[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cooper wstał i przeciągnął się, aż chrupnęło mu w stawach.- Kiedy zamierzasz wyjechać do Blackwater? - spytał.- Nie wcześniej niż jutro.Doktor Lawrence mówi, że Grace powinna jeszcze co najmniejjeden dzień leżeć w łóżku.Może i ty powinieneś nieco się przespać przed podróżą? Wyglądasz, jakbyślada moment miał paść na pysk.- Sam nie wyglądasz najlepiej, Danielu.- Nic mi nie jest - odparł Ryan i uśmiechnął się wyraznie zmęczony.- Cole, kiedy zamierzaszwyjechać z Jessika?- Poczekaj, poczekaj! Nie mogę zabrać z nami Caleba.To wykluczone!Daniel skinął głową.- To co zamierzasz z nim zrobić?Cole już się nad tym głowił.- Nie chcę go zostawiać w Rockford Falls.Wszyscy wiedzą, że to synek Jessiki Summers -wyjaśnił.- Chcę go gdzieś schować i zdaje się, że znam doskonałe miejsce na kryjówkę dla niego.- Masz na myśli Rosehill?- Co to jest Rosehill? - zapytał zbaraniały Cooper.- Moje ranczo; moja matka mieszka tam na stałe, a bracia i siostra często przyjeżdżają wodwiedziny - wyjaśnił Cole, po czym odwracając się do Ryana dodał: - Nie.Mama Róża jest obecniew Szkocji z moją siostrą i jej mężem.wróci najwcześniej za miesiąc.- W takim razie gdzie chcesz schować Caleba?- U Toma i Josey Nortonów.Daniel uśmiechnął się szeroko.- Pięknie, Cole, naprawdę pięknie.Tom nie pozwoli, by małemu cokolwiek się stało, leczJosey może go zamordować swoim gotowaniem.- Musimy zaryzykować - odparł Cole.- Powiem Tomowi, że Caleb musi zniknąć na jakiśczas.Jeżeli to Jessika jest świadkiem, nie chcę, by któryś z tych zbirów z Blackwater dobrał się do jejdziecka.- Potem wskazał na mapę wiszącąna ścianie.- Gdzie jest Red Arrow? - spytał.- Nigdy o nim nie słyszałem.- To taka mała dziura w ziemi - wyjaśnił Cooper.- To ostatnia stacja kolejowa na szlaku.Miasteczko szczyci się saloonem, burdelem i stajnią.Ale w Red Arrow śpi się pod gołym niebem,gdyż nie mają hotelu.To miejsce zapomniane przez Boga.- Jest otoczone górami - dodał Daniel.- Naprawdę bardzo piękne.- Zostawię Jessikę pod opieką Spencera i Cobba, a sam odwiozę Caleba do Nortonów.Wrócęw mgnieniu oka.- To ci się nie uda - odezwał się Daniel.- Tak będzie bezpieczniej dla nas wszystkich.I dla dziewczyny, i dla dzieciaka.- Ale i tak ci się nie uda.- Niby dlaczego nie? - Bo Jessika pojedzie z tobą.Ten pomysł nie przypadł Cole'owi do gustu.- Tylko mnie opózni - odparł.- Jak już powiedziałem, bezpieczniej będzie dla niej zostać wRockford Falls.Kiedy odwiozę Caleba do Nortonów, wrócę tu na skróty, ale to bardzo ciężka droga.- Nie jesteś żonaty, co, synu? - wtrącił się Jack Cooper.- Nie, nie jestem żonaty.I nie jestem też twoim synem.Jesteś stary, Cooper, ale nie aż takstary.Jack roześmiał się głośno.- Ja też nigdy nie byłem żonaty - przyznał.- Daniel nie dopuściłby mnie do tego śledztwa,gdybym miał rodzinę.On chce tu widzieć tylko starych kawalerów, na wypadek, gdyby któryś z nasmiał zginąć.Ale mój brat jest żonaty.- Taak, i co z tego? - zapytał Cole, zastanawiając się, dlaczego Cooper opowiada mu o swojejrodzinie.- A to z tego, że ma pięć córek i dwóch synów, i przysięgam ci, że gdybyś usiłował któreś znich odebrać ich matce, całe piekło zwaliłoby ci się na kark.Jak ty sobie wyobrażasz, że odbierzeszJessice jej dziecko, co?Ale Cole nie przewidywał tu żadnych problemów.- Po prostu wytłumaczę jej, jak się sprawy mają.- Urwał widząc niedowierzanie na twarzyCoopera.- Wiem, że ten pomysł niezbyt się jej spodoba i że zapewne będzie usiłowała się ze mnąkłócić, ale na koniec na pewno się podda.Przez ostatnie dwa dni niezle ją poznałem i gdy już wyjaśnięjej sytuację, z pewnością podejmie rozsądną decyzję. 22Jessika zagroziła, że go zabije.Była daleka od podjęcia jakiejkolwiek, a co dopiero mówić orozsądnej, decyzji.Cole wierzył, że ponieważ jest szeryfem federalnym, panna Summers zrobiwszystko, co on jej każe.To był jego pierwszy błąd Drugim błędem było przysunięcie się do niej,gdyż wtedy właśnie Jessika schwyciła jego rewolwer i zagroziła, że jeżeli odbierze jej dziecko,przestrzeli na wylot jego podstępne, czarne serce.Spakowawszy swe torby podróżne, Cole poszedł dojej pokoju i zapukał do drzwi.Otworzył je szeroko - by pilnujący Jessiki mężczyzni widzieli, że nierobi nic zdrożnego - wyjaśnił krótko i zwięzle, że zabiera Caleba na północ, a ona ma na niegozaczekać w Rockford Falls, po czym, po jego powrocie, udadzą się do Teksasu.Na szczęście mały chłopczyk przespał całą awanturę, która potem nastąpiła.Caleb leżał nawąskiej pryczy zwinięty w kłębuszek, a jego podbródek mokry był od śliny.Wyglądał jak małyaniołek - niestety w oczach jego matki paliły się ognie iście piekielne.Zachowywała się jakniedzwiedzica usiłująca bronić swego młodego.- Chyba oszalałeś! Naprawdę sądzisz, że pozwolę ci zabrać moje dziecko?!- Jessika! Przestań wymachiwać moim rewolwerem! Jest nabity i może wypalić! Natychmiastmi go oddaj.W tej chwili na progu stanął Spencer.- Potrzebuje pan pomocy, szeryfie Clayborne?Cole potrząsnął tylko głową.- Nie, wszystko jest w porządku.Jessika stała u nóg podwójnego łóżka i nadal trzymała rewolwer w obu dłoniach, leczskierowała już lufę w podłogę.Była spięta i zdenerwowana, a pod jej oczyma widniały sine kręgi.Stres minionych dni najwyrazniej dawał się jej we znaki.- Musisz się nad tym poważnie zastanowić.- zaczął, lecz nie dała mu skończyć.- Nie pojadę do Blackwater - rzekła potrząsając głową.- I nie pozwolę ci zabrać Caleba.- Wiem, jakie to dla ciebie trudne, ale przysięgam ci, że tam, dokąd go zabiorę, mały będziebezpieczny.- Wynoś się stąd!Zignorował jej polecenie i przeszedłszy obok niej tak blisko, że otarł się o nią ramieniem,usiadł na krześle stojącym obok łóżka.Mógł z łatwością odebrać jej broń, lecz nie uczynił tego.- Powiedziałam, żebyś się wynosił!- Nigdzie nie pójdę, dopóki nie zaczniesz myśleć logicznie!Oderwała wzrok od Cole'a i spojrzała na młodego szeryfa nadal stojącego na progu pokoju.Cole miał jeszcze jeden rewolwer w kaburze na biodrze, co czyniło go nad wyraz niebezpiecznym, aSpencer trzymał dłoń na rękojeści swojej broni.- Nie mogę się zdecydować, którego z was mam zastrzelić pierwszego.Spencer rzucił okiem na Cole'a, by przekonać się, jak zareaguje na tę grozbę.Cole zignorowałgo i cały czas przyglądał się Jessice.- Odejdz, proszę, zanim zrobię coś, czego potem będę żałować!- Spencer - rzekł Cole, jakby nie słysząc jej słów - zamknij proszę, drzwi.Muszę porozmawiaćz Jessiką na osobności.- O, nie! Co to, to nie - warknęła ze złością dziewczyna.- Jest pan pewien, że nie chce pan, żebym został, szeryfie Clayborne? - upewnił się Spencer zręką już na klamce u drzwi.- Jestem pewien.Młodzieniec wyglądał na zawiedzionego.Cole zaczekał, aż drzwi się za nim zamkną, po czympoprosił, by dziewczyna usiadła.Potrząsnęła głową i nadal wpatrywała się w niego z dzikąwściekłością.Uśmiechnął się do niej.Szczerze mówiąc, nie mógł oderwać od niej wzroku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire