[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te trzy ruchy następujące kolejno po sobie zdawałysię odzwierciedlać zdumienie, zaciekawienie i wreszcie pełne goryczy rozczarowanie.DlaThome a efektami dzwiękowymi dla każdego z tych tików było: Ooo! Uchoch! i Kłap!Doprawdy? Brzmi ciekawie! Ech, chrzanić to.Po minucie lub dwóch mężczyzna zaczął z wolna opanowywać atak, a Thomewreszcie odwrócił od niego wzrok.Nastolatkowie wysiedli i zastąpiła ich starsza, znaczniebardziej taktowna para.Kobieta zauważyła spojrzenie Thome a i wlepiła wzrok w podłogę,jakby widziała tam coś wyjątkowo zajmującego.Kiedy Thome odwrócił się i spojrzał w prawo, stwierdził, że trzymający się poręczymężczyzna stoi w bezruchu i gapi się na niego.Thome usiadł wygodnie, opierając corazcięższą głowę o chłodną szybę w wagonie.To było takie przyjemne.Zamknął oczy.Znajdował się zaledwie kilka stacji od miejsca swojej przesiadki w Camden.Mógłpozwolić sobie, aby odpłynąć na minutę lub dwie, odliczając w myślach kolejne stacje izbliżając się do miejsca przeznaczenia.Niemal w tej samej chwili, kiedy w jego głowiezaświtała ta myśl, Thome zasnął.Miał sporo do zrobienia, przerzucić z aparatu i wydrukować kilka kolejnych fotek,uznał jednak, że zasłużył na krótką przerwę.Dziesięć czy piętnaście minut surfowania poInternecie nie zawadzi, a potem zaraz wróci do pracy.Wydrukuje wszystkie zdjęcia i pójdziena pocztę, aby je wysłać.Lubił pracę z komputerem, zwłaszcza teraz, gdy opanował tę sztukę do mistrzostwa.Musiał się tego nauczyć i nauczył się.W ciągu zaledwie paru lat z dyletanta przerodził się wprawdziwego eksperta w tej dziedzinie.Kliknął na ikonę, nacisnął przycisk myszki i czekał napojawienie się strony.Kiedy już nabierzesz w czymś wprawy, może to nawet sprawiać przyjemność.Jak to,co robił tym skurwielom za pomocą noża i sznura do bielizny.Jemu z pewnością sprawiało toprzyjemność.To było nawet zabawne, skonstatował po namyśle.Znalazł tę stronę, kiedy szukał inspiracji i pomocy przy zdjęciach Jane.Teraz częstotam wracał, tak po prostu.Aby popatrzeć.To był dziwny tydzień.Właściwie powinien robićteraz co innego, ale został zmuszony, aby zmienić grafikę iprzearanżować wszystko z uwagina aferę z Doddem.W sumie nic wielkiego.Ten problem zostanie już wkrótce rozwiązany.Odkąd odwiedził tę stronę po raz ostatni, pojawiło się na niej kilka nowych linków.Jeden czy dwa wręcz się prosiły, aby je sprawdzić.Najechał na nie strzałką i kliknął myszką,wstrzymując oddech.Aż go korciło, aby wrócić do poważnych zajęć.Pomijając wszystko inne, zmiana wrutynowych działaniach stanowiła nie lada wyzwanie.Teraz, kiedy więzienia otrzymałystosowne ostrzeżenia, nie będzie więcej listów.Jezu.Kobieta miała ogoloną głowę; była skrępowana i zakneblowana.Z pierścienia przyobroży zwieszał się łańcuch łączący się ze skórzanym pasem opinającym jej kostki.Nabijanaćwiekami uprząż przesłaniała twarz niczym pajęcza sieć, widoczne pośród niej usta wypełniałsadomachistyczny knebel w kształcie czerwonejpiłki.Jaka szkoda.Gdyby mógł użyć więcejzdjęć, to byłoby wręcz idealne dla jego celów, ale teraz to już nie wchodziło w rachubę.Wprzypadku Remfiyego iWelcha to było cudowne, powolne kuszenie.Z następnym będzietrzeba postąpić w prostszy, bardziej bezpośredni sposób.Bez owijania w bawełnę.Prosto zmostu.Miał nadzieję, że to będzie równie zabawne jak długotrwałe zaloty.12Carol Chamberlain czuła się, jakby była o dwadzieścia lat młodsza niż wrzeczywistości.Każda myśl i doznanie pojawiały się szybciej i zdawały się intensywniejsze.Była mocno spragniona, czujna i wygłodniała.Ubiegłej nocy w łóżku, kiedy nachyliła się izrobiła mu dobrze, zaskoczyła i zaspokoiła swego męża.Może pomięta zielona teczka leżącana jej podołku okaże się lekarstwem dla nich obojga.Jack wciąż się uśmiechał w dwanaście godzin pózniej, gdy przyniósł jej tosty.Posłałamu całusa.Zdjął płaszcz z wieszaka i pomaszerował po gazetę.Carol miała pięćdziesiąt dwa lata i od dziesięciu lat była nadinspektorem, kiedybezlitosna polityka zasobów ludzkich zmusiła ją, po trzydziestu latach służby, do odejścia zpracy.To było trzy lata temu.Nie czuła się z tym dobrze, bolała z tego powodu codziennieprzez te wszystkie lata, aż do chwili, kiedy niespodziewanie zadzwonił telefon.Carol zdumiała się i poczuła też pewną ulgę.Wiedziała, jak wiele NADAL ma dozaoferowania i zdawała sobie sprawę, że dano jej szansę, aby się wykazać praktycznie wostatniej chwili.Musiała przyznać uczciwie, sama przed sobą, że ostatnio zaczęła siępoddawać, powoli odpuszczała, była gotowa rzucić ręcznik, tak jak to uczynił jej mąż.Usłyszała skrzypnięcie bramki.Odwróciła się, by popatrzeć na Jacka wychodzącego na ulicę.Pięćdziesięciosiedmioletni starzec.Carol wzięła do ręki teczkę.Jej pierwsza zimna sprawa.W prawym górnym roguteczki widziała nalepkę z napisem WRPN.Na pierwszej stronie napisano dużymi literamiWydział Rewizyjny Przestępstw Nierozwiązanych.Oni nazywali siebie Wydziałem SprawZamkniętych.W kasynie mówiono o nich Sztywniaki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]