Jak się oka zało, na obo zie piłkar skim byli także fa ce ci.Zciślej, je den fa cet.To zna czy było ich więcej, ale Brid get do strzegła tyl ko jed ne go.Był tre ne rem.Stał po dru giej stro nie bo iska, roz ma wiając z Con nie.Miałciem ne pro ste włosy i skórę o kil ka od cie ni ciem niejszą niż Brid get.Wyglądał na La ty no sa.Zbu do wa ny jak atle ta, ale na wet z da le ka jegotwarz wy da wała się zbyt in te li gent na jak na tre ne ra piłki nożnej.Byłpiękny. Nie grzecz nie się tak gapić.Brid get odwróciła się i uśmiechnęła do Ol lie. Nie mogę się po wstrzy mać.Ol lie przy taknęła. Gorący to war, co? Znasz go?  spy tała Brid get. Z zeszłego roku  wyjaśniła Ol lie. Był asy sten tem tre ne ra mo jejdrużyny.Na jego wi dok mdlałyśmy wszyst kie przez całe lato. Jak się na zy wa? Eric Rich man.Jest z Los An ge les.Gra w drużynie Co lum bii.Pew niebędzie te raz na dru gim roku. Jest więc star szy, ale nie aż TAK star szy. Nie licz na to  po wie działa Ol lie, czy tając w jej myślach. Na obo zieobo wiązuje za sa da ścisłego ce li ba tu.On jej prze strze ga, choć nie jed na sta -rała się go uwieść. Zbie ra my się!  krzyknęła Con nie do roz sia nych wokół gru pek dziew -czyn.Brid get roz puściła włosy.Opadły jej na ra mio na, lśniąc w pro mie niachsłońca.Po deszła do Con nie, która stała wraz z in ny mi tre ne ra mi. Prze czy tam te raz skład drużyn  oznaj miła Con nie gro ma dziedziewcząt.Jak przy stało na doświad czo ne go tre ne ra, głos miała donośny ni -czym sy re na alar mo wa. To ważna spra wa.Przez dwa mie siące two rzy ciedrużynę, od pierw sze go me czu próbne go aż do Pu cha ru Ko jo ta pod ko nieclata.Mu si cie po znać do brze swoją drużynę.Ko chać swoją drużynę. Ro zej -rzała się wokół. Wszyst kie wie cie, że do bry fut bol to nie tyl ko świet ni gra -cze.To przede wszyst kim do bry zespół.Dziew czy ny wydały krótki okrzyk.Brid get uwiel biała ta kie po ga dan ki.Wie działa, że to wyświech ta ne slo ga ny, jed nak za wsze na nią działały.Wy -obra ziła so bie, jak Tib by prze wra ca ocza mi.  Za nim prze czy tam skład drużyn, przed sta wię wam resztę eki py  tre -nerów, asy stentów i in struk torów.Con nie ko lej no wy mie niała na zwi ska tre nerów i ich osiągnięcia.Skończyła na Eri cu.Czy Eri ca po wi ta no wyjątko wo en tu zja stycz nie, czyBrid get tyl ko tak się wy da wało?Kie row nicz ka oznaj miła, że jest sześć drużyn nie za leżnych od przy działudo domków.Każda drużyna nosi swo je bar wy; wszyst kie za wod nicz ki do -staną od po wied nie ko szul ki.Na ra zie drużyny będzie się określać cy fra mi,pózniej ze społy mogą przyjąć własne na zwy.Bla, bla, bla.Con nie przy dzie -liła każdej z drużyn tre ne ra, asy sten ta i in struk to ra.Eric był w drużynieczwar tej. Proszę, chcę być w tym ze spo le  błagała w du chu Brid get.Con nie zaj rzała do nie odłączne go no tat ni ka. Su san na Aaron, drużyna piąta.Czas się uspo koić; li sta była al fa be tycz na.Brid get z góry znie na wi dziławszyst kie dziew czy ny, które zo stały wy bra ne do drużyny czwar tej.A te raz li te ra V. Brid get Vre eland, drużyna trze cia.Była za wie dzio na.Lecz kie dy wystąpiła, żeby ode brać trzy iden tycz ne zie -lo ne ko szul ki, z za do wo le niem spo strzegła, że Eric, po dob nie jak wszy scy,uległ cza ro wi jej włosów.Carmo!Udało mi się za ko chać, cho ciaż na obo zie są same dziew czy ny.Jesz cze na -wet z nim nie roz ma wiałam.Na zy wa się Eric.Jest śliiiiiicz ny.Musi być mój.%7łałuję, że nie możesz go zo ba czyć.Też byś się za ko chała.Ale nie jest dlaCie bie.Jest mój! Mój!Chy ba osza lałam na jego punk cie.Idę popływać.To bardzo ma low ni cze miej -sce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire